POIT #097: Od developera do foundera

Witam w dziewięćdziesiątym siódmym odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy jest droga od developera do foundera.

Dziś moim gościem jest Bogusz Pękalski ​- założyciel i CEO startupów, m. in. Akademia SaaS, Polisa w Chmurze, przedsiębiorca, programista, podcaster, vloger, ojciec, mąż i podróżnik.

W tym odcinku o drodze od developera do foundera rozmawiamy w następujących kontekstach:

  • co sprawiło, że praca programisty stała się niewystarczająca dla Bogusza?
  • dlaczego niektórzy wypalają się pracując jako programista?
  • czy model założycielski składający się z programistów może się udać?
  • jakie błędy popełniają najczęściej osoby techniczne zakładające swoje biznesy typu startup?
  • czy do przejścia na własny biznes można się przygotować?
  • skąd czerpać wiedzę na temat sprzedaży i marketingu?
  • czy dobieranie wspólnika do przedsięwzięcia to dobry pomysł?
  • czy doświadczenia zawodowe z roli programisty pomagają w byciu founderem?
  • co Bogusza najbardziej zaskoczyło w świecie startupowym?
  • czy będąc founderem można wrócić do bycia programistą?
  • jakie obawy mają programiści przed przysłowiowym pójściem na swoje?

Zyro.com – do 86% rabatu z okazji Black Friday

Zyro to intuicyjne narzędzie do tworzenia stron i sklepów internetowych. Z okazji Black Friday na stronie https://zyro.com/pl/special/POROZMAWIAJMYOIT znajdziesz specjalną ofertę dzięki której zaczniesz korzystać z tego narzędzia o nawet 86% taniej w planach cenowych powyżej roku!

Subskrypcja podcastu:

Linki:

Wsparcie na Patronite:

Wierzę, że dobro wraca i że zawsze znajdą się osoby w bliższym lub dalszym gronie, którym przydaje się to co robię i które zechcą mnie wesprzeć w misji poszerzania horyzontów ludzi z branży IT.

Patronite to tak platforma, na której możesz wspierać twórców internetowych w ich działalności. Mnie możesz wesprzeć kwotą już od 5 zł miesięcznie. Chciałbym oddelegować kilka rzeczy, która wykonuję przy każdym podcaście a zaoszczędzony czas wykorzystać na przygotowanie jeszcze lepszych treści dla Ciebie. Sam jestem patronem kilku twórców internetowych i widzę, że taka pomoc daje dużą satysfakcję obu stronom.

👉Mój profil znajdziesz pod adresem: patronite.pl/porozmawiajmyoit

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner  (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 97. odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym z moim gościem rozmawiam o drodze od dewelopera do foundera.

Przypominam, że w poprzednim odcinku rozmawiałem o bezpieczeństwie aplikacji. 

Wszystkie linki oraz transkrypcję dzisiejszej rozmowy znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/97. 

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to wystaw ocenę lub recenzję podcastowi w aplikacji, w której tego słuchasz.

Chcę poszerzać horyzonty ludzi z branży IT i wierzę, że poprzez wywiady takie jak ten, publikowane jako podcasty, będę to robił z sukcesem.

Już dzisiaj możesz mnie wesprzeć w tej misji zostając patronem na platformie Patronite. Wejdź na porozmawiajmyoit.pl/wspieram i sprawdź szczegóły. Jednocześnie bardzo dziękuję moim obecnym patronom.

Nazywam się Krzysztof Kempiński i życzę Ci miłego słuchania.  

Odpalamy!

Cześć! Mój dzisiejszy gość to założyciel i CEO startupów, między innymi Akademia SaaS, Polisa w Chmurze, przedsiębiorca, programista, podcaster, vloger, ojciec, mąż i podróżnik. Jednym słowem mówiąc: człowiek renesansu. Moim i Waszym gościem Bogusz Pękalski.

Cześć Bogusz! Bardzo miło mi Cię gościć w podcaście.

Cześć Krzysiek! Witam. Bardzo mi miło być u Ciebie. 

Jesteś jednym z podcasterów, którzy już od pewnego czasu robią naprawdę bardzo fajną robotę. Szczególnie w tym świecie IT też bacznie Cię obserwuję, jak podcaster podcastera. Bardzo mi miło, że jestem tutaj u Ciebie w programie.

Dziękuję bardzo. Cała przyjemność po mojej stronie. 

Sam z kolei jak najbardziej obserwuję Twoje działania i mogę powiedzieć, że jesteś kojarzony z przedsiębiorczością, ze startupami, więc nie możemy o niczym innym rozmawiać, niż właśnie o drodze programisty do foundera, bo przecież również całkiem dużo czasu poświęciłeś na tą karierę programistyczną.

Zdecydowanie. Zdecydowanie więcej niż na karierę przedsiębiorcy. Raczej większość swojego życia wokół tego IT i programowania się obracam.

Pewnie. Myślę, że jeszcze o te wątki gdzieś tam zahaczę, ale standardowo chciałbym Cię zapytać, jak to robię właśnie z moimi gośćmi na początku. Czy słuchasz podcastów? Jeśli tak, to gdybyś się podzielił swoimi ulubionymi audycjami.

Ok. Czy mówimy o polskich, czy zagranicznych?

Dowolnie.

Słuchałem bardzo wielu podcastów różnych. Często to było po jednym odcinku, czasem po więcej. Z takich podcastów, do których wracam i gdzieś tam je obserwuję na przestrzeni lat, to na pewno te klasyki typu Tim Ferriss, Joe Rogan. Z polskiego poletka właśnie Zaprojektuj swoje życie, o którym rozmawialiśmy przed nagraniem. 

W sumie zacząłem słuchać po tym, jak Maciek Filipkowski był u mnie gościem w moim podcaście. Ostatnio zrobiłem fajne odkrycie. Jest taki fajny podcast My First Million, też po angielsku, ale naprawdę rewelacyjne treści. Jeżeli ktoś się interesuje biznesem, modelami biznesowymi, różnymi takimi innowacjami w tym biznesie, to warto posłuchać. 

Oczywiście tych podcastów jest bardzo dużo. Powiem tylko, od czego zaczynałem. Moim pierwszym podcastem był DevTalk Maćka Aniserowicza, gdzie jeszcze zgrywałem MP3 na telefon. Aplikacje może były, ale nawet o nich nie wiedziałem. Oczywiście też Michał Szafrański, jeden z takich prekursorów podcastingu. Większość tych odcinków wysłuchałem. Teraz jest naprawdę tak dużo genialnego kontentu, że można słuchać i staram się również to robić. Podcasty i audiobooki to w sumie główne miejsce, skąd czerpię wiedzę.

Moim pierwszym podcastem był DevTalk Maćka Aniserowicza, gdzie jeszcze zgrywałem MP3 na telefon. Aplikacje może były, ale nawet o nich nie wiedziałem. Teraz jest naprawdę tak dużo genialnego kontentu, że można słuchać i staram się również to robić. Podcasty i audiobooki to w sumie główne miejsce, skąd czerpię wiedzę.

Super. Oczywiście tworzysz też swój, więc jesteś jak najbardziej w tym świecie.

Tak, w sumie tworzę dwa. Startup MyWay i teraz rozpoczęliśmy Biznes DZIŚ z Mirkiem Burnejko. Jeszcze zdradzę, że szykuję się do trzeciej audycji, tym razem po angielsku w ramach tego nowego całego wielkiego projektu AchievGuru, który robię i tam również zrobili takie AchievGuru Show, gdzie będę z różnymi achiverami z całego świata rozmawiał. Zobaczymy, jak mi to pójdzie.

Trzymam kciuki. Czyli jesteś nie tylko seryjnym przedsiębiorcą, ale też seryjnym podcasterem, na to wychodzi.

Tak. To jest super, bo można poznać ludzi, bardzo fajnych ludzi. Idzie to całkiem szybko, bo spotykamy się, rozmawiamy. Idzie to szybciej niż na przykład pisanie jakichś postów, czy nagrywanie video. Same plusy i buduje się genialna społeczność.

Potwierdzam. Jak najbardziej.

Cofnijmy się może trochę w czasie. Myślę, że takie języki, technologie, jak Basic, Pascal, C++ nie są Ci obce. Jak to się wobec tego stało, że zainteresowałeś się właśnie programowaniem, technologią i poświęciłeś temu całkiem sporo czasu w swoim życiu, jak powiedziałeś na początku?

Jak wielu programistów, moje zainteresowanie zaczęło się od gier. To było dawno temu. W młodych latach, w okolicy 7-8 roku życia dostałem pierwszy komputer. To był Commodore 64. Do tego oczywiście dostałem joystick, wtedy jeszcze gry i programy wgrywały się z kaset. To takie zamierzchłe czasy. 

Jak już znudziły mi się wszystkie gry, otworzyłem taką książeczkę, która była dołączona do tego komputera, który zresztą odziedziczyłem po starszym rodzeństwem ciotecznym. Wtedy to już była era PC-tów, ale ja siedziałem jeszcze na tym Commodore. Dostałem do tego taki manual, gdzie były napisane różne dziwne komendy, które były napisane, żeby wpisać je do komputera i coś się wydarzy. Zacząłem to robić i faktycznie coś się zaczęło dziać. Poczułem taką siłę, moc sprawczą, że ja coś robię i ten komputer mi usługuje. Od tamtej pory się zakochałem w tamtym programowaniu. Jeszcze nie wiedziałem, że to jest programowanie. Po prostu coś wpisywałem w tym basicu. Tak to się zaczęło.

Mieszkam od urodzenia w Warszawie, co jest fajne z tej perspektywy, że miałem dostęp do różnych zajęć pozalekcyjnych, w czasach przed internetowych. to znaczy internet już był, tyle, że niedostępny. Chodziłem na zajęcia do takiej filii Pałacu Kultury, nazywa się to Pałac Młodzieży. Do dzisiaj to istnieje. Tam między innymi właśnie zacząłem. 

