POIT #089: Język angielski w IT

Witam w osiemdziesiątym dziewiątym odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy jest język angielski w IT.

Dziś moim gościem jest Ola Kowalska – lektor, trener nauczycieli i właściciel szkoły języka angielskiego online specjalizującej się w angielskim dla profesjonalistów. Na co dzień żyje i pracuje w Londynie. Jej związek z IT polega na byciu żona WordPress front-end dewelopera. Uwielbia rozmawiać z ludźmi, prowadzić samochód słuchając podcastów i nie cierpi gotować.

W tym odcinku o języku angielskim w IT rozmawiamy w następujących kontekstach:

  • po co ludziom pracującym w IT potrzebna jest znajomość języka angielskiego?
  • dlaczego warto go znać obracając się w IT?
  • czy możliwość swobodnej komunikacji jest najważniejsza?
  • czy jako Polacy uczymy się, bądź jesteśmy uczeni w sposób nieefektywny?
  • jakim poziom jego znajomości w IT to „must have”?
  • czy angielski powinno się znać przed wejściem do branży?
  • czy powinniśmy równolegle opanowywać mówienie, pisanie, słuchanie i czytanie?
  • na ile skupiać się na fachowym słownictwie a na ile na codziennym angielskim?
  • czy istnieją jakieś sprawdzone metody jego uczenia się?
  • jak pokonać barierę przed mówieniem?

🎁 Zniżka na kurs języka angielskiego w English Owls Academy:

W listopadzie 2020 r. na kod POROZMAWIAJMYOIT możesz uzyskać 20% rabat na kurs angielskiego dla profesjonalistów organizowany przez Olę w ramach English Owls Academy!

Aby skorzystać z tej promocji skontaktuj się z Olą jednym z poniższych kanałów i w wiadomości napisz, że masz kod zniżkowy:

Subskrypcja podcastu:

Linki:

Wsparcie na Patronite:

Wierzę, że dobro wraca i że zawsze znajdą się osoby w bliższym lub dalszym gronie, którym przydaje się to co robię i które zechcą mnie wesprzeć w misji poszerzania horyzontów ludzi z branży IT.

Patronite to tak platforma, na której możesz wspierać twórców internetowych w ich działalności. Mnie możesz wesprzeć kwotą już od 5 zł miesięcznie. Chciałbym oddelegować kilka rzeczy, która wykonuję przy każdym podcaście a zaoszczędzony czas wykorzystać na przygotowanie jeszcze lepszych treści dla Ciebie. Sam jestem patronem kilku twórców internetowych i widzę, że taka pomoc daje dużą satysfakcję obu stronom.

👉Mój profil znajdziesz pod adresem: patronite.pl/porozmawiajmyoit

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner  (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 89. odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym z moim gościem rozmawiam o języku angielskim w IT.

Przypominam, że w poprzednim odcinku rozmawiałem o monitorowaniu i zarządzaniu infrastrukturą IT.

Wszystkie linki oraz transkrypcję dzisiejszej rozmowy znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/89.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to wystaw ocenę lub recenzję podcastowi w aplikacji, w której tego słuchasz.

Chcę poszerzać horyzonty ludzi z branży IT i wierzę, że poprzez wywiady takie jak ten, publikowane jako podcasty, będę to robił z sukcesem.

Już dzisiaj możesz mnie wesprzeć w tej misji zostając patronem na platformie Patronite. Wejdź na porozmawiajmyoit.pl/wspieram i sprawdź szczegóły. Jednocześnie bardzo dziękuję moim obecnym patronom.

Nazywam się Krzysztof Kempiński i życzę Ci miłego słuchania. 

Odpalamy!

Cześć. Mój dzisiejszy gość to lektor, trener nauczycieli i właściciel szkoły języka angielskiego on-line specjalizującej się w angielskim dla profesjonalistów. Na co dzień żyje i pracuje w Londynie. Jej związek z IT polega na byciu żoną WordPress Front end Developera. Uwielbia rozmawiać z ludźmi, prowadzić samochód słuchając podcastów i nie cierpi gotować. Moim i waszym gościem jest Ola Kowalska.

Cześć Ola, miło mi gościć Cię w podcaście.

Część Krzysztof, bardzo mi miło tutaj być. Dzięki za zaproszenie.

Ola jest związana zawodowo z angielskim a po części prywatnie z IT, dlatego tematem dzisiejszego podcastu jest właśnie język angielski w IT. Rozpoczniemy od standardowego pytania na początek, które zadaje gościom, czyli czy słuchasz podcastów, jeśli tak, to jakich najczęściej?

Tak, można powiedzieć, że jestem uzależniona od wszelkiej maści podcastów, audiobooków i tego typu rzeczy. Zazwyczaj słucham, kiedy sprzątam lub prowadzę auto. Najczęściej są to podcasty komediowe albo obyczajowe. Słucham kilku rodzimych polskich podcastów, ale też wielu z UK, wielu związanych z moją pracą, niekoniecznie na temat IT.

No tak, domyślam się. Mimo wszystko dosyć wąska dziedzina. Na początku chciałem Cię zapytać, jak to się w ogóle stało, że postawiłaś na angielski, jeśli chodzi o pracę, rozwój zawodowy, karierę, także to miejsce, w którym żyjesz? Jak to się stało, że ten angielski tak mocno pojawił się w Twoim życiu?

