POIT #033: Szkoły programowania

Witam w trzydziestym trzecim odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy są szkoły programowania.

Dziś moimi gościem jest Marcin Tchórzewski, founder i CEO Coders Lab, największej szkoły IT w Polsce. Propagator nowoczesnego podejścia do edukacji. Twórca fundacji “Możesz ITy”, dającej wychowankom domów dziecka szanse na zdobycie dobrze płatnej pracy w IT. Przedsiębiorca i startupowiec.

W tym odcinku o szkołach programowania opowiemy w następujących kontekstach:

  • dlaczego ludzie je zakładają?
  • czy polskie szkoły programowania wzorują się na zagranicznych?
  • dlaczego uczelnie nie kształcą w ten sam sposób?
  • jaka jest ich przewaga nad kursami online?
  • kto korzysta z ich usług?
  • czy szkoły programowania obiecują niemożliwe?
  • jak pomagają w szukaniu pracy?
  • czy kilka tygodni intensywnej nauki jest wystarczające by zacząć pracę w zawodzie?
  • kto naucza w takich placówkach?
  • skąd bierze się cena takiego szkolenia i czy jest wysoka?
  • jak wygląda rozwój i konkurencja w tej branży?
  • w którym kierunku będą się rozwijać?

🏆 Konkurs:

Zapraszam Cię na konferencję Light, która odbędzie się 13 maja 2019 roku w Krakowie. To już 5 edycja, która w tym roku koncentruje się wokół haseł innowacje, technologia, człowiek. Wystąpi wielu znakomitych liderów, również z IT, więc polecam. Do wygrania jest wejściówka o wartości 1200 zł. Aby ją wygrać, napisz w komentarzu pod wpisem do odcinka, jakimi cechami powinien charakteryzować się lider w IT? Konkurs trwa do 29 kwietnia 2019 roku, wraz z organizatorami, wybierzemy najciekawszą wypowiedź.


Subskrypcja podcastu:

Linki:

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner  (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 33. odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym z moim gościem rozmawiam o szkołach programowania. Przypominam, że w poprzednim odcinku poruszyłem temat przepracowania w branży IT. Wytrwaj do końca, mam dla Ciebie konkurs z nagrodą o wartości prawie 1200 zł i zniżkę na kurs programowania o wartości ponad 1000 zł.

Ja się nazywam Krzysztof Kempiński i życzę Ci miłego słuchania.

Odpalamy.

Krzysztof: Cześć! Moim gościem jest founder i CEO Coders Lab, największej szkoły IT w Polsce, propagator nowoczesnego podejścia do edukacji, twórca fundacji Możesz i Ty dającej wychowankom domów dziecka szansę na zdobycie dobrze płatnej pracy w IT. Przedsiębiorca i startupowiec. Dzisiaj będę rozmawiał z Marcinem Tchórzewskim. Cześć Marcin! Bardzo się cieszę, że będziemy mieli okazję porozmawiać o bardzo ciekawym i wielowarstwowym temacie, jakimi są szkoły programowania.

Marcin: Cześć. Bardzo dziękuje za zaproszenie i mam nadzieję, że będę mógł przekazać Wam trochę ciekawych informacji.

Krzysztof: Zawsze na początku pytam moich gości o podcasty. Czy słuchają podcastów? Czy mogą jakieś polecić? Jak to jest w Twoim przypadku, jesteś fanem podcastów?

Marcin: Jestem fanem słuchania książek, więc audioteki i audiobooka tak naprawdę codziennie słucham, uprawiając sport, biegając, rozciągając się, robiąc jakieś rzeczy w domu, jadąc do pracy. Podcastów dopiero się uczę. W tym momencie tak naprawdę przeglądam prawie wszystko, co jest na polskim rynku. Zaczynam eksperymentować z zagranicznymi, głównie przez Spotify, więc cały czas jeszcze szukam swojego ulubionego.

Krzysztof: Tak, ja też zdecydowanie słucham nie tylko podcastów, ale i książek. Właśnie wypełniam sobie te luki czasu, kiedy się przemieszczam, kiedy robię coś tam teoretycznie bezproduktywnego, myślę, że to jest fajny sposób.

Marcin: To dodaje możliwość zrobienia dwóch rzeczy naraz właściwie, bo i czytamy książkę, i robimy jeszcze jakąś drugą czynność. Leżąc na kanapie z papierową wersją, robimy tylko jedna rzecz, chociaż też bardzo przyjemną.

Krzysztof: Pewnie. Marcin, powiedz skąd pomysł na założenie szkoły programowania? Skąd to się wzięło? Kto ją stworzył i czy to był Twój pierwszy pomysł na biznes, czy też już miałeś w swoim dorobku jakieś przedsięwzięcia?

Marcin: Coders Lab, to przedsięwzięcie moje i mojego brata. Ja jestem po SGH, Jacek jest po Politechnice Warszawskiej po informatyce, więc połączyliśmy wszystkie te kompetencje, których potrzeba, żeby prowadzić biznes edukacyjny w IT. U mnie było tak, że do końca 2012 roku zdobywałem doświadczenie w korporacjach, natomiast czując taki zew przedsiębiorczości i potrzebę zrobienia czegoś na własny rachunek, przeszedłem na własny biznes. Odpalałem kilka po kolei, tak właściwie pilotując, testując, szukając swego miejsca. We wrześniu 2013 roku zaczęliśmy Coders Lab, więc to był pomysł któryś z kolei. Te wszystkie wcześniejsze to było raczej testowanie. Mieliśmy bardzo niewielkie oszczędności, zatrudnialiśmy dwóch studentów i wkładaliśmy dużo własnej pracy. Coders Lab był tym pomysłem, który sprawdził się najlepiej na rynku i był czymś, co najbardziej lubiliśmy, a też wierzę, że aby odnieść sukces, też trzeba robić to, co się lubi i mieliśmy najwięcej serca do nauki, do edukacji.

Krzysztof: Bardzo fajna historia i zakończona sukcesem. Jeszcze wracając do tych początków, chciałem cię zapytać, czy czerpałeś inspirację z jakichś rynków zagranicznych, bo szkoły programowania w Polsce, to jeszcze jest stosunkowy młody temat? Co prawda jest już kilka firm, które gdzieś tam w tym rynku dobrze się odnalazły, ale mimo wszystko to są jakieś tam początki. Czy czerpałeś inspirację gdzieś z zachodu, ze Stanów, z Europy, czy też może był to twój zupełnie taki autorski pomysł?

Marcin: Patrzyliśmy na to, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych. Tam Bootcampy programistyczne zaczęły się pojawiać w 2012 roku pierwsze, myśmy niecały rok później zaczęli je tworzyć w Polsce, byliśmy pierwszą szkołą w Polsce i dzięki temu, że zaczęliśmy tak wcześnie, to w tym momencie ten rynek Bootcampów programistycznych, Bootcampów IT w Polsce i Wielkiej Brytanii, są dwa najbardziej dojrzałe rynki, gdzie jest najwięcej szkół, najwięcej form nauki, najwięcej technologii, których można się w ten sposób nauczyć. Oczywiście Stany przodują, natomiast Stany w ogóle, jeżeli chodzi o IT, są takim rynkiem najsilniejszym, gdzie jest najwięcej pieniędzy, najwięcej różnego rodzaju usług, ale też jest to rynek jednolity i bardzo duży wewnętrznie. Myśmy początkowo zaczęli patrzeć, jak to robią w Stanach, natomiast potem okazało się, że trzeba bardzo mocno przystosować ten program do tego, jak uczą się Polacy, czego wymagają firmy w Polsce, jakie języki są najpopularniejsze, jak wyglądają rekrutacje, więc tak właściwie pierwsze dwa lata, to był cały czas patrzenie na to, co się dzieje na świecie, ale bardzo mocno jak to powinno zadziałać lokalnie, niekopiowanie tego pomysłu jeden do jednego, tylko rozumienie polskiego rynku.

