POIT #152: Pierwsza praca w IT

Witam w sto pięćdziesiątym drugim odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy jest porównanie pierwsza praca w IT.

Dziś moim gościem jest Mateusz Michalski – programista, przedsiębiorca i twórca bloga, kanału na YouTube oraz społeczności na Discordzie o nazwie “Zaprogramuj Życie”. Zajmuje się tworzeniem skryptów, programów i aplikacji bazujących głównie na językach programowania Java i PHP.  Współtworzył serię artykułów dla magazynu Programista Junior oraz grę RPG.

W tym odcinku o pierwszej pracy w IT rozmawiamy w następujących kontekstach:

  • jakie zaniedbania popełniają początkujący na drodze do pierwszej pracy w IT?
  • jak przeskoczyć problem z brakiem doświadczenia?
  • jak się nie zrażać?
  • czy inwestycja czasu w markę osobistą na początku kariery ma sens?
  • czy wymagania finansowe osób początkujących są adekwatne do ich wartości?
  • jaka jest rola najbliższego otoczenia, rodziny, przyjaciół w przygotowaniach do pierwszej pracy w IT?
  • jak się przygotować finansowo do zmiany pracy?
  • jakie są najczęstsze błędy popełniane w pierwszej pracy?
  • czy staż w IT ma sens?
  • jak różne typy firm wpływają na doświadczenia pierwszej pracy w IT?
  • czy po znalezieniu pierwszej pracy drzwi do kariery w IT stoją otworem?

Subskrypcja podcastu:

Linki:

Wsparcie na Patronite:

Wierzę, że dobro wraca i że zawsze znajdą się osoby w bliższym lub dalszym gronie, którym przydaje się to co robię i które zechcą mnie wesprzeć w misji poszerzania horyzontów ludzi z branży IT.

Patronite to tak platforma, na której możesz wspierać twórców internetowych w ich działalności. Mnie możesz wesprzeć kwotą już od 5 zł miesięcznie. Chciałbym oddelegować kilka rzeczy, które wykonuję przy każdym podcaście a zaoszczędzony czas wykorzystać na przygotowanie jeszcze lepszych treści dla Ciebie. Sam jestem patronem kilku twórców internetowych i widzę, że taka pomoc daje dużą satysfakcję obu stronom.

👉Mój profil znajdziesz pod adresem: patronite.pl/porozmawiajmyoit

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 152. podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym z moim gościem rozmawiam o pierwszej pracy w IT.

Przypominam, że w poprzednim odcinku rozmawiałem o porównaniu B2B i etatu w IT. 

Wszystkie linki oraz transkrypcję dzisiejszej rozmowy znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/152. Ocena lub recenzja podcastu w Twojej aplikacji jest bardzo cenna, więc nie zapomnij poświęcić na to kilku minut. Można wystawiać oceny podcastom w Spotify. 

Będzie mi bardzo miło, jeżeli w ten sposób odwdzięczysz się za treści, które dla Ciebie tworzę. Dziękuję!

Sponsorem dzisiejszego odcinka jest platforma rekrutacyjna SOLID.Jobs. Jeżeli szukasz pracy w IT, koniecznie odwiedź adres solid.jobs. Znajdziesz tam tylko oferty pracy z widełkami wynagrodzeń. Jeśli aktualnie nie myślisz o znalezieniu nowej pracy, to koniecznie zapisz się na JobAlert. Nie częściej niż raz w tygodniu otrzymasz wiadomość e-mail z listą ofert, które mogą Cię zainteresować. Jeśli w swojej pracy dalej korzystasz z SVN-a to koniecznie odwiedź solid.jobs.

Ja się nazywam Krzysztof Kempiński, a moją misją jest poszerzanie horyzontów ludzi z branży IT. Środkiem do tego jest m.in. ten podcast. Zostając patronem na platformie Patronite możesz mi w tym pomóc już dziś. Wejdź na pozormawiajmyoit.pl/wspieram i sprawdź szczegóły. Jednocześnie bardzo dziękuję moim obecnym Patronom! A teraz życzę Ci już miłego słuchania, odpalamy!

 

Cześć! Mój dzisiejszy gość to programista, przedsiębiorca i twórca bloga, kanału na YouTube oraz społeczności na Discord o nazwie Zaprogramuj Życie. Zajmuje się tworzeniem skryptów, programów i aplikacji bazujących głównie na językach oprogramowania Java i PHP. Współtworzył serię artykułów dla magazynu Programista Junior oraz grę RPG. Moim i Waszym gościem jest Mateusz Michalski. 

Cześć Mateusz! Bardzo miło mi gościć Cię w podcaście. 

 

Witam serdecznie! Witam Cię Krzyśku, witam słuchaczy! Bardzo miło mi, że mogę u Ciebie dzisiaj gościć. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. 

 

Jestem przekonany, bo temat jest aktualny cały czas, można powiedzieć. Nie wiem jak Ty, ale ja bardzo często dostaję pytania o pierwszą pracę w IT. Często widzę, że tego typu pytania się przewijają na różnego rodzaju postach, Discordach, grupach, gdzie właśnie osoby myślące o wejściu do branży się znajdują. Temat wiecznie żywy mam wrażenie i myślę, że warto o nim mówić, bo gdzieś też zauważyłem taką statystykę czy też badanie, które mówi, że czterdzieści parę procent ludzi w IT to są osoby początkujące, więc to zawsze jest duża grupa ludzi. 