Mama zapisała mnie do sekcji informatyki i zacząłem na zajęciach od 10-11 roku życia uczyć się, najpierw ogólnie o internecie, pierwszy raz korzystałem z Google, później budowania jakichś prostych stron internetowych. Później ścieżka tych zajęć, można było uczęszczać do 19 roku życia i ja do 18 roku życia w tej sekcji informatyki zostałem. Przeszedłem różne działy, przez programowanie internetowe, typu PHP, przez Pascala, C++, i tak do tej osiemnastki tam siedziałem i się uczyłem. Oczywiście po godzinach wracałem do domu i zgłębiałem tę wiedzę jeszcze bardziej.

Później też przyszła praca zawodowa, bo też pracowałeś jako programista de facto.

Tak, zdecydowanie. Odkąd zacząłem programować, zacząłem się tym interesować, to moja ścieżka kariery, byłem w 100% zdecydowany na to, że idę po liceum na studia informatyczne i pracuję w informatyce w programowaniu. Tak dokładnie zrobiłem. Już jakieś pierwsze pieniądze na programowaniu zarobiłem w liceum. To były jakieś proste strony kodowane w PHP-ie. Potem odkryłem .NET i C#, ASP.NET. 

Bardzo mi się to spodobało i związałem się zawodowo z .NET-em. Później już na trzecim roku studiów. Wtedy studiowałem informatykę i ekonometrię w Warszawie na SGGW i na trzecim roku studiów przyszedł do mnie kolega, wtedy nie chciałem pracować jeszcze. Stwierdziłem, że mam czas na tą pracę. Robiłem projekty po godzinach, ale przyszedł do mnie kolega i rzucił kwotami typu 4-5 tysięcy złotych, że można tyle zarabiać. 

Dla mnie to były wtedy kosmiczne pieniądze i poszedłem na rozmowę. Zostałem przyjęty. Pamiętam, że to było 3,5 tysiąca na rękę. Byłem naprawdę królem życia wtedy na studiach. Zacząłem pracę na pełen etat, później na pół etatu jeszcze kończąc studia. Po studiach już przez kolejne 7-8 lat pracowałem w różnych firmach, małych, dużych jako programista.

Jak Cię słucham, to myślę, że miałeś do tego pasję. Pewnie ciągle masz. Interesowało Cię to, widziałeś w tym swoją przyszłość. Co się stało, że ta praca z technologią, to programowanie, przestało Ci wystarczać? Czy to może raczej polegało na tym, że skończyła się ta fascynacja technologią, czy też może pojawiło się zainteresowanie innymi tematami, którymi jesteś teraz mocno zaangażowany?

Ogólnie miałem pasję do budowania, że tworzyłem coś z niczego. Na tym to polega. Kiedyś to były klocki Lego, potem przerzuciłem się na programowanie, nie trzeba było dokupować kolejnych zestawów, i budowałem różne rzeczy. Od jakichś prostych gier, przez jakieś programy, strony, to było takie hobby. Robiłem to po prostu z pasji. 

Potem, jak przyszła praca etatowa, okazało się, że to nie do końca jest różowo, jak siedzisz rok, czy dwa lata w jednym projekcie i klepiesz jakieś ekrany biznesowe, księgowe, które Cię w ogóle nie interesują. Fajnie, można rozwijać się technologicznie, co też robiłem, w kwestiach architektury tego programowania, wkładania różnych nowych rozwiązań, smaczków, wzorców, czasami trochę też na wyrost, po to, żeby coś ciekawego się działo. 

Ogólnie miałem pasję do budowania, że tworzyłem coś z niczego. Na tym to polega. Kiedyś to były klocki Lego, potem przerzuciłem się na programowanie, nie trzeba było dokupować kolejnych zestawów i budowałem różne rzeczy. Od jakichś prostych gier, przez jakieś programy, strony, to było takie hobby. Robiłem to po prostu z pasji. 

Też tam byłem.

Zawsze kręciło mnie budowanie jakichś swoich projektów. Po tych kilku latach programowania, takiego biznesowego, gdzieś cały czas po godzinach siadałem i myślałem o czymś swoim, że chce mieć większy wpływ na projekt, że chcę robić tak, jak ja chcę i to ma być coś, co mnie pasjonuje. Tego mi brakowało. Zainteresowałem się ogólnie biznesem i patrzyłem, jak ludzie ogólnie budują swoje aplikacje, zaczynają się utrzymywać z takich aplikacji, rozwijają swój produkt na własnych warunkach, kasa płynie. Wydawało mi się to takim bajkowym obrazem, do którego też chcę dążyć. 

Tutaj dwie takie kluczowe kwestie. Pierwsza rzecz to chciałem już przestać przeliczać pieniądze, czas na pieniądze bezpośrednio. Doszedłem do pewnego dosyć wysokiego pułapu, gdzie ciężko już było zarabiać więcej. Miałem taki epizod, że albo idę na swoje, albo przechodzę na pracę zdalną dla zagranicy. Zacząłem poszukiwać w Anglii, gdzieś w Stanach, innych krajach, ale okazuje się, że to nie jest takie proste znaleźć pracę zdalną u zagranicznego klienta za grubszą kasę. 

Chociaż do dzisiaj jacyś rekruterzy z Anglii przypominają sobie po 5 latach i dzwonią. Więc to rozliczanie czasu na pieniądze. Doszedłem do jakiegoś szklanego sufitu. A druga rzecz, to, że pracowałem i sprzedawałem mój kod, moją pracę, moje dzieło i tyle. To się kończyło, nie mogłem tego rozwijać, to nie było moje. A chciałem budować coś takiego swojego. Te dwie rzeczy i budowanie projektów po godzinach też było dla mnie ważne i wracając do pracy jednak ta pasja dalej we mnie żyła. Siedziałem, programowałem, kodowałem nowe rzeczy, ale to były rzeczy, które robiłem na własną rękę.

Też trochę tych lat doświadczenia w branży mam i miałem okazję pracować, poznawać ludzi, którzy się odnajdywali mimo wszystko w tym, w sensie pracowali jako programiści, jako osoby związane z działami technicznymi, nadal pracują, jest im w tym dobrze, nie czują potrzeby zmiany a z drugiej strony przykład takich osób, jak na przykład tej, którzy po jakimś czasie widzą inne możliwości, chcą jeszcze coś więcej od życia, pracy, rozwoju. 

Zastanawiam się na ile to jest specyfika tej branży, tak jak powiedziałeś, że stosunkowo szybko dochodzi się do jakiegoś sufitu, najczęściej związanego ze wzrostem wynagrodzenia, albo z możliwością awansu. Zostajemy tymi seniorami po kilku latach, co porównując do innych branż, to nie ma tam miejsca, trzeba tam faktycznie naście albo dziesiąt lat doświadczenia, żeby dojść do takiego stanowiska. Tutaj stosunkowo szybko ten pułap gdzieś tam osiągamy. 

Zastanawiam się na ile to jest wpływ tej branży, że szybko osoby zaczynają, nie wszystkie oczywiście, ale niektórzy zaczynają myśleć, żeby coś na własną rękę na przykład robić, a na ile to jest cecha charakteru, wychowania, czy mieliśmy takie środowisko przedsiębiorców wokoło siebie, podczas dorastania i się na tym wzorowaliśmy, jak Ty myślisz?

Przede wszystkim wydaje mi się, że w tym środowisku IT, gdzie coś budujemy, wchodzimy do tego, żeby budować coś, bo programowanie jest formą pewnego rodzaju budowania w formach pracy kreatywnej, rozwiązywanie problemów. Wydaje mi się, że w momencie, kiedy mamy ten skill, że potrafimy coś zbudować sami, to zaczynamy patrzeć, co bym mógłbym sam zbudować i to troszeczkę zaczyna się łączyć z biznesem. Nie do końca się przekłada 1:1, bo mój pierwszy bardziej poważny projekt, który budowałem po godzinach, nie miał modelu biznesowego. Nawet nie wiedziałem jak zarabiać. 

Po prostu siedziałem dwa lata, budowałem go i potem się okazało, że jak on ma zarabiać? No nie wiem. Więc coś zbudowałem, ale ten biznes kulał dosyć mocno. Jeżeli chodzi o mnie, to nie miałem zupełnie żadnych przedsiębiorczych korzeni. Moja mama była nauczycielką, gdzieś dalsza rodzina, dziadkowie w administracji państwowej pracowali, więc zupełnie tego ducha przedsiębiorczego nie było. 

Natomiast tego, co mi zawsze brakowało, to gdzieś zawsze brakowało tych pieniędzy. Nawet z takiej pensji nauczycielskiej, wiem, jakie to są pieniądze, zawsze gdzieś czegoś brakowało i myślałem, że w przyszłości nie chcę, żeby mi brakowało na nic pieniędzy, jakieś wyjazdy, rzeczy, czy na komputery. Te pieniądze gdzieś mi się zakorzeniły, że to coś, czego brakuje i trzeba iść w tą stronę, żeby tych pieniędzy było więcej. Może to też jest jakiś czynnik. 

Taka też potrzeba niezależności, gdzie nie bardzo lubiłem chodzić w takie narzucone standardy, typu bardzo mnie nie fascynowało chodzenie do szkoły, uczenie się, chociaż uwielbiam się uczyć, ale ten system edukacji też mi nie do końca pasował. Wolałem na przykład, często gdzieś w tych młodych latach zostawałem w domu, też dużo chorowałem, ale po prostu siadałem i uczyłem się swoich rzeczy, na przykład programowania, czy innych rzeczy. Lubiłem to, ale nie lubiłem tego robić na narzuconych zasadach. 

Zawsze gdzieś tam, ta autonomia we mnie zostawała, a potem z kolei chodziłem na to, co mnie interesowało, na te zajęcia po godzinach. Tam siedziałem do późnych godzin, w jakiejś sali, ta pasja, ta autonomia to były rzeczy kluczowe. Widzę, że dla bardzo dużej ilości osób, ta droga przedsiębiorcza, to nie jest to, co oni by chcieli robić, bo to jest zwyczajnie trudne. Nawet te moje początki też były dosyć ryzykowne i ten czynnik ryzyka był, ale się tego nie bałem, bo wiedziałem, że mogę wrócić na etat, szybko dostanę pracę, bo mam skill, który jest potrzebny w tym momencie na rynku.