Krzysztof: Właśnie, chciałem zapytać o ten polski rynek, bo wiem, że wychodzicie też za granicę naszego kraju i powiedz, czy tam też takie dostosowanie do lokalnych warunków jest konieczne, czy też można czerpać z tego, co powiedzmy tutaj, na polskim rynku wypracowaliście?

Marcin: W Polsce przez ostatnie 5,5 roku stworzyliśmy tak naprawdę świetne materiały edukacyjne, które po prostu bardzo dobrze uczą programowania, testowania i user experience, i ten przenosimy do naszej pierwszej placówki zagranicznej do Rumunii, jeden do jednego, bo języki programowania wszędzie na świecie wyglądają tak samo, więc mają takie same materiały, testy, ćwiczenia, podręcznik dla kursantów, dla wykładowców, mentorów, którzy opiekują się całą grupą. W Polsce wytworzyliśmy wewnętrzny software, który wspomaga organizację kursów, niebawem wejdzie część, która będzie wspomagała też naszym kursantom naukę. Już teraz mają wszystkie materiały dostępne w sieci. Mogą do nich zgłosić uwagi, pytania, mają zawsze aktualne i to też przenosimy jeden do jeden, do Rumunii. Natomiast rzeczy związane z marketingiem, każdy rynek jest zupełnie inny. W Rumunii prawie wcale nie istnieją szkoły programowania, natomiast nadal jest wielki boom na IT. Firmy, które tworzą software lub dają jakieś usługi IT, więc tak naprawdę trzeba tam zacząć zupełnie od zera. Mamy tam bardzo silnego partnera, tak w Polsce naszym partnerem jest Pracuj.pl, tak w Rumunii jest to Ejobs, czyli największy job board w Rumunii i razem z nim będziemy tłumaczyć ludziom, dlaczego warto pracować w IT, dlaczego są to fajne firmy pod względem zadań, które się dostaje, kultury pracy, wynagrodzenia. Natomiast myślę, że takich różnic lokalnych będzie naprawdę sporo.

Krzysztof: To fajna perspektywa przed wami. A skoro rozmawiamy o edukacji i o szkołach, to nie sposób nie zadać pytania, dlaczego uczelnie polskie, nie tylko pewnie, bo w innych krajach przypuszczam, że jest podobnie, dlaczego one nie są w stanie przejąć na swoje barki takiego kształcenia, jakie wy zapewniacie swoim studentom? Z tego, co się orientuję, to na takich technicznych uczelniach zagranicznych jak MIT, czy Stanford np., kształci się ludzi, którzy dosyć dobrze od razu są w stanie wejść na rynek pracy, nawet są od razu zagarniani przez biznes z uczelni i nie jest konieczny taki bardzo długi proces przystosowania do tego stanowiska pracy, bo dysponują te osoby po prostu umiejętnościami, które można prawie że od razu wykorzystać. W naszym kraju często jest tak, że nawet studenci, którzy są w trakcie procesu kształcenia, w trakcie zdobywania wiedzy, zdają już sobie sprawę, że ta wiedza jest nieaktualna, że uczą się rzeczy, które są przestarzałe albo, których tak naprawdę nigdy nie będą wykorzystywać. Skąd jest ten dysonans między uczelniami a tym, czego potrzeba na rynku?

Marcin: Po pierwsze, dysonans polega na tym, że, ale to na całym świecie, uczelnie wyższe to jest 2,3 do 5 lat studiów, które uczą wielu umiejętności. Fizyka, matematyka, wiele różnych dziedzin technicznych i programowanie jest jedną z nich. Natomiast my jesteśmy nowoczesną szkołą zawodową, która skupia się na jednej, bardzo konkretnej dziedzinie wiedzy, to jest programowanie, lub na kursie testerskim, testowaniu, user experience, będziemy mieć tych dziedzin coraz więcej, natomiast uczymy się specjalistycznie jednej wiedzy, więc możemy zrobić po prostu szybciej, omijając wszystkie inne tematy. Ja nie jestem przeciwnikiem studiów technicznych. Ja uważam, że mogą bardzo fajnie nauczyć, jeśli studiujemy na jednej z lepszych uczelni. Uniwersytet Warszawski, Politechniki, czołowe kierunki. Tutaj zaczynają wchodzić te różnice takie polskie. Większość uczelni, niestety, ma kadrę, to są profesorowie z bardzo dużym dorobkiem, stażem, natomiast nieznający dzisiejszych realiów rynku pracy, nieznający nowoczesnych technologii. Druga sprawa – ucząc wielu niepotrzebnych rzeczy. Zbyt skomplikowana matematyka, fizyka, która oczywiście wielu programistom wysokopoziomowo się przyda, natomiast wielu osobom, które chcą popracować jako frontendowcy, niekoniecznie jest potrzebne. Uczelnie wymagają uczenia się filozofii, socjologii, WF–u, które znowu nie są konieczne do zdobycia pierwszej pracy. U nas w Coders Lab bardziej porównujemy się do szkoły języków obcych, osoba, która nie zna angielskiego, nie zna niemieckiego, francuskiego, po prostu uczy danego języka w stopniu wystarczającym do porozumiewania się i omijamy cały niepotrzebny balast, który narzucają uczelnie wyższe. Bardzo często przychodzą do nas ludzie z już skończonymi studiami i oni nie chcą powtarzać tej drogi akademickiej i uczyć się pobocznych przedmiotów, tylko chcą znowu zdobyć dobry zawód. Niestety uczelnie w Polsce też są po prostu źle zarządzane. Uczelnia może raz w roku zmienić lekko projekt, program studiów, które znowu musi zaakceptować ministerstwo, są jakieś narzuty, my tak naprawdę jesteśmy w stanie co 3 miesiące zmieniać program, tak, żeby on był zawsze odpowiadający na potrzebę rynku pracy, tego, jak zmieniają się języki programowania. Wydaje mi się, że do nas przychodzą też ludzie, 80% kursantów, to są ludzie 23–32 lata, więc często ludzie albo już skończyli właśnie licencjat, magisterkę, taka jedna grupa, która przedłuża ten cykl edukacji o konkretną wiedzę zawodową u nas, albo są to ludzie, którzy mają kilka lat doświadczenia zawodowego, w okolicach trzydziestki, mają już nauczone radzenie sobie ze stresem, rozwiązywanie problemów, kulturę uczenia się, pracowania i potrzebują takiej konkretnej, branżowej wiedzy. Wtedy uczelnie wyższe po prostu się nie sprawdzają, natomiast zdaję sobie sprawę, że ludzie w wieku 18–19 lat, bardzo często idą na licencjat, ja mam nadzieję, że zamiast magisterki, coraz częściej będą wybierać nasz kurs, co już się dzieje. Tak samo, jak bardzo często zamiast podyplomówek, wybierają nasze kursy właśnie weekendowe.