Szczerze powiem, że trochę z przypadku, a trochę z zamiłowania do języków. Też trochę dzięki niewłaściwym wyborom z przeszłości, a studiowałam na studiach licencjackich politologię i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest dokładnie nie to, co chcę w życiu robić. Zaczęłam wtedy prowadzić lekcje prywatne, nauczać ludzi angielskiego i pokochałam to. Od zawsze uczyłam się też języków obcych, więc jakoś tak naturalnie związałam się z nauczaniem języka angielskiego.

Mówi się, że ludzie mają takie dwie, bardzo silne motywacje. Jedną jest chęć uniknięcia bólu, a drugą motywacją jest właśnie osiągnięcie jakiejś przyjemności. Przy czym ta chęć pominięcia bólu jest silniejsza i to właśnie w Twoim przypadku mam wrażenie, że ta motywacja zadziałała i miała miejsce. 

Mieliśmy okazję już kilka razy rozmawiać i wiem, że często pracujesz z osobami z IT, z osobami, które chcą polepszać swoją znajomość języka angielskiego. Co najczęściej odpowiadają, gdy pytasz ich, po co im ten język angielski jest potrzebny? Czy to jest czytanie dokumentacji, pisanie, maile, komunikacja, jakie są obszary, które powiedzmy są potrzebne, i w których ludzie chcą się rozwijać?

To bardzo ciekawe pytanie, bo to zależy. Z mojego doświadczenia wynika, że to zależy od stażu, jaki dana osoba ma w IT. Osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kodowaniem, programowaniem, tudzież donalnie branżą IT, bardzo często widzą w ogłoszeniach o pracę, że powinni znać język angielski na poziomie komunikatywnym, więc ich taką motywacją jest mówienie, ale też często jest wymaganie dokumentacji ze zrozumieniem. Więc i ta potrzeba często się pojawia. Natomiast jeśli chodzi o osoby z trochę większym stażem, one głównie skupiają się na rozwoju komunikacji, na rozwoju swojej zdolności mówienia, bycia bardziej płynnym.

Często widzę takie pytanie zadawane gdzieś na forach, grupach Facebookowych, pytanie zadawane przez młodych stażem programistów, o to, jaki język wybrać na początek. Często nieco przekornie odpowiada się na takie pytanie, że tym najważniejszym językiem jest język angielski. Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, że w branży to mimo wszystko jest najważniejszy język. Dlaczego według Ciebie warto go znać, powiedzmy, obracając się w IT?

Jedno z moich ulubionych pytań „Dlaczego angielski jest potrzebny?”. A zwłaszcza w IT. Angielski jest językiem globalnym. Mówi się w tej chwili, że angielski to taka lingua franca, co oznacza, że służy jako narzędzie do komunikacji ludzi, którzy na co dzień posługują się być może innymi językami. 

Natomiast jest takie profesjonalne określenie „Bridge language”, który łączy ludzi z innych krajów, łączy ludzi, którzy nie mogliby się porozumieć, używając innych języków. To samo dzieje się w środowisku IT. Wydaje mi się, że angielski stał się narzędziem komunikacji, ale też większość źródeł, tudzież jakieś guru w IT, tudzież newsów w IT, one po prostu są po angielsku, więc jeśli ktoś chce doskonalić swoje umiejętności, jeśli chce być na bieżąco z newsami z branży, musi znać ten język, żeby stale się rozwijać, żeby móc czytać, rozumieć, słuchać, prowadzić rozmowy i być aptitude.

Angielski jest językiem globalnym. Mówi się w tej chwili, że angielski to taka lingua franca, co oznacza, że służy jako narzędzie do komunikacji ludzi, którzy na co dzień posługują się innymi językami. 

Sporo zakresu wymieniłaś. Chciałbym trochę poszerzyć niektóre z nich albo dopytać Cię o niektóre z obszarów. Załóżmy, że jestem takim trochę stereotypowym programistą i po to studiowałem informatykę, żeby rozmawiać z ludźmi mimo wszystko. Czy jest sens, żebym uczył się angielskiego, aby opanować go na poziomie komunikatywnym, o którym często mówisz, żeby swobodniej czuć się w rozmowie? Może ten angielski jest mi potrzebny tylko po to, żeby czytać te niusy, zaznajomić się z dokumentacją, czytać jakieś artykuły, wtedy wówczas może podstawowa jego znajomość i Google Translate w zupełności mi wystarczy?

Brzmisz trochę jak mój mąż, który na początku miał takie podejście. Być może. Jest to jakiś sposób na życie. Jest to jakiś sposób na radzenie sobie z czymś, czego nie umiemy zbyt dobrze robić, czyli rozmowa lub komunikacja w języku angielskim. Wiem, że istnieje wiele ludzi, dla których wystarczy to, że rozumieją co nieco, resztę, której nie rozumieją, wrzucą sobie, jak mówisz, w Google Translate, tudzież nie polecam Google Translate. Są inne, lepsze alternatywy. To chyba trochę nie o to chodzi. 