Jak słucham rozmów z przedsiębiorcami, też tych w ramach Twojego podcastu, bo też rozmawiasz z różnymi ludźmi, którzy albo stworzyli coś swojego, albo inwestują w tego typu projekty, to mam wrażenie, że to jest mocno podbudowane tym, że te korzenie związane z przedsiębiorczością gdzieś tam są, że te osoby wyrosły i nasiąknęły już od młodych lat takim podejściem przedsiębiorczym, albo po prostu mieli szczęście i byli przygotowani, bo wiadomo, szczęście z przygotowaniem musi iść w parze, że trafili na odpowiednich ludzi w pewnym momencie. Taki standardowy model według mnie startupu to są po prostu co-founderzy techniczni, którzy wpadli na jakiś pomysł, który w ich mniemaniu ma zmienić świat.

Zastanawiam się, czy takie właśnie podejście, że osoby techniczne, programiści, zakładają biznes, często pierwszy biznes w ogóle w życiu. To jest model, który według Ciebie w ogóle może się udać, ma to sens?

Jak najbardziej ma to sens, aczkolwiek idealnym modelem startupu, ja też tego się uczę i często popełniałem błędy, że tego modelu nie stosowałem, albo go nie znałem, bo w sumie ten pierwszy produkt, który nam się udało i pozwolił zrezygnować z etatu, był założony przeze mnie i przez Krzyśka, Polisa w Chmurze

Byliśmy programistami, pracowaliśmy przez 2 lata w zespole programistycznym, a później zbudowaliśmy sobie startup, produkt. To było fajne, udało się, ale taki perfekcyjny trójkąt founderów w startupie, to jest tak zwane „3H”, czyli haker, hipster i hustler. Haker to jest osoba techniczna, ten programista, który siedzi w piwnicy i klepie kodzik. Hustler, czyli ten sprzedawca, który chodzi i mówi, jak ten produkt będzie genialny i zaczepia ludzi wszędzie, buduje ten marketing, sprzedaż, zna się na tym. Ten entuzjazm z niego bije. Hipster, który dba o to, żeby ten produkt, który tworzymy, żeby on miał ręce i nogi, żeby to wyglądało ładnie. On jest z jednej strony, trochę pomaga hakerowi w budowaniu tego produktu, z drugiej strony pomaga hustlerowi w tym promowaniu, więc to jest idealny trójkącik. 

Według mnie te dwie kompetencje, czyli haker, który buduje nasze rozwiązanie i hustler, który jest w stanie dostarczyć klientów do tego rozwiązania, to są takie dwie kluczowe funkcje. 

Ostatnio mieliśmy live w Akademii SaaS, gdzie prowadzę kurs „Od dewelopera do foundera”. Mieliśmy live właśnie z Maćkiem Filipkowskim, o którym wcześniej mówiliśmy. Maciek jest wieloletnim inwestorem w startupy. Wiele lat kariery korporacyjnej, aż do CEO Dell’a, na ten region europejski. Właśnie Maciek powiedział, że na dobrą sprawę, jak masz ten zespół, tego hakera, hipstera, hustlera, to tak naprawdę ten produkt nie jest tak ważny. Bo Wy, jeżeli się dobrze rozumiecie, dobrze się uzupełniacie, to jeżeli ten produkt nie wyjdzie, to zbudujecie następny i następny, który już wyjdzie. 

Okazuje się, że bardziej, niż pomysł, produkt, jest ważny zespół, ten founderski, żeby on się uzupełniał. To, o czym Ty mówiłeś na początku, że zespół technicznych founderów, nie do końca będzie idealny, dlatego, że ci ludzie nie będą się uzupełniali. Oni wszyscy się skupią na produkcie, a nikt nie będzie dostarczał klientów.

Tak jak spojrzysz sobie na Apple. Mieliśmy Jobsa i Woźniaka. Mieliśmy tego hustlera i hakera. Bardzo dużo firm, gdzieś tam ten founder techniczny jest bardzo potrzebny, żeby rozumiał technologię, ale ten frontman jest równie potrzebny. Czasem to się łączy, wydaje mi się, że w pewnym sensie łącze trochę ten hustling, gdzie buduję społeczności, robię marketing, a z drugiej strony jestem w stanie coś zbudować. 

Aczkolwiek ta strona marketingowa, sprzedażowa, to hustlowanie, już w tym momencie przeważyło to kodowanie. W nowym projekcie wziąłem do mojego teamu hakera CTO Rafała, który buduje produkt, a ja w zasadzie do tego kodu nie zaglądam. Chociaż jak znajdę trochę czasu, to usiądę, bo to też nowa technologia, więc też chcę trochę czasu zebrać, żeby jednak pohakować to rozwiązanie.

Podsumowując, te trzy kompetencje, to idealny zespół i warto budować relacje, warto szukać wśród swoich znajomych, wśród znajomych znajomych, ten drugi kontakt, ludzi, którzy chcą coś budować swojego, a mają takie skille marketingowe. Bo to jest podstawowy problem tych founderów technicznych, że oni sobie zbudują rozwiązanie, tylko nikt po prostu tego nie kupi. 

Na dobrą sprawę, jak masz zespół, tego hakera, hipstera, hustlera, to tak naprawdę ten produkt nie jest tak ważny. Bo Wy, jeżeli się dobrze rozumiecie, dobrze się uzupełniacie, to jeżeli ten produkt nie wyjdzie, to zbudujecie następny, który już wyjdzie. Okazuje się, że bardziej, niż pomysł, produkt, jest ważny zespół, ten founderski, żeby on się uzupełniał. 

Powiedziałeś, że niekompletne dobranie kompetencji na początku, to jest problem. Domyślam się, że tych różnych błędów, czy problemów, kwestii, o których founderzy nie pomyślał na początku, jest pewnie całkiem sporo. 

Chciałem też Ciebie zapytać, z jednej strony mam wrażenie, że masz to w teorii, bo dużo czytasz, słuchasz na ten temat, ale też w praktyce, bo masz trochę tych biznesów na swoim koncie. Więc gdybyś mógł powiedzieć, jakie najczęstsze błędy są popełniane przez osoby techniczne, które chcą założyć jakiś startup, firmę, myślą o produkcie?

Zdecydowanie brak walidacji, co wielokrotnie jest powtarzane, a sam się czasem łapię, że jak się przyczepię do jakiejś idei, to zaczyna tworzyć to, zamiast zapytać się, czy ktoś w ogóle ma chęć z tego skorzystać. Moje pierwsze produkty wyglądały tak, że siadałem, budowałem formularz lokowania rejestracji, konto użytkownika i tak dalej. Rok mijał, drugi rok mijał, a tak naprawdę nie było jakiegoś modelu biznesowego ani klientów na to. To taka podstawowa rzecz. 

Dziś mamy tak ogromne możliwości walidacji, postawienie landing page, z gotowego szablonu, zmienienie kilku tekstów na to, co ten nasz produkt, co sobie wymyśliliśmy, ma robić, zostawienie miejsca na maila, nawet nie trzeba tego spinać z jakimiś systemami mailowymi. Po prostu rozesłanie tego, czy wrzucenie prostej reklamy na Facebooku za 50, 100, 200 złotych i zobaczenie ile osób się zapisze, zostawi tego maila, że jest zainteresowany tym rozwiązaniem, które sobie wymyśliliśmy, to naprawdę jest jeden dzień roboczy. 

Jak już będziemy wiedzieli jak to zrobić, to 5 takich kolejnych landing page’y sobie postawimy w kolejny dzień i możemy sobie potestować, co działa najlepiej, plus ludzie zostawiają maila, więc możemy do nich napisać i zapytać się „Dzięki, że zostawiłeś maila, powiedz mi może coś więcej, jaka jest Twoja sytuacja, dlaczego się zainteresowałeś tym? Ewentualnie ile byłbyś skłonny płacić, czy korzystasz z takiego rozwiązania?”. Więc to jest naprawdę, w ciągu tygodnia można sobie zamknąć walidacje. Przynajmniej zwalidować na takim podstawowym poziomie. Bo jeżeli nikt się nie zainteresuje tym, to wydaje mi się, że nie ma sensu tego robić. Oczywiście wydaje mi się, że jeśli jest to projekt hobbystyczny, gdzie chcemy sobie testować nową technologię, framework i tak dalej, to można kontynuować, ale jeżeli chcemy faktycznie na tym zarabiać, to warto zrobić tę walidację. To jest jedna rzecz.

Druga rzecz w ogóle, zastanowić się, po co my to chcemy zrobić. Jaka jest strategia wyjścia, czym chcemy zbudować aplikację, produkt, który będzie nam przynosił miesięcznie na przykład 10 tysięcy złotych i będziemy sobie go doglądać, rozwijać, a tak to będziemy sobie żyć spokojnie, nie przejmując się niczym. Tak zwany biznes lifestylowy. Czy z kolei chcemy inwestować jak najbardziej, jak najwięcej, potem potencjalnie taki produkt sprzedać większemu graczowi, czyli mieć tę datę. Ten dzień wypłaty, gdzie sprzedamy to za milion, dwa miliony, pięć, czy pięćdziesiąt milionów, czego życzę wszystkim. 

Jeżeli chcemy iść w taką stronę, to wtedy możemy potencjalnie pomyśleć o inwestycji. Bo jeżeli chcemy szybko zbudować produkt, zeskalować go, zdobyć bardzo dużą ilość klientów, a potem go sprzedać, t ten model startupowy, klasyczny, gdzie wchodzą inwestorzy w jednej rundzie, drugiej, trzeciej, jest jak najbardziej ok. Ci inwestorzy też Cię przytrzymają w takich ryzach, że masz cisnąć ten produkt, a nie się rozglądać na boki. Więc to na pewno nie będzie biznes lifestylowy, to będzie biznes, na którym będziesz skupiony w 100%, bo nawet wymogi umów inwestycyjnych zablokują Ci wszystkie inne rzeczy. 