Krzysztof: Tak, właśnie. Dałeś takie fajne porównanie Coders Lab do szkoły zawodowej. Tak de facto uczą jakiegoś konkretnego fachu, konkretnych umiejętności i myślę, że to jest też taki duży brak, który w ogólności zaistniał na polskim rynku, kiedy o szkołach zawodowych zaczęło się trochę źle mówić przez taki pryzmat bardzo słabej edukacji, bardzo słabego wykształcenia i bardzo szybko okazało się, że po prostu brakuje ludzi z konkretnymi umiejętnościami. Teraz już powiedzmy, że jest to trochę w odwrocie i wraca się do takiego kształcenie, które z tego, co mi wiadomo, w Niemczech jest ciągle bardzo silne i potrzebne. Spodobało mi się właśnie to porównanie, które powiedziałeś, że bardziej patrzycie na to, co robicie, poprzez taki sposób nauczania konkretnego zawodu, konkretnych umiejętności, nie kształcicie ogólnie, tak jak to robią uczelnie, które dają szeroki podgląd na jakąś dziedzinę, ale bez wnikania w praktyczne rzeczy. Wasze podejście do tej edukacji jest zgoła inne.

Marcin: Tak, ja o nas myślę, jako o szkole języków obcych, tylko że są to języki programowania. Gdybym teraz nie potrafił mówić po angielsku i chciał się naprawdę efektywnie nauczyć, to wyjechałbym na dwumiesięczny kurs języka angielskiego do Wielkiej Brytanii, gdzie tak jak u nas, uczyłbym się od poniedziałku do piątku, osiem godzin dziennie, wracał do domu, robił jakieś prace domowe, powtarzał, w weekendy szlifował język z kolegami, znajomymi, więc przez te dwa miesiące, skupiłbym się tylko na nauce języka angielskiego i wrócił po dwóch miesiącach po prostu mówiąc. Dokładnie tak samo wygląda to w Coders Labie, kiedy osoba niemająca wcześniej zbyt wiele doświadczenia, znając jakieś podstawy, na dwa miesiące skupia się tylko i wyłącznie na tym jednym temacie, zgłębia go. Słowo bootcamp wywodzi się z wojska. Bootcamp, to szkolenie, które zamienia cywilów w żołnierzy, jeżeli wybucha wojna, rekrutujemy cywilów, dwa miesiące w koszarach, robią pompki, uczą się strzelać, po dwóch miesiącach są żołnierzami. Trochę tak samo wygląda to u nas. Osoba, która wcześniej nie znała się na programowaniu, przez dwa miesiące skupia się tylko i wyłącznie na tej nauce, jest to dzięki temu bardziej efektywne, bardzo spójne i po dwóch miesiącach może znaleźć pracę w nowym zawodzie. Tutaj jest też to ważne, że dwa miesiące wydaje się krótko, natomiast jeżeli policzymy sobie, że jesteś u nas w siedzibie przez osiem godzin dziennie, wieczorami powtarzasz, to właściwie jest to kilkaset godzin nauki i można te kilkaset godzin nauki przerobić, ucząc się samemu popołudniami, dwa razy w tygodniu, właściwie przez rok lub dwa lata, więc to nie chodzi o dwa miesiące, tylko o ilość czasu poświęconego na naukę.

Krzysztof: Marcin, wrócę jeszcze na chwilę do studiów, bo to jest takie standardowe podejście, klasyczne podejście do uczenia takiego stacjonarnego właśnie na miejscu. Żyjemy w czasach, kiedy mamy inne możliwości. Jest szeroko rozumiany e–learning, wiele platform z kursami, ta wiedza powiedzmy, jest dosyć powszechna i dostępna, nawet jeśli chodzi o IT. Można nawet zaryzykować, że prawie darmowa. Zastanawiam się, jaka jest różnica, pomiędzy szkołami programowania, nad tym, co właśnie dają takie kursy na popularnych platformach do e–learningu. W czym szkoły programowania mogą być lepsze np.?

Marcin: Po pierwsze, my też mamy taki tryb nauki, który nazywam wirtualna klasa, gdzie każdy z kursantów może być w dowolnym miejscu na ziemi, zdzwania się dwa razy w tygodniu popołudniami, raz jeszcze w tygodniu w sobotę, wszyscy w tych samych godzinach, więc połowę materiału przerabiamy sami, drugą w grupie razem z wykładowcą. To dają nam nowoczesne formy nauki. Dlaczego my stawiamy na naukę w grupie z mentorem, wykładowcą, a nie na oglądanie filmików na YouTubie, gdzie jest przekazywana wiedza? Po pierwsze dlatego, że my uczymy od zera, od tych początkowych umiejętności i zrozumienie pojęć programowania, podstaw, jest na początkowym etapie bardzo trudne, nieintuicyjne. Jak poznamy jeden język programowania, to każdego kolejnego jestem w stanie douczyć się dość łatwo z książek, filmów, tutoriali, natomiast zrozumienie ich za pierwszym razem jest dość skomplikowane i wtedy kontakt z żywym człowiekiem pomaga. Po drugie, jeżeli jest to kurs, który trwa od poniedziałku do piątku, czy ta wersja weekendowa, która wygląda jak podyplomówka, to mi właściwie byłoby ciężko się skupić osiem godzin samemu na nauce, oglądając YouTub, filmiki na YouTubie, a potem jeszcze wieczorem robić dwie godziny zadania domowe, a mając grupę, po prostu współpracujemy z ludźmi, rozmawiamy, pomagamy sobie nawzajem, patrzymy, jak ktoś inny zrobił kod i to nas motywuje. Motywuje nas też miejsce. Nie jest tak, że pracujemy w sypialni, czy w salonie i łatwo jest się od czegoś oderwać, tylko wychodzimy tak jak do pracy czy do szkoły, czyli mamy miejsca, w których się skupiamy. Wierzę, że na początkowym etapie tak samo wykładowca, który sprawdza naszą wiedzę, który pokazuje nam błędy, jak możemy coś zrobić lepiej, patrzy z boku i koryguje jakieś błędne nawyki, które są bardzo ważne, żebym już zacząć od początku mając dobre wzorce programowania, dobre wzorce projektowe, nie mieć złych nawyków, po prostu dużo zmienia. Ja to znowu porównuję do nauki angielskiego. W tym momencie, jak już mówię dobrze po angielsku, to uczę się, czytając książki po angielsku, słuchając audiobooków, oglądając filmy, trochę robiąc jakieś specjalistyczne kursy. Specjalistyczne kursy programowania w wersji full i online są bardzo wskazane. Zaczynając się uczyć nowego języka, na pewno nie zaczynałbym od wersji full i online, ponieważ ktoś musi skorygować mój sposób mówienia, wymowę, szyk układania zdania, coś, co dla mnie będzie oczywiste i ten kontakt z drugim człowiekiem zawsze na początkowym etapie jest bardzo ważny. Widzę to po sobie, jak idę na siłownię i uczę się nowego sportu, biegania, nowego zestawu ćwiczeń, zawsze robię to początkowo z trenerem, żeby nie mieć złych nawyków i muszę powiedzieć, że robienie pompek jest bardzo proste, natomiast widzę, że robiąc je z trenerem, robię ich więcej, szybciej i lepiej technicznie.

Krzysztof: Bardzo dobre porównanie według mnie dałeś. Ja to odnoszę np. do sytuacji, kiedy do firmy przychodzi junior developer, albo osoba, która jeszcze wcześniej nie pracowała jakoś bardziej komercyjnie i ciężko byłoby mi wyobrazić sobie, żeby taka osoba zaczęła pracować zdalnie od samego początku, bo to jednak ten kontakt z kolegami bardziej doświadczonymi, taki szybszy feedback i po prostu bycie gdzieś cały czas w tym środowisku jest niezbędne, dlatego np. praca zdalna według mnie dla osób takich początkujących nie jest dobrym wyjściem, a tak jak tutaj powiedziałeś, tak samo, jak uczenie się z takich materiałów online może być ok dla doświadczonych ludzi, tak samo praca zdalna też może być dla nich ok.