Wydaję mi się, że ten obraz takiego introwertycznego programisty, specjalisty z branży IT, który nie lubi rozmawiać z ludźmi, który tylko siedzi całe dnie przed komputerem, to jest de facto stereotyp. Wydaje mi się, że w tej chwili pracodawcy, ale też cały świat stawia trochę bardziej na tak zwane Soft Skille, czyli na umiejętność rozmowy z ludźmi, na umiejętność porozumiewania się. Przecież w branży IT nie rozmawia się tylko z innymi specjalistami IT, ale również z innymi ludźmi. Wydaje mi się, że te umiejętności są tak samo ważne, jak umiejętności branżowe. Również pracodawcy zwracają w tej chwili uwagę na to, jakie ktoś ma predyspozycje do uczenia się różnych rzeczy. 

Wydaje mi się, że każdego jesteśmy w stanie wyszkolić lub nauczyć pewnych rzeczy, na przykład programowania. Natomiast nie da się ludzi nauczyć, jak być miłym i jak być komunikatywnym. Dotykamy tu tez tego zagadnienia tak zwanego Small talku, który w Polsce nie do końca się zaadoptował, a wielka szkoda. Wydaje mi się, że jest to taki aspekt języka, taka umiejętność językowa, która łamie bariery, sprawia, że ludziom da się łatwiej komunikować, również w branży IT, ale też generalnie z ludźmi z międzynarodowych środowisk. 

Ciekawe jest to, co mówisz o międzynarodowych środowiskach. Mam wrażenie, że wiele osób zraża się do nauki języka angielskiego, z uwagi na jego bardzo słaby poziom gdzieś w szkole podstawowej, liceum, szkole średniej, nawet na studiach. Mimo wszystko w jakiś sposób są to opłacani nauczyciele i to wpływa na jakość tego wykształcenia. To jest osobny temat, może nie dotykajmy tego. 

Natomiast mimo wszystko mam wrażenie, że jeżeli ktoś chce się tego języka gdzieś nauczyć, to niekoniecznie ten podstawowy system edukacji w Polsce, jest w stanie mu to zapewnić. 

W związku z tym chciałabym Cię zapytać, czy jako Polacy, uczymy się, albo jesteśmy uczeni tego angielskiego w taki nieefektywny sposób w porównaniu do chociażby, naszych sąsiadów. Sporo pracuję z takimi zagranicznymi startupami, mam kontakt nieraz że sporo młodszymi osobami, które gdzieś tam w tym środowisku się kręcą. 

Mam wrażenie, że dla nich taka bariera językowa związana z angielskim prawie w ogóle nie istnieje. Oni na znacznie wyższym stopniu opanowali język angielski. W związku z tym są swobodniejsi w rozmowie, łatwiej im przychodzi nawiązywanie kontaktów. W rzeczywistości łatwiej sobie po prostu radzą w życiu. Jestem ciekawy, co Ty o tym sądzisz.

To ciekawe co mówisz, bo natrafiłam ostatnio na takie badanie, zbiór danych, na temat tego, jaki procent osób w różnych krajach Europy, jest w stanie przeprowadzić swobodną rozmowę w języku angielskim. Być może Cię zaskoczę, ale Polska jest najlepsza w obrębie Europy Środkowowschodniej. Jesteśmy lepsi niż Hiszpanie, niż Portugalczycy, jesteśmy na takim samym poziomie jak Włosi, no ale no nadal jest to tylko 34% osób, które są w stanie skomunikować się, przeprowadzić jakąś swobodną rozmowę po angielsku. 

Skąd to może wynikać? Być może jest to związane po części z tym, jak byliśmy nauczani w szkole, no ale nie do końca. Na pewno są jeszcze nauczyciele, którzy ze swoimi metodami zatrzymali się w poprzedniej epoce, natomiast wydaje mi się, że głównym problemem jest takie nasze podejście, takie nasze przeświadczenie, jakie mamy na temat nauki języków w ogóle. Mianowicie takie, że trzeba mieć talent do uczenia się języków.  

Wiele osób myśli, że nie umie mówić, bo nigdy nie miał talentu do uczenia się tego języka. Dla mnie jest to wierutna bzdura. Nie znam osoby, która nie nauczyłaby się języka obcego, jeśli tego by nie chciała. Wydaje mi się, że jest wiele innych, dużo ważniejszych czynników, które wpływają na to, na jakim poziomie porozumiewamy się po angielsku, niż to, że ktoś ma, albo nie ma talent, tudzież talentu do tego uczenia się. Odpowiadając na Twoje pytanie, czy są to nieefektywne metody, być może po części, ale wydaje mi się, że siedzi to gdzieś w środku, w nas.

Tak, zgadza się. Przyznam szczerze, że trochę mnie zaskoczyłaś tymi danymi. Aczkolwiek mam też taką myśl, że jedna strona medalu, to jest zdawanie egzaminów i znajomość języka nieużywanego na co dzień, bardziej gramatycznego, jakiś zasób słów, a inna rzecz, to jest swoboda do mówienia. Ta swoboda może być tłumiona przez system edukacji, który gdzieś u nas pokutuje, który niekoniecznie dobrze odnosi się do porażek. Przy języku tych porażek trzeba ponieść ileś, by zacząć swobodnie się wysławiać. 