Często jest tak, że podpisujesz umowę i tam jest 100% swojego czasu będę wkładał w ten projekt, na który Ty dajesz mi milion złotych. Nawet nie możesz sobie zrobić niczego na boku, bo taka jest umowa, bo Cię inwestor zaskarży. Można się przemęczyć dwa, trzy, pięć lat, a potem zrobić duży exit. To nie jest droga na pewno dla każdego, ale też jest wydaje mi się, równie ciekawe. Aczkolwiek na początku bym tego nie polecał, bo można się zagubić. Jeżeli dostajesz dużo pieniędzy, masz zatrudnić zespół, masz budować produkt, czy koordynować to wszystko z takiego wyższego poziomu, to możesz sobie zwyczajnie nie dać rady. To jest kolejny problem, że ludzie się nie zastanawiają, co chcą z tym robić. 

Ale jeżeli już wiesz, że chcesz zarabiać te 10 tysięcy złotych ze swojego produktu, to zastanów się, po ile chcesz sprzedawać ten produkt. jeżeli to będzie 100 złotych, to wystarczy CI 100 klientów, którzy będą płacili sto złotych i będzie to 10 tysięcy przychodu wpływało. 100 klientów na produkt t nie jest tak dużo. Jeżeli masz koszty minimalne, typu jesteś solo, nikogo nie zatrudniasz, płacisz za jakiś hosting, za chmurę, to jedyny twój koszt. Jeżeli będziesz miał 200 klientów, to będziesz miał 20 tysięcy, 500 klientów, będzie 50 tysięcy. To naprawdę nie jest trudno. 100 klientów możesz pozyskać, pisząc na LinkedInie przez kilka dni do ludzi. 

Zastanawiamy się, po co robisz ten produkt, walidację tego produktu i trzecia rzecz, zastanów się, jak to ma zarabiać, czy to ma być subskrypcja, czy chcesz reklamy sprzedawać, czego nie polecam. Jeżeli chcesz budować od razu model marketplace, typu iTaxi, czy Uber, gdzie mamy klientów, dostawców i ich łączymy, to jest bardzo trudno model i tutaj nie będziesz zarabiał dużo. Nawet bardzo doświadczeni ludzie się na tym przejechali. Oczywiście jak to wyjdzie, to można zbudować ogromne biznesy, ale po prostu zastanów się, jak to ma działać, jak ten użytkownik ma płacić i za co. Jestem oczywiście wielkim orędownikiem modelu SaaS, czyli budujesz coś, za co klient płaci miesięcznie lub rocznie jakąś subskrypcję. mega prosty biznes model, tylko trzeba pokazać wartość, za co klient ma płacić. 

Powiedzmy, że mamy już tę fazę za sobą. Zwalidowaliśmy, zweryfikowaliśmy, że ma to sens. Czy do takiego przejścia z etatu, zakładam, że byliśmy wcześniej programistami pracującymi na etacie do roli przedsiębiorcy. Czy do tego się można w jakiś rozsądny sposób przygotować? Czy myślisz, że takie podejście, że pracuję sobie nadal na etacie, może na części etatu, a po godzinach inwestuję swój czas w robienie produktu, nadal jeszcze ma sens?

Jak najbardziej ma sens. Tutaj też fajnym modelem jest to, że my, jako programiści możemy przejść na mniejsze ilości, czasowe zatrudnienia na przykład, na trzy czwarte etatu, nawet na pół etatu. Te trzy czwarte etatu da nam jakiś czas, tylko musimy sobie założyć, że ten czas będziemy przeznaczać na budowę tego projektu, a nie to, że przejdziemy na trzy czwarte etatu, ale nic nie będziemy wtedy robić, jeżeli chcemy coś zbudować. 

Tutaj fajnym modelem jest na przykład zmiana pracy i wynegocjowanie naszej obecnej stawki za mniejsza ilość godzin. Idziemy do nowego pracodawcy i mówimy, że za te 10, czy 15 netto będziemy pracować trzy czwarte etatu, tyle zarabialiśmy poprzednio, więc dla nas pułap życiowy się nie zmieni, ale będziemy mieli więcej czasu. 

Budowanie po godzinach, nawet nie trzeba budować, tak jak mówisz, jak mamy tę walidację zasobów. Jak już będziemy mieli walidację za sobą i będziemy wiedzieli, co będziemy budować, to ten czas się znajdzie, bo będziemy mieli pasję. Bardzo polecam jak najszybsze znalezienie pierwszych klientów, bo ci pierwsi klienci dadzą nam tę motywację. Jeżeli ktoś nam zapłaci, to my czujemy taką wewnętrzną potrzebę, że trzeba zrealizować, dowieść to, za co klient zapłacił. 

Widziałem to, jak pojawiło się tych pierwszych 20-50 klientów Polisie w Chmurze, że siedziałem i nie myślałem, czy robić, a może coś innego. Po prostu robiłem, dlatego, że to są klienci, którzy mają konkretne oczekiwania. Budowanie po godzinach jest jak najbardziej super. Warto zmniejszać ten czas pracy i warto też pomyśleć o innych modelach, które nas na krótką metę będą finansowały. Typu na przykład wydanie swojego kursu, który jest w stanie nam przynieść jakąś kasę. Potem możemy go sprzedawać wielokrotnie i możemy sobie zbudować taki cash flow, który da nam, powiedzmy, pewne bezpieczeństwo, a my będziemy budowali sobie tą większą machinę, jakby w tym czasie. To jest to, co polecam. 

Czy można się do tego przygotować? Zrobię tu małą kryptoreklamę mojej Akademii SaaS, bo po prostu wziąłem tę moją wiedzę przejścia z etatu programistycznego do budowy swojego produktu i te kwestie biznesowe, kwestie, których brakuje programistom, z perspektywy programisty, po prostu ułożyłem dwunastotygodniowy program. 

Tam mamy już 350 founderów i teraz właśnie w tym momencie, jak tego słuchacie, to jak wejdziecie sobie na akademiasaas.pl, tam program jest zamknięty, ale jak zostawicie tam maila, to dostaniecie informację o tym, że można dołączyć w okresie black friday aż do cyber monday, do końca dnia. Mini tajne otwarcie, a jeżeli słuchacie tego później, to też wejdźcie, zobaczcie, bo planuje ten program uruchomić w takim trybie ciągłym. 

Tam jest moja ścieżka, droga. Co widzę ciekawego w tym modelu, który zrobiłem, to jest po prostu tak, jak dokładnie było u mnie. W tym momencie wchodzę sobie do tych lekcji i czasem patrzę, co bym zrobił inaczej, tylko pytanie-czy ja nie jestem już dalej, niż ci ludzie, którzy są na skraju etat-jakiś własny produkt i czy ta wiedza nie jest adekwatna do tego, co oni potrzebują. Oczywiście powstało teraz dużo programów, które pokazują jak budować firmę, jak to robić. 

Według mnie najważniejsze jest zbudowanie czegoś, za co ktoś Ci zapłaci. Czy to będzie jakiś e-book, mały kurs, płatny newsletter. Można nagrać jakieś super wideo, w którym pokazujesz jakieś zaawansowane rzeczy i sprzedać je za 10 zł, ale to nauczy Cię budowy produktu. Może być bardzo podstawowy i sprzedaży tego produktu, jak to spiąć z jakąś bramką płatności, z kontem, jak fakturę wystawić, bo to jest zupełnie co innego. 

Jeżeli już wiemy jak sprzedać coś za 10 złotych, to analogicznie sprzedaje się coś za 100 złotych, 1000 złotych, 10000 złotych. Według mnie warto pójść jak najszybciej w tą pierwszą sprzedaż, bo to nam pokaże, jakie są możliwości, co można robić dalej. Dzisiaj naprawdę można zarabiać na tylu różnych rzeczach, szczególnie w internecie. Czy na produktach, czy na consultingu, usługach. Autentycznie na wszystkim.

Tutaj też fajnym modelem jest to, że my, jako programiści możemy przejść na mniejsze ilości, czasowe zatrudnienia na przykład, na trzy czwarte etatu, nawet na pół etatu. Te trzy czwarte etatu da nam jakiś czas, tylko musimy sobie założyć, że ten czas będziemy przeznaczać na budowę tego projektu, a nie to, że przejdziemy na trzy czwarte etatu, ale nic nie będziemy wtedy robić. 

Łatwo jest tę wiedzę obecnie wymienić na pieniądze bazując, chociażby na cyfrowych produktach, o których powiedziałeś. Wydaje mi się, że nigdy nie było takich możliwości, jak obecnie.

Poruszyłeś ważną kwestię, chociażby ze sprzedażą, z budową produktu, czyli takie nowe kompetencje, które programista zazwyczaj wcześniej nie posiada. Musi się w jakiś sposób nauczyć tej sprzedaży, marketingu. A jak zakłada biznes, to pewnie finanse, rekrutacja, księgowość, podatki, to wszystko prędzej czy później gdzieś go dosięgnie. Wobec tego, gdzie się tego nauczyć?  Skąd Ty czerpałeś taką wiedzę, gdzie się uczyłeś takich kompetencji?

Gdzie ja się uczyłem? Podpatrywałem różnych twórców internetowych, czy polskich, czy zagranicznych. Jak tak patrzę kilka lat wstecz, to bardzo mało robiłem tego marketingu, tej sprzedaży. Tego się uczyłem, cały czas się uczę, bo to są ogromne ilości wiedzy. Czy było jedno jakieś kluczowe miejsce? Nie jestem pewien. Na pewno bardzo mi pomogło budowanie społeczności. Czyli założenie bloga, podcastu. Szczególnie podcast, bo podcast po pierwsze pozwolił mi poznać bardzo dużą liczbę ciekawych ludzi, przedsiębiorców, ekspertów, naukowców, a po drugie zbudował mi fajną społeczność, której potem pytałem „Ok, a co byście chcieli wiedzieć? Może jakiś produkt bym stworzył. Co byście chcieli kupić?”, to się przełożyło na te pierwsza sprzedaż już poza moją aplikacją, która wymaga też innych kompetencji. 

Tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, że jeżeli już mamy jakiś produkt, to musimy znaleźć naszego idealnego klienta. Niech to będzie Krzysiek z dużego miasta, pracujący w IT, zarabiający 10 tysięcy, interesujący się produktywnością, architekturą, oprogramowaniem i tak dalej. Znaleźć tych naszych klientów i spróbować ich zainteresować czymś. W jakiś sposób ich przyciągnąć. Czy to będzie fajny podcast, który prowadzimy, już jakoś te e-booki nie do końca wierzę po pewnym czasie, bardziej już bym poszedł w zaproszenie do swojej listy mailowej, gdzie raz w tygodniu dzielimy się naszymi spostrzeżeniami na świat, czy małego darmowego kursu, fajnego wideo. 

Jak już te osoby zachęcimy i one wejdą w ten nasz świat, to trzeba je po prostu prowadzić dalej i zobaczyć co one potrzebują. To tak naprawdę nie jest jakieś rocket science, to tak naprawdę jest relacja. Sprzedaż, to jest zwyczajnie relacja. Radziłbym Wam budować społeczność. Można to robić naprawdę w różny sposób. 

Można odpalić YouTube i pokazywać jak się koduje, czy jakieś fajne rzeczy, triki, nie musimy pokazywać swojej twarzy, robić głupich rzeczy. Możemy dokumentować naszą pracę. Polecam formę podcastową, gdzie wystarczy mikrofon, zrobić 15-minutowy odcinek o tym, z czym się obecnie zmagamy i zdziwicie się, ale bardzo dużo osób zmaga się z podobnymi rzeczami. Jeżeli jesteście na przykład na etacie, myślicie o własnych produktach, to albo odpalcie bloga, albo podcast, mówcie o tym, co chcecie wybudować, jak byście to zrobili, jakie macie pomysły, gdzie jesteście.

Tak się właśnie mój biznes zaczął, bo opisałem, że chce zbudować to albo to. Jednym z punktów była aplikacja SaaS i ten wpis przeczytał mój kumpel z poprzedniej pracy, z którym pracowałem i powiedział „Dobra, mam taki i taki pomysł. Tu mam pierwszą wersję, a potrzebuję wspólnika. Może będziemy działać”. Tak się zaczęła Polisa w Chmurze. Dlatego, że napisałem posta. Przeczytało go może z 50 osób łącznie, ale jedna osoba wystarczyła, żeby moje całe dalsze życie się zmieniło.

Podpatrywałem różnych twórców internetowych, czy polskich, czy zagranicznych. Jak tak patrzę kilka lat wstecz, to bardzo mało robiłem tego marketingu, tej sprzedaży. Tego się uczyłem, cały czas się uczę, bo to są ogromne ilości wiedzy. Czy było jedno jakieś kluczowe miejsce? Nie jestem pewien. Na pewno bardzo mi pomogło budowanie społeczności. Czyli założenie bloga, podcastu.

To jest pewnie temat mocno wykraczający poza naszą dzisiejszą rozmowę. Czasem wydaje nam się, że musimy zrobić bardzo dużo albo ten kontent musi być niesamowicie dopracowany, niesamowicie rozbudowany, żeby kogokolwiek przyciągnąć. 

Tymczasem ostatnio trafiłem na taki podcast Tomka Nurkiewicz IT w 256 sekund. W 4,5 minuty de facto wystarczy, te odcinki mają dokładnie tyle, żeby stworzyć fajny kontent, który oczywiście, ta relacja przeniesiona w social media buduje właśnie tę grupę osób, które wiedzą przynajmniej, czym się zajmujemy, które coś czerpią. 

Potencjalnie w przyszłości może będą naszymi klientami, a algorytmy Facebooka, Instagrama, LinkedIna mogą w tym pomagać. Jeśli już zainteresujemy się tym, będziemy lajkować, jakiś kontent danego twórcy faktycznie przypadnie nam do gustu, ta treść będzie nam też z tego obszaru podsuwana, więc warto. Jak najbardziej się pod tym podpisuję.

Właśnie jednym z takich według mnie trendów, które według mnie się pojawiają, jest branie wartościowych informacji i naprawdę skracanie je, upraszczanie, żeby jak najszybciej taka osoba mogła coś zobaczyć i mieć jakąś mikro wartość po przeczytaniu kilku zdań.

Staram się tak robić z moim mailingiem. Po prostu opisuję jakąś część rzeczywistości, czy czym się interesuję w formie takiego mini artykuliku i dodatkowo dodaję kilka moich znalezisk, z krótkim opisem. To są subiektywne rzeczy, które znalazłem, konsumuję i jak ktoś jest zainteresowany, podoba mu się mój światopogląd, chce zobaczyć, co konsumuję, to w ciągu 5 minut jest w stanie dostać jakąś konkretną wartość, konkretnego dnia. W taki sposób się zacieśnia tę więź. 

To jest bardzo fajna rzecz, która mówisz, ponieważ tej treści, tego kontentu obecnie nie brakuje. Jest tego naprawdę mnóstwo. Faktycznie, jeśli ktoś jest w stanie wybrać tylko te perełki, albo nawet jakimś swoim autorskim spojrzeniem też przedstawić pewne treści, to mam wrażenie, że jest dużo bardziej doceniane, niż kolejny mniej, lub bardziej suchy kontent, którego jest mnóstwo i na pęczki w internecie.

Wróćmy do tej naszej drogi od dewelopera do foundera. Chciałem Cię zapytać o wspólników. Czy według Ciebie to jest dobry sposób, aby dobierać sobie wspólnika do budowania produktu? Co prawda już trochę powiedziałeś, że być może powinien to być taki wspólnik komplementarny kompetencjami do nas, żeby wypełnić te braki, które mamy, ale z drugiej strony sobie myślę, czy czasem nie przydałby się jednak ktoś, kto jest na tym samym poziomie, albo ten drugi programista, bo jest w stanie być takim sparing partnerem do naszych pomysłów, być może jest w stanie, jeszcze bardziej ten rozwój produktu przyspieszyć, bo też w tej domenie się obraca. Jakie masz rady do dobierania sobie wspólników do biznesu?

Mój biznes robiłem pierwszy ze wspólnikiem technicznym. Tutaj problem był taki, jak opowiadałem wcześniej. My we dwóch siedzieliśmy i sobie klepaliśmy ten kod, a klientów nie przybywało. Jedna osoba to byłem ja, która musiała wyjść frontem do tego klienta i zacząć budować te procesy marketingowo sprzedażowe. 

Nawet choćby techniczne kompetencje, jak budowa strony takiej głównej, landing page, czy strony sprzedażowej, to też nie jest coś, co programista chce robić, bo to jest dobieranie konkretnych tekstów, które mają sprzedawać, ustawianie tych guzików, czy tu kliknąć, czy maila podać, zapisać na demo. To są inne kompetencje, więc w momencie startowania nowego projektu dobieraniu się w kilku programistów jest ok, pod warunkiem, że robimy naprawdę coś zaawansowanego technicznie. Jeżeli robimy kolejny CRM, to wydaje mi się, że te kompetencje stoją po drugiej stronie. 

Podpowiem Wam jedną ciekawą rzecz, taki tip. Jeżeli szukamy różnych pomysłów, możemy sobie skorzystać z marketplace’ów różnych dużych graczy. Jednym z takich marketplace’ów jest Marketplace AWS, Amazon Web Services, gdzie możemy zobaczyć takie aplikacje third parties, czyli zewnętrznych twórców, które są używane w kontekście tej chmury. To są często bardzo zaawansowane technologicznie rozwiązania. Jeżeli faktycznie chcemy zbudować takie rozwiązania, możemy połączyć się w dwóch, czy trzech deweloperów i zbudować kilka takich rozwiązań, a ten marketing i sprzedaż zrzucić na barki marketplace’ów istniejących, AWS, czy innych tego typu dostawców. To jest taki model, który bym tutaj rekomendował.

Jeżeli siedzimy w tematach związanych ze sztuczną inteligencją, to tam też na pewno osoby, które siedzą w temacie, mogą się połączyć w większy zespół i budować tego typu rozwiązanie, ale jednak z perspektywy czasu widzę, że te kompetencje marketingowe, sprzedażowe są bardzo ważne. Moją rekomendacją jest szukanie wśród swoich znajomych, wśród znajomych znajomych, pisanie o tym, przeprowadzenie dużej ilości rozmów z osobami, które są potencjalnie zainteresowane budową czegoś swojego, a dobrze się czują gdzieś tam w tych obszarach marketingowo-sprzedażowych.

Na dzień dzisiejszy nie dobierałbym sobie kilku programistów do budowy. Jestem w tym momencie osobą, takim hustlerem i w tym monecie dobrałem sobie osobę, która będzie bezpośrednio odpowiedzialna za technologię, Oczywiście każdy zrobi, jak będzie uważał, ale jednak pamiętajmy, naszym ostatecznym celem jest to, żeby ta technologia była lepsza. Każdy programista chce, żeby jego produkt był super, żeby ta technologia była jeszcze lepsza. Żeby technologia była lepsza, to Ty musisz mieć bardzo dobrych ludzi, którzy budują tę technologię. Żeby mieć bardzo dobrych ludzi, to musisz mieć pieniądze, żeby ich zatrudnić. Żeby mieć pieniądze, żeby ich zatrudnić, musisz mieć sprzedaż. Jak masz sprzedaż, to ostatecznie kończy się to na bardzo dobrej technologii. Jak nie masz sprzedaży, to ostatecznie się to kończy frustracją i tej technologii też finalnie nie dowiedziesz takiej, jakbyś chciał.