Marcin: Ja tylko jeszcze dodam, że poruszyłeś właśnie ciekawy wątek tej pracy zdalnej. Dużo kursantów przychodzi do nas i mówi: „Chcę pracować w IT, ponieważ moim marzeniem jest podróżować i pracować zdalnie. Mieszkać całą zimę w Tajlandii, Egipcie, w jakimś ciepłym kraju.”. Dużo osób przychodzi z takim założeniem i my mówimy na wstępie, że to jest bardzo dobry powód, ale pamiętaj, że pierwszy rok do dwóch lat najlepiej jest przepracować stacjonarnie, nauczyć się dobrych nawyków, poznać zespół, jeszcze wejść na wyższy poziom i potem rzeczywiście można sobie pracować zdalnie, co z resztą sporo osób robi. W tym momencie mamy naszych wszystkich absolwentów na wszystkich kontynentach, w wielu krajach. Czasem nam przysyłają fajne maile: „Hej. Już od pół roku mieszkam w Australii, pracuję dla tej samej firmy, dla której pracowałem w Polsce. Jestem zachwycony. Moje marzenie się spełnia.” i to też jest bardzo przyjemne.

Krzysztof: Fajna sprawa. Marcin, zahaczyłeś już trochę właśnie o waszych absolwentów, w sensie, że to mogą być różne wiekowo grupy, zawodowo wręcz itd. Chciałem zapytać, kto przychodzi na kursy do Coders Lab?

Marcin: 80% osób, to są ludzie w wieku 23–32 lata, natomiast najmłodszy nasz kursant miał 18, najstarszy koło 60, więc naprawdę pełen przekrój. Ja zawsze dzielę na takie dwie grupy, to są ludzie, którzy albo właśnie kończą licencjat, albo magisterkę i przedłużają z nami tę swoją edukację, ponieważ po skończonych studiach nie ma ciekawej intelektualnie lub finansowo pracy, albo wiedzą, że to nie jest ich zawód. Skończyli prawo, ale nie chcą pracować w garniturze do końca życia i w takim bardzo sztywnym środowisku, albo są to ludzie, którzy są tuż przed 30 lub tuż po mają kilka lat doświadczenia i chcą się przebranżowić właśnie po to, żeby robić coś ciekawszego intelektualnie, móc zarabiać lepsze pieniądze, móc podróżować, albo pracować w firmie, która szanuje ludzi, gdzie jest ta płaska struktura zarządzania, gdzie wszyscy mówią na ty, jest transparentność, a takie są teraz firmy IT. Ja w ogóle uważam, że najciekawszymi pracodawcami w naszych czasach, to są firmy IT. Część osób też myśli o pracy freelancerskiej lub własnym biznesie. Też bardzo mocno różnią się ludzie w zależności od kursów stacjonarnych, bo tutaj na kurs stacjonarny przychodzą ludzie, którzy właśnie nie pracują, mają czas, albo są tak zdeterminowani, że rzucili swoją pracę, przebranżawiają się w dwa, trzy miesiące i szukają nowej pracy. Osoby też, które dostają dotację z programów unijnych, tutaj można napisać wniosek i, żeby to Unia zapłaciła część za nas opłaty, ludzie, którzy dostali jakiś grant z urzędów pracy, więc pełen przekrój. Na weekendowych kursach to są zwykle ludzie, którzy gdzieś pracują w korporacjach, mniejszych, większych biznesach i chcą się przebranżowić, równolegle nie rzucając swojej pracy lub po prostu douczyć pewnej umiejętności. Bardzo często przychodzą właściciele biznesów, którzy chcą mieć lepszy język z programistami i wtedy kurs weekendowy. Bardzo często przechodzą marketingowcy, którzy chcą się douczyć frontendu, żeby robić proste zmiany na stronach, z agencji marketingowych mniejszych lub marketingowcy, którzy idą na kurs user experience, żeby po prostu zdobyć teraz bardzo pożądaną na rynku wiedzę. Przychodzą project managerowie, ludzie, którzy zajmowali się testami manualnymi, a chcą się nauczyć testowania automatycznego, więc to jest trochę takie poszerzanie swojej wiedzy.

Krzysztof: To bardzo szeroki przekrój, ale tak jak powiedziałeś, to jest właśnie fajne w IT, że można się przebranżowić, że nie jest wymagane, przynajmniej w większości takie formalne wykształcenie, jakiś określony background czy jakaś określona ścieżka. Można dosłownie z przeróżnych dziedzin do IT wejść. To jest świetna sprawa. Chciałem cię zapytać, bo pewnie spotkałeś się z tym że odbiór szkół programowania trochę się zmienił. Właściwie cały czas się zmienia. Różne, mniej lub bardziej odpowiedzialne firmy trochę zepsuły to podejście, tę percepcję szkół programowania, obiecując swoim przyszłym absolwentom świetne wyniki i gwarancję pracy, wysokie zarobki itd., niekiedy bez pokrycia. Nie twierdzę, że tak jest zawsze. Po prostu wiem, że są firmy, które to trochę zepsuły to pojmowanie, ten odbiór. Chodzi mi o podejście. Takie podejście, że jak do nas przyjdziesz, to my zrobimy z ciebie programistkę, programistę, zapewnimy ci świetną pracę i tak de facto, to nie będziesz musiał nic robić. Mógłbyś się jakoś do tego ustosunkować, jak to wygląda z twojej perspektywy?

Marcin: Oczywiście, że tak. Niestety, ale żyjemy w czasach bardzo agresywnego marketingu, bardzo agresywnej sprzedaży i to się obraca przeciwko nam. Ja tu zawsze jako przykład podaję soki, które są w wielkim kartonie, mają od 5 lat napisane 50% gratis, promocja, od 5 lat ta sama i w tej samej cenie, więc promocji nie ma żadnej i niestety, ja widzę po szkołach programowania, że niektóre co chwilę stosują promocje z jakiejś okazji, właściwie co dwa tygodnie masz inną promocję, więc właściwie cena regularna jest po prostu niższa, tylko udają te promocje. Są szkoły, które mają wyraźnie gorszą jakość i tutaj też warto się po prostu rozejrzeć, że jeżeli nas zapisują na kurs, który się zaraz zaczyna, albo już zaczął i nie każą się przygotować i nie robią testów w trakcie kursu, to jaką jakość gwarantują? Firmy, które gwarantują, że od razu będziesz pracował zdalnie, za wysokie pieniądze, to też jest trochę oszustwo, więc ja zawsze polecam, żeby się przyjrzeć szkole, do której chcemy iść, kursowi, na który chcemy iść, porozmawiać z osobami, które nas zapisują i to, co my zawsze mówimy, po pierwsze każdy uczy się sam, my możemy trochę pomóc, ale nigdy nie nauczymy się za kogoś. Zawsze pomagamy przygotować portfolio na LinkedIn, GitHub, CV, robimy taką pierwszą rozmowę rekrutacyjną, pomagam przez specjalistów z Pracuj.pl i to też jest jakaś nasza gwarancja, natomiast my nie mówimy, że gwarantujemy ci pracę, bo każdą rozmowę trzeba odbyć samemu i to pracodawca zatrudnia cię, a nie nas. Każdy ma też różne uzdolnienia, więc my bardzo często się zastanawiamy i rozmawiamy razem z kursantem, czy on powinien pójść na kurs frontendowy, czy backendowy, w jakim typie firmy chciałby pracować, bo jeżeli bardziej w korporacji, to Java jest tym lepszym językiem, bo duże firmy chętnie zatrudniają Javowców, jeżeli w małym development housie, to w jego mieście, które są najbardziej popularne. Jest też wiele mitów, np. ludzie niechętnie uczą się PHP, ponieważ jest to język z wieloma złymi naleciałościami, ale ta najnowsza wersja PHP jest już naprawdę ciekawa, plus jest to język, w którym jest bardzo dużo pracy, bardzo dużo napisanego kodu, więc też pokazujemy, że oczywiście czytając w necie, PHP ma nieprzychylne opinie, natomiast to nie jest zły język, żeby zacząć i najwyżej po jakimś czasie douczyć się kolejnego, gdzieś tam zmienić, ale na start jest dość prosty i łatwo w nim znaleźć pracę. Niestety jest tak, że zawsze, jak rynek jest młody, to trochę firm korzysta na tym, że ludzie są naiwni, ja polecam po prostu zrobić dobry przegląd i zastanowić się, czy chcemy pójść za niższą ceną i wątpliwą jakością, czy zapłacić trochę więcej, ale mieć gwarancję, że to trochę więcej przewinie się na dużo lepszą jakość.