Być może Hiszpanie, o których wspomniałaś, nie mają takich barier i dosyć łatwo przychodzi im mówienie, pomimo braku wiedzy o gramatyce, zasobu słów i tak dalej. 

Być może wynika to z jakiegoś narodowego temperamentu. Znam wiele osób, których ich własny charakter i podejście do mówienia, tak jak mówisz, z błędami, sprawia, że stają się płynne w swoim mówieniu dużo szybciej. Natomiast masz racje, system szkolnictwa i ciągłe ocenianie, nie wpływa zbyt dobrze na motywację zwłaszcza. 

Zacząłem mówić o tych różnych egzaminach, certyfikatach, to też jest coś, co występuje w ofercie o pracę na rynku rekrutacji, często lubimy się posługiwać jakimiś oznaczeniami certyfikatów, które w jakiś sposób mówią nam jaka ta znajomość jest. Istnieje całkiem sporo takich różnych systemów, do określania poziomu znajomości języka, czy też właśnie różne certyfikaty, które możemy sobie zdawać. Czy jest jakiś poziom według Ciebie, który jest takim must have w IT? Tutaj myślę zarówno o czytaniu, jak i formie komunikacji. 

Jak najbardziej jest mnóstwo sposobów, badań, na jakim poziomie dana osoba jest w posługiwaniu się językiem angielskim. Ale, tak jak w IT, nie ma certyfikatów potwierdzających poziom umiejętności. Żaden certyfikat nie da do końca pełnego obrazu znajomości języka. Oczywiście, certyfikaty wyglądają świetnie w CV i naprawdę namawiam moich uczniów, żeby sobie taki certyfikat robili, żeby się przygotowywali, bo jest to jakiś cel, do którego można dążyć. Natomiast wydaje mi się, że jest to trochę bardziej złożony problem. 

Wydaje mi się, że nie powinno się myśleć o nauce języka, jak o osiągnięciu jakiegoś poziomu. To jest dużo bardziej płynny proces, który powinien trwać cały czas. Nigdy nie powiedziałabym, że znam cały język angielski. Nawet w tej chwili, kiedy posługuje się nim biegle. Jeśli bardzo chcesz, to powiedziałabym, że takie kompletne minimum to moim zdaniem jest B2. Jest to w tej chwili już taki standard. Szczerze mówiąc, nigdy nie spotkałam się z ofertami o pracę, które by mówiły dosłownie, jaki poziom języka jest wymagany do pracy w danej firmie. Raczej mówi się o takich pojęciach jak płynność-fluency, albo komunikatywność w języku. 

Co jest według Ciebie lepszą strategią, wejście do IT i w trakcie uczenie się języka angielskiego, czy też może taka forma zaplanowania, czy rodzaj zaplanowania sobie kariery, gdzie wcześniej poświęcam czas, dochodzę do tego, chociażby B2, o którym wspomniałaś i dopiero wówczas próbuję wejść z takim połączeniem właśnie tych kompetencji technicznych i językowych do IT, bo wówczas mam szansę na lepsze oferty pracy?

To jest ciekawe. Myślę, że odpowiedź na to pytanie będzie trochę związana z tym poprzednim. Wydaje mi się, że to nie jest takie proste. To nie jest czarne lub białe, wydaje mi się, że żeby zacząć się posługiwać językiem komunikatywnie lub płynnie, to musi być proces. Trzeba uwierzyć, że jest to coś, co musi się stać częścią niemalże Twojego życia. 

Tak samo, jak z nauką kodowania, poprzez pisanie linijek kodu, stajemy się w tym lepsi, udoskonalamy to, tak z angielskim. Ćwiczenie swoich umiejętności sprawi, że będziemy w tym lepsi. A jeśli będziemy lepsi w angielskim, to będziemy mogli zrealizować swój potencjał w branży IT, która się tym angielskim, niemalże wyłącznie zajmuje. Także nie umiem odpowiedzieć, czy powinno być to przed czy po. Wydaje mi się, że te dwie umiejętności powinny iść ręka w rękę. Powinniśmy się ciągle, ciągle rozwijać na tym polu.

Zgadzam się z Tobą. Wydaje mi się, że to są dwie teoretycznie różne kompetencje, ale tak naprawdę ich sposób nauki jest podobny. Uczymy się w praktyce, jeśli chodzi o język, jak i umiejętności związane z programowaniem, no i też ciężko jest powiedzieć, kiedy przekraczamy jakiś magiczny próg i stajemy się kimś znacznie lepszym, wchodzimy w kolejny level. To jest płynne i zawsze jest coś więcej, co można poznać.

Dokładnie tak. Jeśli mogę dodać, to jest taka ciekawostka, która zawsze się dzielę ze swoimi uczniami, a zwłaszcza z ludźmi, którzy mają w swojej pracy, w życiu zawodowym związek z IT, albo z jakąś analizą danych, jakąś taką bardziej pracą na cyfrach. Zawsze im mówię, że ten sam ośrodek w mózgu odpowiada za nauczanie się języków, jak właśnie tego myślenia logicznego, matematycznego. Powiedziałabym, że ludzie w branży IT mają w pewnym sensie jakąś predyspozycje do uczenia się języków. Jeśli już są dobrzy w programowaniu, jest szansa, że będą świetni w angielskim i jest szansa, że będą w stanie nauczyć się go perfekcyjnie. Myślę, że może to pomóc.