Sprzedaż, kolejny wątek, który wiąże się, ale wykracza. Przypomniało mi się, że gdzieś czytałem o tych przysłowiowych amerykańskich naukowcach, którzy prowadzili wieloletnie badania i sprawdzali różne firmy, głównie właśnie ze Stanów, próbując wyekstraktować takie czynniki, które przyczyniają się do tego, czy firma jest w stanie przetrwać i odnieść sukces, czy nie. Badali, analizowali, mnóstwo tych różnych rzeczy brali pod uwagę i na końcu im wyszło, że sprzedaż jest najistotniejsza. W sensie, jeśli jest, to firma przetrwa. Jeśli nie ma, to nic innego nie pomoże.

Szokujące.

Ciekawe ile milionów przepalili na te badania.

Jeden tip, jeżeli coś sprzedajecie, to zwiększcie ceny.

Nie mówmy tego głośno. 

Wrócę jeszcze do tych Twoich doświadczeń, jako programista. Czy jak spoglądasz sobie na te doświadczenia, jak patrzysz na inne osoby, które też w Akademii SaaS uczestniczą, a są programistami, to myślisz, że te doświadczenia z bycia programistą przydają się, jeśli chcesz być founderem w startupie? Niekoniecznie chodzi mi o takie przełożenie jeden na jeden, jeśli zostajesz tym founderem technicznym i zajmujesz się technologią, ale na przykład jakieś skupienie na detalu, albo umiejętność pracy takiej głębokiej. Czy to jest coś, co się może ewentualnie przydać później, będąc właśnie uczestnikiem takiego startupu?

Tak, myślę, że tak. Te umiejętności analityczne według mnie są bardzo istotne, nawet jak sobie zobaczysz statystyki tych firm technologicznych, którym się udało, tam ten founder techniczny jest po prostu. Po pierwsze on rozumie tę technologię. Nawet jeśli nie buduje produktu, on rozumie tą technologię, wie mniej więcej, co tam się dzieje. Jest niestety sporo smutnych historii, gdzie founder nietechniczny zaczyna z wielką wizją coś budować, dostaje dużo pieniędzy, zatrudnia software house i mówi „Zróbcie to, to i to”, za trzy miesiące, czy za sześć miesięcy się widza, pieniędzy już nie ma, software house nie dowiózł zupełnie tego, co ten founder sobie wymyślił, z różnych przyczyn. 

On po prostu zwyczajnie mógł nie potrafić określić wymagań. Nawet zwykłe określenie wymagań, z którym programista na co dzień ma styczność, to jest bardzo istotne. Po pierwsze ważną rzeczą w budowie takich produktów technologicznych jest określenie, co budujemy dalej, jaka jest ta wizja naszego produktu, co budujemy dalej, jakie ficzery. Żeby oszacować czasochłonność, to trzeba wziąć taką funkcję, zamodelować tak UI-owo, UX-owo, co okazuje się bardzo szybkie. 

Mój znajomy Błażej Abel z landingów, z którym zbudowaliśmy Akademię Globalnego Startupu, taki program dla trochę bardziej już zaawansowanych, budowaniem takich większych startupów globalnych. On ostatnio na live zdradził, że mają zbudowane dwa lata do przodu, patrząc na road mapę produktu, dwa lata do przodu wszystkie UI, UX, czyli możesz sobie wejść, bodajże to był Figma, system do budowania takiego UX-ów, UI-ów  i dwóch pracowników jest w stanie zbudować UX-y na dwa lata do przodu w takiej road mapie. 

Potem oni dopiero biorą części, dają tym programistom, czy jakimś team liderom i oni rozkładają na konkretne zadania programistyczne, aż do takich atomowych rzeczy, obsługa tego batona ma działać tak i ta, będzie kosztować tyle czasu. Stąd wybierają te ficzery, które mają największy impact, największy wpływ na rozwój tej aplikacji, zadowolenie użytkowników i możliwości. A jednocześnie są najmniej czasochłonne. 

Founder techniczny, czyli ten programista, który cały czas, całe życie wyceniał to, rozbijał na jakieś atomowe części, jest w stanie zrobić to dobrze i nie zmarnować potencjału tego produktu. Nie wkopać się w to, że zaczynamy robić to i okazuje się, że trwa to sześć miesięcy, zanim programiści to zbudują. Te umiejętności rozdzielania tych zadań, do tych atomowych rzeczy i wyceniania tego, są tu na pewno bardzo istotne. Wszystkie kwestie związane z analityką, mierzenie. 

W biznesach typu SaaS jednym z podstawowych rzeczy, których większość osób nie robi, ja też nie robiłem, po prostu nie wiedziałem, że tak trzeba robić, jest mierzenie wszystkiego. Ile osób dokładnie Ci wejdzie na stronę, ile osób kliknie w „Załóż trial”, ile osób wypełni dane, ile przejdzie dalej, przez tą czy tamtą funkcje, ile wejdzie do koszyka, ile kupi. Jak mamy te wszystkie dane, to jesteśmy w każdym miejscu optymalizować. 

Chcemy więcej triali, to musimy więcej osób sprowadzić na naszą stronę. Są na stronie, nie rejestrują się, nie zakładają triala, to może ten przycisk jest źle, może coś przesunąć. Weszli, nie kupują, to może zadzwonić do nich, albo umówić się na demo, jakiś filmik im wyświetlić. Ta analityka też jest pewną domeną takich umysłów ścisłych, jak to się mówi. Tutaj na pewno ten background specjalistyczny, skupienie na detalach, analiza, jest bardzo istotna. 

W momencie, kiedy jesteśmy w stanie określić, gdzie mamy wąskie gardła, to jesteśmy w stanie poprawić te miejsca, a potem dzisiejsza technologia pozwala nam opisać jeszcze liczbami. Typu na końcu klient kupuje za sto złotych plan, to co się wydarzyło wcześniej, ile tych klientów było na początku. Jeżeli ten klient kupił za sto złotych i korzystał przez trzy miesiące tylko, czyli zarobiliśmy na nim 300 złotych, to jest tak zwane „Lifetime value”, czyli ten klient wydał u nas w ciągu swojego życia, w naszej aplikacji 300 złotych to teraz możemy wydać na pozyskanie takiego klienta sto złotych, bo to jest taki klasyczny wskaźnik w SssS’ach 3:1, żeby wydać jeden na akwizycję tego klienta, i ten klient ma nam przynieść trzy. 

Czyli 100 złotych wydaliśmy, to jest zdrowy wzrost i teraz wiemy, że mogę wrzucić 100 złotych w reklamy, żeby pozyskać jednego klienta i on potencjalnie przyniesie nam 300 złotych. Dzięki temu mogę to skalować. Tak w zasadzie to działa. Te umiejętności analityczne, to liczenie, mierzenie plus planowanie, to wszystko wydaje mi się taką domeną programistów. To jest niezwykle istotne w biznesach produktowych, szczególnie tych w modelu SaaS.

W biznesach typu SaaS jednym z podstawowych rzeczy, których większość osób nie robi, ja też nie robiłem, po prostu nie wiedziałem, że tak trzeba robić, jest mierzenie wszystkiego. Jak mamy te wszystkie dane, to jesteśmy w każdym miejscu optymalizować. 

Powiedziałeś, że przykładowo nie mierzyłem tych różnych rzeczy, kiedy pojawiłeś się w świecie startupowym, tych swoich pierwszych produktach. czy coś jeszcze Cię zaskoczyło na początku tej nowej przygody? Czy to były takie bardziej kwestie technologiczne, czy wręcz może przeciwnie, bardziej związane z przedsiębiorczością, z takimi innymi obszarami, które gdzieś musimy się zaangażować, jeśli chcemy firmę wystartować?

W tej Polisie w Chmurze, w tym pierwszym biznesie, który się udał, powiedzmy, na początku wiedziałem, że to jest biznes tradycyjny. To są ubezpieczenia, praca z agentami ubezpieczeniowymi, oni nie do końca działają w pełni cyfrowo, więc ich narzędziem pracy jest telefon. Ja dzwonienia się bałem jak ognia. Całe szczęście mój wspólnik, również techniczny, ale nie miał z tym problemu żadnego, więc był w stanie rozmawiać z tymi klientami, dzwonić, ale ja jakby się odważyłem, ludzie zostawiali ten telefon. Później brałem listę i dzwoniłem do tych ludzi. 

Jeżeli to były osoby, które same zostawiły telefon, to okazało się, że one zupełnie nie gryzą, zainteresowane tym, co mówię, produktem, więc to mnie zaskoczyło, że bardzo dużo pozytywnych rozmów przeprowadziłem, bardzo dużo się nauczyłem, bezpośrednio rozmawiając z klientami. Oczywiście popełniłem ileś tam błędów, typu klient domagał się jakiegoś ficzera i mówił, że dopiero wtedy zapłaci. My siadaliśmy, robiliśmy mu ficzer. Czasami to było tak kuriozalne, jak przestawienie jakichś okienek w aplikacji, gdzieś w starym kodzie zostało i wtedy klient to wyświetlił, więc człowiek się uczył na błędach. Ale wtedy klient kupił plan za dwa tysiące złotych na rok, co było bardzo istotne, w tamtym momencie. Więc ta otwartość w rozmowach z klientami bardzo mnie zaskoczyła. 

Bardzo bałem się też brać opinię od klientów. W sumie nie wiem dlaczego. Bałem się, że nie będą chcieli, albo powiedzą jakieś złe rzeczy. Potem zacząłem prosić klientów opinię, tak zwane testimoniale, które się potem wstawia na stronę i okazuje się, że klienci są bardzo chętni. Ci oczywiście zadowoleni, są bardzo chętni do zostawiania tych opinii. Więc nie bójmy się bronią tych opinii. 

Trzecia rzecz, co teoretycznie wydaje się rzeczą złą. Klient ma problem z aplikacją, jest jakiś błąd, czy to jest back, czy on czegoś nie umie zrobić. Załóżmy, że to jest bag plus w aplikacji, więc teoretycznie jest to rzecz zła. Nie powinno być baga w aplikacji, klientowi coś się wywaliło, coś nie działa. Okazuje się, że w momencie, kiedy Ty w bardzo szybki sposób rozwiążesz problem tego klienta, tak transparentnie, skontaktujesz się z nim, spróbujesz mu pomóc, nawet jeżeli czasami jest problem, coś nie wychodzi, są problemy na linii azure hosting, zdarzały się takie sytuacje, że u nas działa, a u klienta nie.