Krzysztof: Chciałbym jeszcze troszkę podrążyć ten temat szukania pracy, czy pomocy w szukaniu pracy, bo wiem, że taką pomoc też świadczycie. Jak to wygląda w praktyce? Czy macie jakieś firmy? Jakichś partnerów, z którymi współpracujecie? Jak w praktyce pomagacie w szukaniu pracy?

Marcin: Najważniejsze jest to, że uczymy umiejętności, które są potrzebne na rynku pracy. Wierzymy, że jeżeli ktoś ma naprawdę dobre wyniki w kursie, powtarza materiał, dobrze się nauczył, to on tę pracę znajdzie bez problemu i nasi dobrzy kursanci, którzy ciężko pracowali, włożyli sporo wysiłku, przygotowali się też przed kursem, pracują po nim, nie mają żadnego problemu. Natomiast, żeby to wszystkim ułatwić, to pomagamy im zrobić dobre portfolio na LinkedIn, GitHub, CV, żeby było po prostu czytelne, jasne, tutaj w tym nie ma żadnego oszustwa, tylko po prostu chcemy, żeby ta rozmowa z rekruterem odbyła się jak najszybciej. Pokazujemy, gdzie jest najwięcej ogłoszeń. Też firmy same się do nas zgłaszają, więc przesyłamy im informacje naszych kursantów. Teraz niestety RODO jest tak skomplikowane, że odeszliśmy od przesyłania CV naszych kursantów bezpośrednio do firm, bo ilość papierologii, jaką trzeba wypełnić, jest po prostu zatrważająca. Natomiast mamy też firmy, które zgłaszają się do nas i współfinansują kursy całym grupom. To jest bardzo ciekawe rozwiązanie, więc duża korporacja mówi, w tym roku potrzebuję zatrudnić 100 programistów do nowo tworzonego działu, chciałbym, żeby 20 z nich to byli juniorzy, więc pytają nas, czy z dwóch grup możemy im po 10 osób przysłać, albo z 4 grup po 5 osób, wtedy my razem z nimi wybieramy takie CV, które im pasują do typu prac, które będą mieli, do ich wewnętrznych ustaleń, kursanci podpisują umowę z nami i z tą firmą, gdzie firma współfinansuje im część, np. połowę kursu, ale za to kursant się zobowiązuje, że potem przyjdzie do firmy i będzie pracował tam dwa lata i wtedy nie musi oddawać tych pieniędzy za kurs.

Krzysztof: Cieszę się, że to definiujesz w ten sposób, że pomagacie w szukaniu pracy, a nie ją gwarantujecie, bo tak jak powiedziałeś, to gdzieś tam na końcu, to pracodawca zatrudnia pracownika, a wy tutaj jesteście jako pomoc, a nie jako taki gwarant tego wszystkiego.

Marcin: Tak. Bardzo na to zwracamy uwagę, żeby po prostu mówić uczciwie tak, jak jest.

Krzysztof: Pewnie. Wiesz co Marcin, piszą do mnie od czasu do czasu osoby, które właśnie myślą o karierze w IT, albo które chcą się przebranżowić i zadają takie pytania dosyć konkretne, typu czy dany kurs programowania jest dobrym, czy nie? Czy w danym mieście jest dobry, czy nie? Mam z tym pewien problem, gdyż jestem świadomy, że wpływ nauczyciela, odpowiednie środowisko w szkole programowania, jest nie do przecenienia, jest bardzo ważne w kontekście motywacji, inspiracji, przekazania wiedzy, ale w IT większość umiejętności, które programiści posiadają, nabywa się praktykując tę dziedzinę, poświęcając wiele godzin na próbowanie kodu, doświadczanie właśnie tego. Często odpisuję takim osobom, że oprócz wyboru danej szkoły czy kursu, niezbędne jest nastawienie. Nastawienie na samodzielne pogłębianie wiedzy, na poświęcanie tego dodatkowego czasu poza zajęciami, żeby nabrać tego skilla. Jaką masz opinię na ten temat? Czy zajęcia, czy tylko te lekcje, które wy dajecie dla waszych studentów, to jest wystarczająco, czy też jest to dopiero jakieś rozpoczęcie i tak de facto ta kontynuacja we własnym zakresie jest niezbędna?

Marcin: Uważam, że oczywiście to jest początek. Wystarczy, żeby znaleźć pierwszą pracę, natomiast po kursie trzeba cały czas robić projekty, żeby nie zapomnieć, trzeba się rozwijać. W pracy cały czas trzeba się douczać, ćwiczyć. Chodzić na imprezy branżowe, słuchać wystąpień, słuchać podcastów, oglądać tutoriale, co się zmienia, pracować, nad coraz nowszymi projektami, więc ja wierzę, że to jest bardzo fajna branża, gdzie można szybko awansować i robić ciekawe projekty, a uczenie się jest częścią niej i to się nie zmieni nawet, jak będziemy seniorem. Cały czas będziemy musieli się uczyć. Ja akurat uważam, że tak jak wykładowca jest bardzo ważny, tak bardzo często pomijaną częścią są jakości materiałów. Ponieważ, jeżeli mamy świetnego wykładowcę, który uczy pierwszy raz i jest to początkująca mała szkoła, gdzie nie mają wytworzonych materiałów edukacyjnych, to niektóre rzeczy wymyśli lepiej, drugie gorzej, a właściwie u nas przez te 5 lat i w tym momencie mamy już 3300 absolwentów, to jest tak duża skala, że myśmy naprawdę dopracowali materiały. Mamy bardzo fajnie zrobione ćwiczenia, zadania, wykłady, slajdy i ja to porównuję trochę do szkoły języków obcych, gdzie mamy dobrze przygotowany materiał, podręcznik dla kursantów, on jest w wersji online, a jak ja się uczyłem w szkołach języka angielskiego, to były to papierowe książki. Mamy też podręcznik dla wykładowcy, który znowu jest w wersji online, ale duży ułatwieniem dla niego i wie jak przejść przez program i pamiętam, że mnie uczyli ludzie, którzy świetnie mówili po angielsku, ale niekoniecznie byli z wykształcenia nauczycielami, tylko podręczniki były tak dobrze przygotowane, że ich dobra wymowa, akcent i chęć przekazywania wiedzy były wystarczające, bo o tę merytorykę zadbał ktoś wcześniej. Trochę my tak pokazujemy tę wartość, którą daje Coders Lab i ta nasza skala.