Ten sam ośrodek w mózgu odpowiada za nauczanie się języków, jak właśnie tego myślenia logicznego, matematycznego. Powiedziałabym, że ludzie w branży IT mają w pewnym sensie jakąś predyspozycje do uczenia się języków.

Dużo mówimy o języku jako takim, ale to nie jest też takie zjawisko, zwrot, który jest jednoznaczny i którego można objąć jakąś jedną definicją. Język to mówienie, słuchanie, pisanie, czytanie, wiele grup umiejętności, czy podumiejętności wyznaczyć. Czy według Ciebie powinno się każde z tych zakresów opanowywać równolegle, czy też jakaś drabinka, jakaś firma progresu jest tutaj jak gdyby efektywniejsza?

I tak i nie. Osobiście kładę największy nacisk na mówienie. Nie bez powodu, jeśli pytamy kogoś o znajomość języka, pytamy „Do you speak english?”, speak, prawda? Więc to mówienie jednak będzie zawsze w centrum zainteresowania. Natomiast zawsze przekonuję moich uczniów, ludzi, z którymi współpracuję, do tego, żeby usiedli na chwilę i spróbowali się zastanowić, lub zidentyfikować za pomocą jakiegoś testu, lub przy pomocy nauczyciela, kogoś, kto jest w tym dobry, lub jest ekspertem, żeby dla nich zidentyfikował, co jest ich słabością. 

Bardzo głęboko wierzę w to, że należy pracować nad tym, gdzie mamy jakieś braki, także, jeśli masz problemy ze zrozumieniem ze słuchu, pracuj nad rozumieniem ze słuchu. Słuchaj podcastów, oglądaj swoje filmy, seriale branżowe newsy po angielsku, bez napisów, żeby ćwiczyć tę umiejętność. Natomiast jeśli jest to pisanie, wtedy ćwicz pisanie. 

Wydaje mi się, że ludzie mają takie przeświadczenie, że jeżeli są na danym poziomie, tu znowu wracamy do tych poziomów językowych, że jeśli są na danym poziomie, to te wszystkie umiejętności są na tym poziomie. Nic bardziej mylnego. Zazwyczaj jest to bardzo ruchome. Moi uczniowie, w większości są lepsi w jednej umiejętności, a nieco gorsi w innej. Zazwyczaj w naszym nauczaniu, tudzież w poradach dotyczących pracy nad ich angielskim, chodzi o to, żeby osiągnąć jakiś balans, żeby się czuli swobodnie w każdej z tych umiejętności. Mam nadzieję, że odpowiedziałam na to pytanie.
Tak, tak, jak najbardziej ma to sens. W IT pewnie jak w każdej innej dziedzinie, mamy słownictwo branżowe. W związku z tym, na ile będąc w IT, powinniśmy uczyć się języka fachowego, fachowego słownictwa, który w tej domenie IT istnieje. 

Na ile mimo wszystko powinniśmy skupić się na ogólnej znajomości, ogólnym słownictwie, zwrotach, które bardziej pewnie w tym Small Talku, o którym mówiłaś, będą przydatne, ale mimo wszystko pozwolą nam łatwiej nawiązywać kontakt. Czy według Ciebie coś tutaj jest priorytetem, coś warto byłoby wyróżnić, czy też może ciężko jest o jednoznaczną odpowiedź?

Znowu odpowiem – to zależy. Nic nie jest czarne albo białe. To trochę bardziej skomplikowane. Z mojego doświadczenia wynika, że język branżowy, tudzież słownictwo branżowe, to jest coś, co pojawia się w naszym słowniku naturalnie, coś, czego uczymy się na co dzień w pracy. 

Natomiast ten general english, czyli angielski ogólny, to jest to, czego nam brakuje i dzięki czemu nie możemy tak swobodnie przeprowadzić tak jak mówisz, Small Talku, czy casualowej rozmowy z jakimś naszym partnerem biznesowym. Wydaje mi się, że powinien być pomiędzy tymi dwoma rodzajami angielskiego, pewien balans. Wydaje mi się, że pracując w IT dużo łatwiej będzie nam nauczyć się słownictwa branżowego, bo ono non stop będzie się pojawiać. Natomiast ten angielski ogólny, z elementami branżowego, jak używać ich razem, w połączeniu, powinien być takim naszym priorytetem. 

Chciałam się podzielić tu taką anegdotką o tym, jak bardzo ważna jest znajomość tego ogólnego języka. Mój mąż parę lat temu, od wielu lat zajmuje się Front endem. Parę lat temu pewna pani Project Manager napisała do niego maila, pytając, to było około tygodnia przed deadlinem jakiegoś projektu, zapytała jak mu idzie. Na co mój mąż odpisał „No stress, I’m hardly working”. Oczywiście nie wiedząc wtedy, co to dokładnie oznacza, myślał, że napisał, że pracuje bardzo ciężko. Pani odpisała…

Że ledwo?