Jeżeli podejdziemy do tego profesjonalnie, szybko, spróbujemy temu klientowi pomóc, jeżeli jeszcze naprawimy ten błąd, to ta relacja z klientem się jeszcze bardziej zaciśnie. To nie jest intuicyjne, ale ten klient będzie bardziej nas polecał, w momencie, kiedy napotka błąd i ten błąd zostanie szybko rozwiązany, niż jak nie napotka błędu w ogóle. 

Potem mieliśmy opinie na forach tych ubezpieczeniowych „Najszybciej reagująca firma IT, z którą pracowałem w życiu”, screeny porobione, tego typu opinii. To jest też przewaga mały firm, małych startupów. Bo taka korporacja, jeden klient, dwóch, dziesięciu, to nie jest istotne, więc mogą sobie poczekać na odpowiedź od supportu.

Jeżeli podejdziemy do tego profesjonalnie, szybko, spróbujemy temu klientowi pomóc, jeżeli jeszcze naprawimy ten błąd, to ta relacja z klientem się jeszcze bardziej zaciśnie. To nie jest intuicyjne, ale ten klient będzie bardziej nas polecał, w momencie, kiedy napotka błąd i ten błąd zostanie szybko rozwiązany, niż jak nie napotka błędu w ogóle. 

Statystyka.

My na początku robiliśmy to szybko i zdobyliśmy taką renomę firmy, która słucha tych klientów, pomaga im jest w stanie szybko rozwiązać problem.

Czy myślisz, że to jest droga w jedną stronę? Że ktoś, kto już spróbuje zostać przedsiębiorcą, founderem, to już raczej nie wraca na etat? Jestem przykładem właśnie takiej osoby, która przez ponad 6 lat w sumie, współtworzyła software house. Z różnych przyczyna ta przygoda się zakończyła i wróciłem jako osoba, głównie odpowiedzialna za kwestie techniczne i w tej chwili pomagam też tworzyć startupy, ale głównie właśnie od tej strony technicznej. Jestem ciekaw, co Ty o tym myślisz, czy też obserwujesz, masz w swoim otoczeniu ludzi, którzy z jakichś tam względów, z tej drogi przedsiębiorczej jednak zawrócili?

Na pewno to nie jest droga w jedną stronę. Żeby to była droga w jedną stronę, to musi Ci po prostu wychodzić to. Z jednej strony musi Ci to wychodzić, a z drugiej strony to musi być przyjemne dla Ciebie, nie być bolesne. Też jestem trochę taka osoba, bo jak sobie zaczynam jakiś nowy biznes, to część ludzi patrzy tylko na ten biznes i mówi „Ciśniemy”, a tam nie wychodzi, albo ledwie to jakoś działa, tak zwany zombie startup, które przynoszą 5 tysięcy złotych miesięcznie. 

Ten founder ma na to jedzenie, próbuje coś tam robić, ale jest już zmęczony. Próbował wszystkiego, co wiedział, nie chce mu się uczyć, nie chce mu się tego rozwijać, ciągnie to i ciągnie. Wtedy, trzeba się zastanowić, czy za te kilka lat chce robić dalej to samo. Co się musi stać, żeby to urosło, albo może coś zmienić, może jednak wrócić na ten etat, albo zrobić coś innego. 

Ja, w pewnym momencie też poczułem pewne zmęczenie tym moim pierwszym produktem, Polisa w Chmurze i w tym momencie, już od paru ładnych miesięcy nie pełnię tam roli CO. Przekazałem tę rolę mojemu wspólnikowi. Jestem takim advisorem, który tam pomaga. Zająłem się innymi projektami w tym momencie. Oczywiście jestem udziałowcem i doglądam tego biznesu z tej górnej perspektywy, ale przez to, że przeszedłem na inne projekty, które robię, rozwinąłem różne inne kompetencje, na przykład marketingowe, które budując zaawansowany kurs budowy, takich globalnych SaaS-ów, nauczyłem się bardzo dużo o tym, jak to się powinno robić. Teraz jestem w stanie wrócić, wskoczyć na jeden, pięć dni, czy tydzień do mojego poprzedniego projektu, poustawiać różne rzeczy, w szybki prosty sposób, który nagle wyniosą ten biznes dwa razy, pięć, czy dziesięć razy do góry. 

Dlatego, że przeskoczyłem w inne miejsce, zdobyłem jakieś kompetencje, których nie zdobywałem, nie wiedziałem, jak je robić siedząc w tamtym biznesie. Czasami jest tak, że, jak jesteś w jednym miejscu za długo i nie masz konkretnych wyników, albo powtarzasz jakąś czynność i nie wiesz, jakie są alternatywy, to często ciężko Ci jest iść naprzód. Jeżeli Ci idzie genialnie w tym biznesie i czujesz się super i spędzasz czas najlepiej w życiu, to na pewno nie wrócisz na pracę na godziny, etatową. To często wynika z tego, że jest jakiś problem. 

Też pracowałem z moim kumplem w software house’ie, jak on prowadził ten software house i tam był ewidentnie problem ze sprzedażą. Był problem z klientami, z tym że jakiś deal idzie, a potem się rozbija o to, że jest za drogo, bo jest inna firma, która zrobi za połowę ceny. Software house to nie jest prosty model. Często widziałem taką frustrację tej osoby. Ona wolała siedzieć, programować w projekcie, który mieliśmy w software house i czuła się w tym lepiej. Nie czuła tamtych kompetencji. Oczywiście dalej firma się rozwija i on prowadzi tę firmę, ale widzę, że dużo osób się w tym biznesie gdzieś tam męczy.

Czasem jest to po prostu kwestia braku odpowiedniego wspólnika, tych komplementarnych umiejętności. Ta sprzedaż, marketing, która powraca, dużo osób tego nie czuje. Woli siedzieć w technologii, produktach, a męczy się z tym i przez to się jakoś wypala i gdzieś zamyka firmę, wraca na etat.

Tak jak powiedziałeś, niektórzy nie lubią tego robić, niektórzy nie potrafią tego robić, więc to też jak gdyby powoduje, że nie widzą tych efektów, a jak wiadomo, jeśli to nam nie sprawia przyjemności, to będziemy prokrastynować będziemy od tego, uciekać jak najbardziej się da.

Jeszcze jedna ważna rzecz, że to nawet nie jest kwestia tego, że nie lubisz czegoś, na przykład nie lubisz marketingu, bo pytanie jest-z jakim klientem pracujesz. Pracując z agentami ubezpieczeniowymi, gdzie to nie są osoby, które słuchają mojego podcastu, oczywiście jak ktoś słucha, to dzięki, ale w dużej większości oni nie słuchają mojego podcastu, nie oglądają mojego vloga, nie śledzą mnie na Instagramie, to nie jest moja społeczność, nie siedzą w moich grupach. 

To nie jest moja społeczność, z która ja lubię spędzać czas i z którymi lubię tak zwyczajnie rozmawiać, spotykać się na co dzień, tak nawet, żeby pogadać o jakichś luźnych rzeczach, tak jak rozmawiamy teraz. Marketing i sprzedaż dla tej branży ubezpieczeniowej mnie męczył, a z drugiej strony marketing, który robię obecnie, na przykład nagrywanie podcastu jest formą marketingu. Gdzie wspominam „Słuchajcie, jest taki fajny program, albo fajny produkt, wpadnijcie. A teraz pogadam przez 1,5 godziny z jakimś genialnym gościem”, to jest forma marketingu i ten marketing kocham. To jest kwestia tego klienta. Wybierajmy sobie klienta, z którym lubimy pracować. Jak lubimy ludzi z IT, to zastanówmy się, czy nie możemy zrobić czegoś dla tej branży IT, jeśli lubimy z tymi ludźmi spędzać czas, to niech będą to czuli.

Dla tych ludzi z IT tak sobie to obserwuję, mimo wszystko odklejenie się od technologii, jeśli myślisz sobie, że będziesz zakładał startup i nie będziesz miał po jakimś czasie tyle czasu, żeby nad tą technologią się pochylać, to odklejenie się od technologii, konieczność zajmowania się innymi rzeczami, to może być rzecz, która odciąga ich trochę od tego, albo coś, czego się obawiają. Czy Ty widzisz jeszcze jakieś inne obawy, jakie mają programiści, przed pójściem na swoje, czegoś się obawiają?

Główną rzeczą, której się obawiają, to jest po prostu brak tego pomysłu na produkt. Chcą robić coś, ale nie wiedza co. Oczywiście za tym stoi cała nauka znajdowania tych problemów, bo pomysły to jedno, te genialne pomysły, które nam wpadają gdzieś tam do głowy, a rozwiązywanie konkretnych pomysłów, to jest co innego. 

To, co rekomenduję, bo generalnie rzecz biorąc rozpoczynanie dziś, siadanie i budowanie od zera produktu, takiego technologicznego modelu SaaS-owym jest trudne, z tego powodu, że nie jesteśmy w stanie szybko zapewnić sobie odpowiednich przychodów. To jest taka kula śnieżna, czyli bierzemy 50 złotych za abonament, 10 klientów 500 złotych, 100 klientów 5000 złotych, minus koszty, a schodzimy z pensji 10000 na miesiąc, często nie mamy tej poduszki finansowej. Warto pomyśleć właśnie nad jakimiś produktami cyfrowymi, czy nad jakimiś konsultacjami, jakaś usługa, którą jesteśmy w stanie świadczyć dosyć szybko, czyli możemy się stać takim, powiedzmy, konsultantem IT od jakichś konkretnych rzeczy, spróbować sobie zwolnić ten czas, zbudować sobie coś, co będziemy sprzedawać i dopiero skupić się na budowaniu jakiegoś produktu. 