Krzysztof: Porozmawiajmy chwilę o tych nauczycielach, bo z tego, co wiem, jest spora różnica między osobami, które uczą w waszych szkołach, a np. tymi, którzy wykładają od wielu lat na uczelniach. Kto u was jest wykładowcą? Kto staje się wykładowcą i jakie są motywacje tych osób, żeby właśnie uczyć innych absolwentów przyszłych?

Marcin: Do wykładania u nas zapraszamy tylko i wyłącznie praktyków, którzy pracują w danym zawodzie, w danej technologii, więc podczas takiego 6 tygodniowego kursu, spotykamy 4–5 różnych wykładowców, ponieważ kto inny się specjalizuje w HTML, kto inny w JavaScript, kto inny robi moduł backendowy, więc PHP, Ruby, Python, Java, Dot net i staram się złożyć z kilku różnych wykładowców też po to, żeby ludzie zobaczyli różne style programowania, pisania kodu, nawyki i mieli taki szerszy przegląd. Bardzo dbamy, żeby to byli ludzie, którzy praktykują, ale też mają pasję do przekazywania wiedzy, chęć podzielenia się tym swoim doświadczeniem i oni bardzo często przychodzą do nas i mówią: „Ok, od tylu lat programuję i nie mam możliwości nie tylko porozmawiania z ludźmi, ale też przekazania tej swojej wiedzy, rozwinięcia umiejętności miękkich.”, więc idąc do nas, rzeczywiście mają takich swoich wychowanków, którym coś pomogli, przekazali wiedzę, to jest super przyjemne uczucie i ja też dlatego zacząłem robić Coders Lab, ale też sami się rozwijają, uczą, zaczynają lepiej pracować z głosem, ze stresem, więc oni też rozwijają się u nas. Wykładowców zapraszamy na nasze wewnętrzne warsztaty Train the trainer, gdzie uczymy ich pracy z głosem, wystąpień publicznych i ich też rozwijamy wewnętrznie. To jest chyba taka najważniejsza motywacja. To dzielenie się wiedzą.

Krzysztof: Fajna sprawa. A teraz przejdźmy do troszeczkę bardziej przyziemnego tematu, jakim są pieniądze, bo ceny kursów w szkole programowania tak na pierwszy rzut oka mogą się wydawać duże, wysokie, aczkolwiek mnie one do końca nie dziwią, bo tak naprawdę, jak sobie zobaczymy, ile materiału dostajemy, ile czasu dostajemy, bo to w przeliczeniu na godzinę wcale nie są jakieś zawrotne kwoty, ale właśnie chciałem cię zapytać o przybliżenie bardziej tego tematu pieniędzy, odpłatności, również w kontekście tego, jakie alternatywy czy jakie możliwości finansowania, taki młody człowiek, który chciałby przystąpić do kursu ma?

Marcin: Młody albo i niemłody, bo przyjmujemy wszystkich, którzy są po prostu zainteresowani, mają w sobie dużo powera, chęci do nauki. To po pierwsze nasz taki standardowy kurs programistyczny, to jest koszt około 10 tysięcy złotych, natomiast w przeliczeniu na godzinę nauki, materiałów, kontakt z wykładowcą, to jest trzydzieści kilka złotych, więc to jest dużo poniżej tego, co możemy sobie sami zorganizować jako korepetycje, więc ja zawsze to rozbijam na koszt godziny. Kursy testerskie, które trwają dwa tygodnie, to jest znowu odpowiednio mniejszy koszt całego kursu, bardzo podobny koszt za godzinę i tutaj mamy taką rozpiętość kursów w zależności od ich długości. Druga rzecz, na którą zawsze zwracam uwagę, to, że chcemy być bardzo uczciwi w stosunku do kursantów, więc co tydzień robimy test, jeżeli dwa razy kursant nie zda tego samego testu, to nie możesz iść równolegle z grupą, bo po prostu nie zdobyłeś pewnej podstawowej wiedzy i wtedy, albo przechodzisz na kolejną grupę weekendową, zmieniasz tryb, żebyś miał czas douczyć się jeszcze tego wszystkiego w międzyczasie, natomiast, jeżeli chcesz zrezygnować, to my ci oddamy wszystkie pieniądze za ten czas, którego nie byłeś z nami. Zawsze w umowie jest rozpisane, jaka jest opłata za poszczególny tydzień kursu i za te, gdzie nie brałeś udziału, po prostu ci zwracamy. Teraz, w zależności od momentu, w którym przychodzimy na kurs i miasta, to jest szereg opcji finansowania. Po pierwsze urzędy pracy i tutaj każde miasto, miasteczko, ma własne wymagania odnośnie ilości dokumentów, własne kwoty, dziewczyny od nas z oddziału organizacji kursów chętnie pomogą, podpowiedzą, żeby taką dotację dostać. Są programy unijne, które też się zmieniają, czasami są to dotacje bezpośrednie, czasem pożyczki, które można umorzyć, jeżeli znajdzie się tę pracę. Czasem są to takie umowy z naszym partnerem, który współfinansuje kurs, więc najlepiej się zastanowić, co nas interesuje, w jakim mieście, w jakim terminie i odezwać się, my powiemy, jakie są możliwości finansowania na dany okres.

Krzysztof: Wspomniałeś, że w waszej ofercie jest też kurs zdalny. Mógłbyś coś więcej opowiedzieć o takiej hybrydowej formie uczenia się?

Marcin: To jest kurs, który nazywamy wirtualną klasą. Kurs zdalny. Wtedy połowę materiału przyswaja się samemu, z naszych materiałów dobrze opisanych, właśnie robiąc te ćwiczenia, ale połowę robimy wspólnie na zajęciach w klasie. Każdy ma do przerobienia część teoretyczną samemu, przeczytania, a potem zajęcia, gdzie każdy zdzwania się przez naszą platformę, w uproszczeniu powiedzmy, że przez komunikator typu Skype, wszyscy widzimy się, wykładowca ma możliwość przejęcia kontroli nad naszym desktopem, coś tłumaczy, grupa pyta się, rozmawia, jeśli ktoś ma problem, wykładowca przejmuje korzystanie z pulpitu. Mamy też software nasz wewnętrzny, który pomaga pisaniu kodu, sprawdza niektóre zadania, na którym są zrobione ćwiczenia, które się automatycznie sprawdzają i zajęcia takie są dwa razy w tygodniu popołudniami i wieczorami, i raz w tygodniu w sobotę, po to, żeby wyrobić w nas nawyk systematyczności, żebyśmy te tematy, które mamy przerobić między zajęciami, mieli jakiś czas na przyswojenie ich, ale z drugiej strony, żeby to nie kolidowało z pracą.

Krzysztof: Wygląda to bardzo fajnie, ale jednak ten core waszej działalności, to są właśnie takie stacjonarne zajęcia. Tak jak powiedziałeś, macie oddziały w kilku miastach. Zastanawiam się, jak to jest z tymi kursami, czy one startują w jakichś takich turach, co kilka miesięcy? Chciałem cię też zapytać, jakie kursy cieszą się największą popularnością na tę chwilę?