Tak, dokładnie. Że pracuje nad tym ledwo. Uśmiał się bardzo. Oczywiście już nigdy więcej tego błędu nie popełnił, natomiast zostawmy to. Wydaję mi się, że ta anegdotka może wszystkim uzmysłowić, jak bardzo ważna jest nauka takiego ogólnego języka i gramatyki.

No właśnie, fajna historia. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak się angielskiego uczyć, albo co jest ważne w nauce angielskiego. Pociągnijmy chwile ten temat. Jesteś związana z nauką angielskiego w różnych wariantach, scenariusza. Czy istnieją według Ciebie, jakieś sprawdzone metody, aby się tego języka, jak i innych, uczyć? Załóżmy, że mam do dyspozycji, kilka godzin w tygodniu. Widzę, że ta kompetencja nie jest zbytnio moją stroną, chciałbym trochę czasu poświęcić na naukę angielskiego. Czego mógłbym się chwycić? W jaki sposób mógłbym do tego podejść?

Na to pytanie odpowiem z własnego doświadczenia jako uczeń, który uczy się wielu języków w swoim życiu. Wydaje mi się, że jako nauczyciel mam trochę inną perspektywę. Osobiście uczę się w tej chwili hiszpańskiego, kiedyś uczyłam się niemieckiego. Ja na przykład lubię czytać. Zawsze kupowałam sobie taki mini książki, które pozwalały mi przyswajać słownictwo i zawsze sprawiało mi to wielką przyjemność, że mogłam rozumieć dłuższe teksty w danym języku, ale nie każdy to lubi. 

Zawsze polecam moim uczniom prace nad tym, co oni identyfikują, jak swoją ulubioną dziedzinę, umiejętność, tudzież tą, z którą mają aktualnie problem. Tak jak już wspomniałam wcześniej, jeśli jest to słuchanie, to słuchaj, jeśli czytanie, to czytaj. Natomiast jeśli są to słówka, to zainstaluj sobie Duolingo i praktykuj słownictwo. 

Nie lubię takiego podejścia, w którym poleca się wszystkim jedną metodę, bo to po prostu nie działa. Ludzie są zbyt różni. Mają zbyt różne style uczenia się, o tym się też bardzo dużo mówi w nauczaniu, żeby jedna metoda była właściwa i jedyną dla wszystkich. 

A co do czasu, o którym wspominasz, i na który miałbyś czas w każdym tygodniu? Wydaje mi się, że to nie o ilość czasu, jaki poświęcisz na to, do końca chodzi. To chodzi o systematyczność. Wiem, że to może brzmieć jako regułka ze szkoły, która wielu nauczycieli mówiło, ale to po prostu jest prawda. To jest udowodnione naukowo, że im częściej coś robisz, tym szybciej staje się to Twoim nawykiem. Bez tej systematyczności nie jesteśmy w stanie sobie tych nawyków wyrobić. Systematyczność daje nam również szansę na to, żeby ćwiczyć się w umiejętnościach, które chcemy polepszyć, a dzięki ćwiczeniu stajemy się lepsi.

Nie lubię takiego podejścia, w którym poleca się wszystkim jedną metodę, bo to po prostu nie działa. Ludzie są zbyt różni. Mają zbyt różne style uczenia się, o tym się też bardzo dużo mówi w nauczaniu, żeby jedna metoda była właściwa i jedyną dla wszystkich. 

Absolutnie tak. Jak tak rozmawiamy, widzę coraz więcej powiązań języka angielskiego i IT. Z jednej strony bardzo często mówisz, że zależy. To jest ulubiona odpowiedź ludzi z IT, że to zależy. Z drugiej strony mówisz, że powinniśmy dopasowywać formę uczenia się, do tego, co nam pasuje i to też jest coś, co spotykamy w IT. Dopasowujemy rozwiązanie do problemu, a nie odwrotnie. I to, co powiedziałaś na końcu, czyli, że systematyczność, regularność w uczeniu się jest najistotniejsze, patrząc długofalowo. 

Tak też dokładnie jest, chociażby z nauką kolejnego języka programowania. Po prostu odpowiednia ilość czasu zainwestowana w naukę jest niezbędna, żebyśmy zaczęli jakkolwiek się swobodnie w tym obszarze poruszać, więc tutaj dużo odniesień, podobnych widzę sytuacji. Kilka razy mówiliśmy o tym, że mówienie jest istotne, że komunikacja jest istotna. 

Z moich obserwacji wynika, że często tego obszaru się boimy, mamy taką barierę, coś nas powstrzymuje, żeby swobodnie się wypowiadać. Boimy się, że słabo wypadniemy, o oceny, różne mogą być problemy, bariery, które nas powstrzymują. Tymczasem blokady z jednej strony mogą nas zatrzymać w awansie, mogą nas w jakiś sposób zablokować w znalezieniu lepszej pracy. Wiele może być takich rzeczy, do których nie będziemy mieli dostępu, jeśli nie przełamiemy się przed tym mówieniem. Myślisz, że jest jakiś sposób, żeby sobie z takimi tego typu blokadami poradzić przed mówieniem?