Bo to, co Cię najbardziej ogranicza, to jest po prostu czas. Ten czas to musi być Twój priorytet, jeżeli chcesz budować jakiś biznes. Jeżeli nie chcesz robić tego z inwestorami, tylko na własną rękę, to warto na początku pomyśleć o jakimś modelu biznesowym, który będzie Ci przynosił kasę i Ty będziesz miał jednocześnie dużo czasu na eksplorację, badanie tych problemów, badanie tego, co może się udać, zbudowanie tej społeczności. 

Oczywiście to jest jedno podejście. To na pewno nie jest klasyczne podejście do biznesu, co też widzę po różnych komentarzach moich znajomych, którzy dostają komentarze, budują biznesy internetowe, takie biznesy online, wchodzą na poziomy milionów złotych po kilku latach i tam tacy biznesmeni, managerowie z korporacji mówią, że to jest niemożliwe, że to są jakieś oszustwa. 

Ten model biznesowy się zmienił. Jeżeli nie chcemy budować w tym momencie czegoś takiego, ogromnego, gdzie potrzebujemy dziesiątki, setki milionów dolarów, od inwestorów, to warto pomyśleć o budowie jakichś produktów, czy usług cyfrowych, zarobienie na tym jakichś pieniędzy, zbudowanie sobie jakiegoś cash flow, żeby te pieniądze wpływały, zwolnienie czasu i wtedy zaczynamy budować te innowacje, te nasze aplikacje. 

Często na początku to może być coś prostego, co rozwiązuje jakiś mały problem, potem możemy nad tym nadbudowywać. Sam w tym momencie taki i taki model stosuje, gdzie włączyłem sobie te kursy, różne inne rzeczy testowałem, konsultacje, nauczyłem się jakiegoś skilla. Wtedy byłem zafascynowany block chainem, więc coś związanego z block chainem się nauczyłem i po prostu sprzedawałem konsultacje po 500 złotych za godzinę. Dałem informacje w podcaście do moich społeczności, przyszła osoba, umówiła się na 4 godziny i 2 tysiące złotych na fakturze, gdzie po prostu nauczyłem się czegoś, co mnie fascynowało i powiedziałem, że zrobię konsultacje z tego tematu i przekazałem tej osobie wszystkie informacje, których się nauczyłem, w takiej wydestylowanej formie zrobiliśmy jakieś rzeczy, które nas interesowały. 

Naprawdę takich rzeczy można zrobić sporo, tylko trzeba zacząć. Budowanie aplikacji może nie być pierwszą rzeczą, którą zaczynasz. Pomyśl o tym, żeby gdzieś tam zbudować sobie cash flow, który nie będzie Ci zabierał tak dużo czasu, jak etat.

Można się albo uczyć na takich paradach, na przykładach osób takich, jak Ty, które już gdzieś tę drogę mają za sobą, albo są gdzieś mocno w tej drodze do przodu. Można też, jak gdyby, jak ten Steve Jobs, którego przywołałeś, patrzeć do tyłu i łącząc wówczas kropki, myśleć co mogłem zrobić lepiej, jak mogłem temat inaczej ugryźć. Zastanawiam się, czy Ty też tak czasem masz, że zastanawiasz się, jak inaczej mógłbyś tę grę rozegrać, co mógłbyś zrobić lepiej, żeby przenieść się z tej roli programisty do roli startupera. Jeśli mógłbyś teraz cofnąć czas, czy jest coś takiego, co byś teraz zmienił, co byś podszedł inaczej, rozegrał w inny sposób?

No wiesz, to takie pytanie, na które jest dosyć trudno odpowiedzieć. To znaczy oczywiście, tak, cofnąłbym się dziesięć lat do tyłu z tą wiedzą, którą mam dzisiaj. Po prostu w ogóle bym posiedział może na etacie przez jakiś czas albo w ogóle i zacząłbym budować te produkty cyfrowe. Wykorzystał wtedy reklamy na Google, które były za bezcen, reklamy na Facebooku, na YouTube, które były naprawdę na początku za grosze. Zbudował lejki, które przez te reklamy dostarczają osoby do jakiegoś mojego produktu, zbudowałbym jakiś produkt, czy to będzie jakiś e-book, czy będzie kurs, czy to będzie cokolwiek i zaczął zarabiać dziesiątki tysięcy dolarów.

Zrobiłbym to jeszcze po angielsku, żeby było lepiej, żeby mieć więcej klientów. Naprawdę bardzo dużo osób, które dzisiaj są na poziomie milionów, dziesiątek milionów dolarów, po prostu wykorzystała te wczesne niskie stawki w reklamach.

Bo tak naprawdę ta reklama jest istotna i jeżeli jesteś w stanie zbudować, tak zwany lejek, gdzie osoba przechodzi przez te kolejne konkretne kroki i daje Ci na przykład, Ty płacisz za reklamę sto złotych a ona na końcu zostawia Ci dwieście złotych to Ty sobie możesz ładować w tą reklamę ile wlezie, bo jeżeli masz mnożnik razy dwa, razy trzy, razy cztery, to jest bajka. A jak te reklamy były tanie kiedyś. W Polsce nadal są tanie na Facebooku czy na AdWordsach, stosunkowo tanie w porównaniu do Stanów, gdzie ten rynek jest dużo bardziej zaawansowany. To jest coś, co bym zrobił. Po prostu zacząłbym sprzedawać te produkty online-owe, zbudował dużo tych produktów.

Jak wbudowałem pierwszy kurs, to zobaczyłem magię tego, że budujesz coś raz i po prostu sprzedajesz wiele razy. Zobaczyłem, że to jest naprawdę. Jeżeli jesteś w stanie dostarczyć realną wartość i zmienić czyjeś życie nawet w małym stopniu i ubrać to w produkt to warto to robić i nie warto się bać brania za to pieniędzy, bo dobra robota, która zmienia czyjeś życie, powinna być dobrze wyceniona. Więc to jest to, co bym zrobił.

Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć te rzeczy jeszcze w przyszłości w tych nowo powstających biznesach czy modelach reklamowych. Dlatego interesuję się na przykład innowacyjnymi modelami biznesowymi, które też w podcaście Biznes DZIŚ z Mirkiem Burnejko, sobie analizujemy. To też jest fajna rzecz, że po prostu siadamy, bierzemy na warsztat jakiś model biznesowy, typu na przykład strony membership. Siedzę przez trzydzieści minut i jestem w stanie nauczyć się o tych stronach naprawdę dużo, przekazać w podcaście, budując też społeczność wokół tego, jednocześnie siebie samego ucząc i potem te kropki się łączą i widzę, gdzie mogę, w które strony mogę iść. Eksperymentowanie i szukanie tych sposobów, sprzedaż tych internetowych, cyfrowych produktów, to jest piękna rzecz, myślę teraz. 

Fascynująca rozmowa myślę, że jeszcze tych wątków, o których moglibyśmy porozmawiać, jest na godzinę przynajmniej. Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest nasze wspólne słowo w kontekście podcastu i jeszcze będzie okazja, żeby pociągnąć niektóre rzeczy, które tutaj wyszły, bo mam wrażenie, że ja i pewnie słuchacze też, mogą się jeszcze dużo od Ciebie nauczyć. Chciałem Ci bardzo podziękować za poświęcony czas. 

Dziękuję serdecznie. To była wielka przyjemność.

Świetnie. Powiedz na końcu, gdzie Cię można znaleźć w Internecie, wiem, że tych miejsc jest sporo, ale przynajmniej kilka, a wszystkie inne, powiedzmy, zawrę w notatce do odcinka.

Jasne. Głównym takim miejscem jest startup My Way, startupmyway.com, gdzie znajdziecie blog, podcast. Szczególnie podcast Wam polecam. W kontekście naszej rozmowy Od dewelopera do foundera, to oczywiście akademiasaas.pl. Tam sobie możecie dołączyć do darmowego mailingu. Jeżeli słuchacie tego jeszcze przed końcem 2020 roku, przed końcem cyber monday, to jest możliwość podłączenia do mailingu, dołączenia do całego kursu, który naprawdę bardzo polecam, bo poza samą wiedzą, ta społeczność jest genialna. 

Mam już tam 350 osób. Ostatnio jedna osoba z grupy sprzedała swój SaaS. Zbudowała i sprzedała do Japonii w ogóle swoje rozwiązanie. Druga osoba, drugi absolwent pozyskał teraz milionowe dofinansowanie na swoją aplikację, więc jest bardzo ciekawe community. O i tyle. Teraz tak zdradzę tak na koniec, że jest dużo tych miejsc w sieci, planuję to wszystko zunifikować pod jednym brandem, już globalnym, wszystkie te moje aktywności, żeby było jedno miejsce wejścia i potem możemy sobie wybierać dowolnie, co nas interesuje.

Trzymam wobec tego kciuki za wszystkie Twoje inicjatywy. 

Bardzo Ci dziękuję. 

Do usłyszenia, cześć!

To na tyle z tego, co przygotowałem dla Ciebie na dzisiaj. Własna firma, własny startup, to marzenie niejednego dewelopera i niejednej deweloperki. Jeśli czujesz, że coś Cię ciągnie do świata, o którym opowiadał Bogusz, to może warto spróbować? W życiu najczęściej żałujemy tego, co nie zrobiliśmy i rzadko od naszych decyzji nie ma odwrotu.

Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało na krzystof@porozmawiajmyoit.pl lub skomentuj wpis związany z tym odcinkiem w social mediach.

Jeśli doceniasz to, co robię, wesprzyj mnie na Patronite. Sprawdź szczegóły na porozmawiajmyoit.pl/wspieram.

Jeśli spodobał Ci się ten odcinek i nie chcesz przegapić kolejnych epizodów podcastu, zasubskrybuj go w swojej aplikacji podcastowej.

Nazywam się Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o drodze od dewelopera do foundera.

Zapraszam do kolejnego odcinka już za dwa tygodnie. 

Cześć!

+ Pokaż całą transkrypcję
– Schowaj transkrypcję
mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.