Marcin: Każde miasto ma swoją skalę. Oczywiście zaczęliśmy w Warszawie, stąd się wywodzimy, więc tu jest najwięcej. W biurze, w którym teraz siedzę, mamy osiem sal kursantów, więc kilka grup uczy się w tym samym momencie i jak jedna grupa kończy, to na jej miejsce przychodzi kolejna. To też zależy, w ciągu roku, ponieważ najwięcej kursów mam w okresie wrzesień, październik, listopad, wtedy ludzie, którzy skończyli studia i wybierają zamiast magisterki, właśnie przychodzą, ludzie często zaczynają w tym okresie nasze kursy weekendowe zamiast studiów podyplomowych, ale w ogóle dużo się mówi o edukacji, ludzie wracają z wakacji, chcą ze sobą coś zrobić. Drugi taki pik, to lipiec, sierpień, kiedy studenci między latami studiów, przechodzą na dwumiesięczny stacjonarny kurs, żeby już na tym ostatnim roku studiów móc zacząć pracować, wejść tak płynnie, pisać tylko magisterkę lub licencjat i pracować gdzieś w zawodzie, dorabiać sobie. Są miasta, gdzie oczywiście mamy mniejszą skalę, na takie kursy trzeba poczekać, ale to zawsze trzeba indywidualnie spojrzeć: Poznań, Wrocław, Śląsk, Kraków, Warszawa, takie główne ośrodki, ale w innych miastach też robimy kurs okazjonalnie. Jakie technologie są najbardziej popularne? Java, gdzie bardzo dużo firm rekrutuje, głównie korporacje. Tak naprawdę bardzo dużo firm rekrutuje też na dotnet, natomiast z jakiegoś powodu dotnet nie jest tak popularny wśród kursantów i znowu tutaj dużo niepochlebnych opinii na te z Microsoftu, powoduje, że ludzie mniej chętnie przychodzą na te kursy, natomiast też łatwo po nich znaleźć pracę. Najczęściej ludzie przychodzą na kursy frontendowe, więc Javascript, to jest taki najprostszy, największa część wizualna, będę widział, co się dzieje. Ja nie jestem zwolennikiem tego podejścia, ponieważ uważam, że na kurs frontendowy powinny pójść osoby, które mają taką dużą potrzebę tworzenia czegoś estetycznego, bawienia się kolorami, warstwą wizualną. Ja np. nie mógłbym być frontendowcem, bo po prostu za szybko by mnie to zjadło, a zadania backendowe, takie logiczne, gdzie jestem ja i komputer, zadania robię dwa, trzy dni i po prostu tworzę, żeby ten kod był jak najpiękniejszy, jak najbardziej dopasowany, żeby był i logicznie spójny, ale też jak najkrótszy, żeby to po prostu było też łatwe do czytania dla innych ludzi. To jest moja bajka, więc ja bym wybrał języki backendowe. Bardzo popularny w tym momencie jest Python, natomiast ja widzę, że najwięcej pracy i najszybsze efekty ma się po kursach PHP–owych, więc do nich też mocno wracamy wraz z tą nową wersją PHP. Cały czas staramy się coś dołożyć. Dość dużą popularnością cieszą się kursy testerskie i ja zawsze zapraszam, żeby nie iść na sam kurs testera manualnego, który jest dość prosty, ale żeby poszerzyć o ten kurs testowania automatycznego, bo on daje tak naprawdę dużą możliwość pracy w zawodzie, rozwijania się, douczania i to testowanie automatyczne, to jest ta przepustka do świetnej kariery.

Krzysztof: To jest też pewnie przyszłość tego zawodu. Testowanie manualne może wkrótce być przez maszyny jakoś tam przejęte. Ok, taki kurs to jest powiedzmy 6–8 tygodni, pewnie coś w tym stylu. Czy po takim kursie przygoda kursanta z Coders Lab się kończy, czy też może utrzymujecie jeszcze jakieś relacje?

Marcin: My staramy się bardzo mocno, żeby absolwenci Coders Lab, to była społeczność. Ja jestem po SGH i spotykam innych SGH–owców, i zawsze mówię, z tej samej Alma Matter jesteśmy, więc tak od razu bratnia dusza. Po pierwsze staram się, żeby ta społeczność w danym mieście bardzo żyła. Zapraszamy absolwentów co roku na urodziny Coders Lab, na inne okazje. Jeżeli mamy jakieś wejściówki na eventy podrzucamy im do grup na Facebooku, Slacku, LinkedIn. Staramy się też promować ich sukcesy. Pomagać im, jeżeli robią jakieś eventy IT, a mamy też sporo takich osób, to zapraszamy, żeby robiły u nas w siedzibie, więc staramy się, żeby ta społeczność żyła. Po drugie, kurs się kończy, to wtedy tworzymy ten program pomocy w znajdywaniu pracy, więc jeszcze się zdzwaniają kursanci, absolwenci już wtedy z naszymi działami HR., tworzą dodatkowe projekty w portfolio z naszymi mentorami, lub czasami w tej wersji online robią kurs kolejnej technologii, żeby tak szybko stać się full stuckiem, więc można jeszcze z nami współpracować. My też dzwonimy po 3 miesiącach i później po 9 miesiącach po zakończeniu kursu, pytamy się, jak idzie znajdowanie pracy, czy dostał już awans, jak się kształtują zarobki, żeby wiedzieć, co się dzieje na rynku, ale też mieć cały czas kontakt z absolwentami.

Krzysztof: Ja od kilku lat obserwuję taki wzrost ilości właśnie szkół programowania, bootcampów, kursów. Fakt, że też sporo z nich upada, ale mam wrażenie, że ta ilość gdzieś tam ciągle przyrasta. Powiedz proszę, jak wygląda ten rynek szkół programowania i konkurencja w naszym kraju?

Marcin: W 2017 roku, bo Coders Lab powstał jako pierwsza szkoła w 2013 roku, potem 2013/2014 rok myśmy testowali, uczyli się i taki wzrost tego rynku, to jest od 2015/2016 rok. Pod koniec 2016 roku pojawiało się sporo małych szkół programowania, ale duża część z nich nie wytrzymała tej presji postawienia na jakość, stworzenia lepszych materiałów, tego, że jednak uczenie programowania wcale nie jest takie proste. Nie wystarczy być programistą, żeby uczyć innych, więc od tego czasu zostały już tylko największe. Mamy kilka tutaj takich marek, ja też mam swoje osobiste odczucia, która marka jest dobra, jakościowa, a która zła. Nie wiem, czy tak bezpośrednio się z tym dzielić.

Krzysztof: Jasne. Jak najbardziej.

Marcin: Widzę, że w tym top 3, to jesteśmy my, mając stacjonarnie i naukę online, szkoła, która jest online, ale ona uczy w innym trybie, bo to jest kilka godzin dziennie, bardzo dużo pracy samemu i tylko jedna godzina zdzwaniania się z mentorem, co właściwie jest trochę zaprzeczeniem tego, co mówiłem, że ten mentor na początku jest bardzo potrzebny. Stacjonarna szkoła z Gdańska, która jest też mała wielkościowo, ale dobra jakościowo Infoshare i potem mamy tak naprawdę duży podmiot, który niestety jest w całej Polsce i robi bardzo kiepską jakość, głównie kursy Java i niestety trochę psuje ten rynek też kilka kursów z filmami, tak bardzo się nie położył, więc tu już nie będę wymieniał z nazwy, ale proszę uważać. Mamy dużo małych szkół, które powstały przez założone korporacje, w jednym danym rynku, w danym mieście i tu trzeba bardzo przyglądać się kadrze wykładowców lub czy ta wielka korporacja, która ma tę szkołę, to jest plus, że to jest tak wielki organizm, czy minus, bo to na pewno nie jest ich focus.