To prawda, o czym mówisz. Wiele osób, z którymi współpracuję, jedną z pierwszych rzeczy, które wspominają to, to, że mają blokadę mówienia po angielsku. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to uwarunkowane tymi doświadczeniami, jakie mieli w przeszłości z nauczania, ale znowu również tym przeświadczeniem, że trzeba mieć talent do języków, żeby posługiwać się dobrze językiem angielskim. Znowu, jest to bardzo szkodliwy mit, który sprawia, że ludzie po prostu boją się mówić, boją się oceny, robić błędów. 

Powiem szczerze, wydaje mi się, że nie ma magicznej receptury, jak pozbyć się tej blokady, natomiast coś, czego ja się pozbyłam, na przykład mówiąc po hiszpańsku. Nie wiem, czy to dlatego, że zaczęłam się uczyć hiszpańskiego jako osoba dorosła, ale spróbowałam się pozbyć takiego swojego wewnętrznego perfekcjonisty, który wiecznie mówił, że każde zdanie, które ze mnie wychodzi, musi być idealne. Ono nie musi być idealne. 

W świecie komunikacji chodzi o to, żeby przekazać wiadomość, i żeby ktoś tę wiadomość odebrał i zrozumiał. To, że jest ona nie do końca gramatycznie poprawna, nie oznacza, że jest niezrozumiała. Chyba że jest to słówko „Hardly”, wtedy można mieć kłopot. Natomiast zazwyczaj takie małe błędy nie wpływają na jakość komunikacji. Więc po prostu starać się nie być perfekcjonistą i ćwiczyć. Im więcej ćwiczymy, tym staje się dana czynność dla nas powszechna, normalna i naturalna. Wtedy nawet te błędy przestają nam tak przeszkadzać i jesteśmy w stanie się komunikować i być pewnym siebie.

W świecie komunikacji chodzi o to, żeby przekazać wiadomość, i żeby ktoś tę wiadomość odebrał i zrozumiał. To, że jest ona nie do końca gramatycznie poprawna, nie oznacza, że jest niezrozumiała.

Dokładnie. Jeszcze ze swoich obserwacji widzę coś takiego, że często ludzie blokują się przed mówieniem, pracując w takich międzynarodowych zespołach, międzynarodowych firmach, gdzie często nie ma w tym zespole ani jednego native speakera. Więc tak naprawdę każdy popełnia błędy. 

To nie jest tak, że wszyscy mówią płynnie. Najczęściej te zespoły są międzynarodowe. Każdy gdzieś jakieś te błędy popełnia i nie chodzi o to, żebyśmy byli perfekcyjni, tak jak powiedziałaś i każde zdanie musi być idealne, chodzi o ten przekaz, komunikat, który ma być zrozumiany przez inne osoby. To jest główna rzecz w mówieniu.

Dokładnie tak. To jest złota myśl. Cieszę się, że o tym wspominasz, bo bardzo wiele osób myśli, z jakiegoś powodu, że uczy się angielskiego po to, by móc się komunikować z native speakerami. Znowu zarzucę tutaj statystyką, czy wiesz ile procent komunikacji w języku angielskim odbywa się pomiędzy non-native speakerami na świecie? 80.

Jestem zaskoczony.

Większość komunikacji na świecie odbywa się między ludźmi, których pierwszym językiem nie jest język angielski. Tak jak mówisz, jest bardziej niż prawdopodobne, że ci ludzie będą popełniać błędy, tylko to będą ich błędy. Będzie to ich akcent. Hiszpan będzie mówił po angielsku ze swoim hiszpańskim akcentem, Polak będzie mówił po angielsku ze swoim polskim akcentem i jest to jak najbardziej ok. 

Jeśli myślimy o angielskim, jak o lingua franca, tak jak wcześniej mówiłam, czyli narzędziem do komunikacji, to staje się to dużo łatwiejsze. Jesteśmy w stanie przejść do porządku dziennego, że będziemy popełniać te błędy. Jednak chodzi o to, żeby sobie zdawać sprawę, że bez praktyki nie osiągniemy wyższego poziomu, nie będziemy bardziej płynni.

To bardzo pozytywny i budujący wątek nam wyszedł. Świetnie. Na co dzień Ola prowadzisz English Owls Academy. Uczysz angielskiego profesjonalistów, między innymi ludzi z IT. Czym wyróżnia się Twoja metoda, podejście od innych nauczycieli języka angielskiego?

Prowadzimy English Owls Academy. Ja i moja partnerka biznesowa. Łącznie mamy około 25 lat doświadczenia, więc widziałyśmy naprawdę dużo w kwestii nauczania języków. Taka jedna wspólna myśl, jeden motyw przewodni to, to, że zazwyczaj używa się metod zbyt ogólnych, które nie są dobre dla wszystkiego. Mówiłam o tym już kilka razy już podczas naszej rozmowy, że powinno się, i tak jak Ty mówisz, co również jest ważne przy świecie w branży IT, że powinno się znajdować rozwiązania do problemów. 

My, wydaje się nam, że w jakimś tam stopniu udało nam się to zrobić. Stworzyłyśmy program dla profesjonalistów posługujących się na co dzień, tudzież w pracy, językiem angielskim. Ma on cztery główne filary: słownictwo, rozumienie akcentów, komunikacja, pisanie. 

Zajmujemy się i eksplorujemy każdy z tych filarów, z innym natężeniem, w zależności od potrzeb naszych uczniów. Pracujemy online, więc pracujemy w małych grupach. Pracujemy z ludźmi z różnej branży, ale z jakiegoś powodu jakoś bardzo dużo specjalistów z IT do nas przychodzi. Być może przez mojego męża, w jakiś sposób sprzedajemy tę metodę. Tudzież nie wiem, czy jest to jakaś unikalna metoda. 

Wydaje mi się, że jest to, tak jak już powiedzieliśmy, rozwiązanie pewnych problemów, które znalazłyśmy i które wydaje nam się, że są wspólne dla wielu profesjonalistów, którzy muszą się posługiwać angielskim. Pracujemy w grupach, bo wierzymy w komunikację. Wierzymy również w budowanie społeczności ludzi, którzy mają ten sam cel, więc dzięki naszym spotkaniom i lekcjom, ludzie mają szansę ćwiczyć swoje kompetencje komunikacyjne między sobą. 

Nie są to lekcje jeden do jednego, nauczyciel i uczeń. Wtedy ta komunikacja nie jest do końca naturalna. Wydaje mi się, że dużo płynniej, dużo bardziej naturalnie dzieje się to, gdzieś między uczniami. Staramy się też dawać każdemu bardzo spersonalizowany feedback, żeby mógł się pozbyć błędów, które od zawsze popełniał, żeby wreszcie czuł się płynny, żeby wreszcie czuł się pewny siebie i mógł posługiwać się angielskim na co dzień i bardziej efektywnie. 

Organizujemy też takie sesje, stricte skupione na płynności w mówieniu. Są to takie cotygodniowe spotkania, taki trochę aerobik, ale dla umysłu i umiejętności językowych. Wydaje mi się, że działa to fajnie, zwłaszcza jeśli ktoś jest na wysokim poziomie, a potrzebuje tylko troszeczkę się rozgadać, jak to my mówimy. Do tej pory, z naszych obserwacji, to działa. Ludzie mówią, że jest im naprawdę łatwiej. Lubią przychodzić na te lekcje, więc mam nadzieję, że to jest wystarczająca reklama. 

Brzmi całkiem ciekawie. Dobrze Ola, bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę, za pokazanie takiego zdroworozsądkowego podejścia do nauki języka angielskiego. Oczywiście, jeśli ktoś chce podszlifować swój angielski, zapraszamy do Oli, zapraszamy do English Owls Academy. Na koniec powiedz, proszę, gdzie Cię można znaleźć w internecie? Jak się z Tobą skontaktować?

Można mnie znaleźć na LinkedInie pod moim imieniem i nazwiskiem, Ola Kowalska. Można nas znaleźć na naszej stronie internetowej, która jeszcze się troszeczkę buduje. Natomiast jak najbardziej można się przez nią z nami skontaktować. To jest englishowlsacademy.com

Można nas znaleźć też na Facebooku, gdzie zachęcamy wszystkich do dołączenia do grupy, która się nazywa Working in English, w której sharujemy różne linki, wrzucamy artykułu, które pomagają profesjonalistom z różnych branży podszkolić swój angielski. To wszytko jak na razie.

Super, bardzo Ci dziękuję. Dla tych wszystkich, którzy z nami dotarli do końca tego podcastu, mamy jeszcze specjalną niespodziankę, prawda?

Tak, jak najbardziej. Na hasło „porozmawiajmyoit”, pisane razem, macie 20% zniżki, na nasz dziesięciotygodniowy program języka angielskiego dla profesjonalistów w listopadzie. Zapraszam bardzo serdecznie.

Świetnie. Bardzo dziękuję. Oczywiście wszystkie linki, wszystkie informacje, namiary na Olę, w jaki sposób skorzystać z tego kodu rabatowego, znajdą się w notatce do tego odcinka. 

Z mojej strony bardzo, bardzo dziękuję. Miłego dnia. 

Do usłyszenia, cześć!

Dziękuję bardzo i do usłyszenia!

To na tyle z tego, co przygotowałem dla Ciebie na dzisiaj. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że znajomość języka angielskiego to obecnie rzecz wymagana w IT. Nawet, jeśli nie będziesz pracował z zagranicznymi klientami, codzienna praca wymusza czytanie dokumentacji, czy przeszukiwanie anglojęzycznego internetu.

 

Jeśli doceniasz to, co robię, wesprzyj mnie na Patronite. To taka platforma, na której możesz wspierać twórców internetowych w ich działalności. Mnie możesz wesprzeć kwotą już od 5 zł miesięcznie. Mój profil znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/wspieram.   

Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało na krzysztof@porozmawiajmyoit.pl. 

Jeśli spodobał Ci się ten odcinek i nie chcesz przegapić kolejnych epizodów podcastu, zasubskrybuj go w swojej aplikacji podcastowej.

Nazywam się Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o języku angielskim w IT.

Zapraszam do kolejnego odcinka już za tydzień. 

Cześć!

+ Pokaż całą transkrypcję
– Schowaj transkrypcję
mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.