Krzysztof: Zgadza się. A powiedz proszę, jakie kierunki rozwoju i w ogóle jakie wyzwania widzisz przed Coders Lab i innymi szkołami programowania w Polsce? W którym kierunku ten rynek będzie zmierzał według ciebie?

Marcin: Myślę, że wszystkie szkoły będą szły właśnie w formę dodawania nauki online, takich wirtualnych klas, natomiast ja jestem zwolennikiem nie „każdy kursant uczy się samemu i godzina z wykładowcą”, tylko „kilka godzin i spotkania grup”, żeby ta nauka była bardziej efektywna, to musi mieć więcej godzin i powiedzmy nasz kurs online w 6 miesięcy ma dużo więcej godzin nauki, niż inne online, które trwają 9 czy 12 miesięcy. Drugim wyzwaniem jest powiększanie portfolio produktów, bo zaczęliśmy wszyscy jako szkoły programowania, w tym momencie Coders Lab jako jedyny jest już szkołą IT, gdzie ma te kursy testerskie user experience, natomiast pracujemy nad kolejnymi zawodami IT i wierzymy, że chcemy być taką alternatywą dla uczelni wyższych i poszerzać cały czas to portfolio zawodów. Trzecim trendem jest wychodzenie za granicę, co robimy i my, i konkurencja, ponieważ wierzymy, że są jeszcze rynki mniej rozwinięte niż Polska i to okienko powoli się zamyka. Tak naprawdę możemy teraz spróbować wyjść za granicę, a za 2,3 lata już po prostu nie będzie tego potencjału, ale też bardzo bym chciał, żeby polskie firmy po prostu były nowoczesnymi firmami znanymi w całej Europie i taki lokalny patriotyzm, że tak jak w latach 90 szło to wszystko do nas z zachodu, żebyśmy teraz my mogli pokazać, że coś potrafimy, jesteśmy nowocześni, potrafimy tworzyć i to jest taki produkt eksportowy. Tak samo, jak już znane są polskie software house’y, właściwie robiące dla Stanów i całej Europy Zachodniej i to jest taki nasz nowoczesny eksport myśli technologicznej, umiejętności, usług. Wierzę też, że te kursy będą musiały się zmieniać tak, jak zmieniają się języki oprogramowania, wyzwania ludzi. W tym momencie jest takie lekkie przesycenie juniorami frontendowymi, więc np. my zwracamy bardzo uwagę, żeby wybierać te języki programowania tak bardzo świadomie i z naciskiem na backendowe, na PHP. Mam też nadzieję, że po prostu czas zweryfikuje, zostaną tylko ci najsilniejsi gracze, tak, żeby ludzie kończyli te nasze kursy, nas i konkurencji, i po prostu znajdowali pracę w zawodzie.

Krzysztof: Fajnie, czyli perspektywy są. Świetnie. Ja ci Marcin bardzo dziękuję, cieszę się, że przybliżyłeś ten temat szkół programowania, opowiedziałeś o całej otoczce właśnie z tym tematem związanej. Życzę ci, żeby ciągle ta wysoka jakość wam przyświecała i ekspansji też oczywiście, bo fajnie się słyszy o firmach, które też za granicą również próbują działać i działają. Na końcu chciałem cię jeszcze zapytać, jak można najlepiej się z tobą skontaktować i gdzie cię znaleźć w Internecie?

Marcin: Wiesz co, na LinkedIn Marcin Tchórzewski, więc dostaję czasem zapytania o naszych wykładowców, kursantów, firmy partnerskie i staram się na wszystkie takie maile odpowiedzieć. Na Twitterze, którego dopiero się uczę używać i wrzucam trochę informacji. To są takie dwie najlepsze platformy. Tak naprawdę, kontaktować się można przez naszą stronę CodersLab.pl, gdzie właśnie z osobami organizacyjnymi danego miasta, z działem marketingu, organizacji kursów, tudzież drugi naszego projektu takiego, który mamy w fundacji MożesziTy.pl, to jest projekt, który my wraz z kilkoma firmami partnerskimi postanowiliśmy postawić sobie cel, że nasz kurs będziemy udostępniać za darmo osobom, które kończą domy dziecka, placówki zastępcze, żeby oni kończąc tę opiekę państwa, mogli iść za darmo na nasz kurs, dostać laptopa, zakwaterowanie, wyżywienie w czasie kursu i potem móc zacząć pracę i karierę, która pozwoli im się utrzymać, nie wracać do tych trudów życia, z których się gdzieś tam wyrwali, więc mamy też taki projekt, który też wszystkim polecam do poczytania. Od czasu do czasu staram się wystąpić w jakichś podcastach, na konferencjach, albo wpaść do Coders Lab na Prostą 151 w Warszawie i wypić ze mną kawę.

Krzysztof: Właśnie chciałem powiedzieć, że jeszcze zapomniałeś o stacjonarnej możliwości.

Marcin: Kawę zawsze chętnie wypiję.

Krzysztof: Programistów nie trzeba zapraszać na kawę. Oni zawsze są chętni. Marcin, jeszcze raz bardzo ci dziękuję i do usłyszenia. Trzymaj się. Cześć.

Marcin: Dzięki wielki za zaproszenie. Miłego dnia życzę. Hej.

Krzysztof: I to na tyle z tego, co przygotowałem dla Ciebie na dzisiaj. Jestem pełen podziwu dla przedsięwzięcia, jakim jest szkoła Marcina. Pomimo różnych opinii na temat szkół programowania, faktem jest, że stały się już one naszą rzeczywistością i wypełniają luki w nauczaniu, których tradycyjne uczelnie zdają się nie widzieć.

A teraz obiecany konkurs i zniżka na kurs.

Zapraszam Cię na konferencję Light, która odbędzie się 13 maja 2019 roku w Krakowie. Link w notatkach. To już 5 edycja, która w tym roku koncentruje się wokół haseł innowacje, technologia, człowiek. Wystąpi wielu znakomitych liderów, również z IT, więc polecam. Do wygrania jest wejściówka o wartości 1200 zł. Aby ją wygrać, napisz w komentarzu pod wpisem do odcinka, pod adresem porozmawiajmyoit.pl/33, jakimi cechami powinien charakteryzować się lider w IT? Konkurs trwa do 29 kwietnia 2019 roku, wraz z organizatorami, wybierzemy najciekawszą wypowiedź.

A teraz zniżka na kurs. Szkoła programowania Coders Trust startuje z 14 edycją kursu Java Developer. Kurs trwa między 13 maja a 18 października 2019 roku, obejmuje aż 625 godzin nauki i jest przeznaczony dla osób początkujących. Specjalny link, do zapoznania się z kursem i zapisem na niego, jest w notatkach. Dla słuchaczy mam 10% rabatu na ten kurs, którego cena podstawowa, to 9900 zł, zatem po zniżce 8910 zł. Naprawdę warto. Coders Trust, to bardzo dobra szkoła programowania, a w ramach kursu macie indywidualne, codzienne konsultacje z mentorem i pomoc w rekrutacji. Nie muszę dodawać, że Java to najpopularniejszy język programowania na świecie, dający szerokie możliwości zdobycia dobrze płatnej pracy. Jeżeli jeszcze nie oceniłeś mojego podcastu w swojej apce do słuchania, to jako formę odwdzięczenia się, zrób to zaraz po wysłuchaniu tego nagrania. Jeżeli masz jakieś pytania, pisz śmiało na krzysztof@porozmawiajmyoit.pl. Dzięki za spędzony czas ze mną.

 

Ja się nazywam Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o szkołach programowania. Zapraszam do kolejnego odcinka już za dwa tygodnie. Cześć!

mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.