Tematem zatem naszej dzisiejszej rozmowy z Mateuszem będzie pierwsza praca w IT. Ale ja rozpoczynam od takiego stałego punktu programu, czyli od pytania do Ciebie Mateusz, czy słuchasz podcastów? Jeśli tak, to  może masz jakieś audycje, które chciałbyś innym przekazać, podzielić się? 

 

Tak. Słuchając Twojego podcastu Porozmawiajmy o IT, wiedziałem już, że to pytanie padnie, więc zrobiłem sobie taki własny rachunek sumienia na ten temat. Często jest tak, że — w moim przypadku przynajmniej — słucham kanałów, czy oglądam filmy na YouTube, które mają taką formę podcastową, ale nie są np. na platformach streamingowych, więc musiałem zrobić sobie taki research i poprzypominać parę rzeczy. 

O dziwo, jeżeli chodzi o podcasty, mało słucham podcastów technicznych, z racji tego, że bardzo często podczas pracy mam coś w tle puszczone i wolę, żeby to było coś luźnego do posłuchania, coś ze świata popkultury czy świata gamingu. 

Dużą część czasu słucham Karola Paciorka z Imponderabilia i z Lekko Stronniczych — z ich obu kanałów, Rock i Borys — oni opowiadają o grach, o tym świecie gamingu i tematach dookoła związanymi z Youtuberami, Hello Roman — on ma też taką formę właśnie, że można go gdzieś tam spokojnie posłuchać w tle, Przygody Przedsiębiorców, oprócz tego jest Mirek Burnejko z Boguszem Pękalskim — oni mają taki fajny podcast Biznes dziś, i Bogusz Pękalski ma swój własny podcast Startup My Way

Dużo jest tych podcastów związanych z biznesem, związanych z tworzeniem czegoś własnego. Jest to kierunek, który, nie ukrywam, planuję obrać i staram się słuchać osób, które dzielą się swoim doświadczeniem i mają cos do powiedzenia.

 

Pewnie, pewnie. Te audycje, które powiedziałeś, są już takie ugruntowane marki. Też większości słucham, także podpisuję się, że warto ich słuchać. 

To może rozpocznijmy od tej pierwszej pracy w IT. Mam wrażenie, że to jest trochę taki Święty Graal tych osób początkujących. Krąży taka opinia — może jest w tym trochę prawdy — że jeśli tę pierwszą pracę uda się zdobyć, to dalej jakoś tam pójdzie. Jeśli to pierwsze doświadczenie uda się zebrać. Chciałbym Cię zapytać o to jakie braki, jakieś zaniedbania, coś, czego te osoby nie robią, wpływa na to, że jest im trudniej w znalezieniu tej pierwszej pracy?

 

To jest też fajna taka historia, ciekawe doświadczenie. Kilka miesięcy temu zgłosiła się do mnie firma, żeby ich wesprzeć w procesie rekrutacyjnym jako osoba techniczna, żeby zebrać CV, zrobić przegląd tych dokumentów czy odbyć pierwsze rozmowy i przesłać te dokumenty do firmy dalej. Żeby te osoby w jakiś sposób zarekomendować. Już w ten sposób, ten etap pokazał, jak wiele zależy od nas samych, wysyłając CV. Zaczynając od takich podstaw, CV, które ja otrzymywałem, miałem okazję przeglądać, nie posiadały formułki związanej z RODO, albo nie była ona aktualna. Jak dobrze wiemy, to zależy od danych, które są zawarte w CV, ta regułka może być potrzebna — nie musi — ale dobrze, żeby była. Na wszelki wypadek, to wszystko zależy od tego co w tym CV się znajduje. Jeżeli nie ma tej regułki, a firma boi się przetwarzania tych danych, może być tak, że to CV odrzuci i nie zweryfikuje dalej, więc kandydat na starcie odcina siebie. Pojawiają się błędy ortograficzne, błędy w nazwach technologii. To są rzeczy pozornie błahe, na które warto zwrócić uwagę gdzieś tam podczas wysyłania tego CV. To jest pierwsza wizytówka, która pokazuje nasze podejście do pracy i do jej zdobycia. 

Warto od samych podstaw szukać rozwiązań i starać się to wszystko ulepszać. To jest aspekt związany z samym procesem rozsyłania i rekrutowania się gdzieś. Później były już takie problemy związane z umawianiem się na konkretne wizyty i nieprzyjeżdżaniem po prostu, niedaniem żadnego sygnału, żadnego SMS-a, że odwołuję czy coś. To ma bardzo krótkie nogi, bo firmy technologiczne często współpracują ze sobą, ta informacja krąży gdzieś tam, nigdy nie wiem, na kogo trafimy, wysyłając CV, więc naprawdę traktujmy z szacunkiem drugą osobę. Ta osoba poświęca nam czas, to też jest dla firmy koszt, więc jeżeli chcemy sami być traktowani z szacunkiem, chcemy, żeby ktoś podszedł z ludzką twarzą do nas jako kandydatów, to warto się tym samym odwdzięczyć i mieć takie fajne zrozumienie. 

Co jeszcze mi przychodzi do głowy… Kwestia braku portfolio, braku jakiejkolwiek wizytówki, projektów, programów. To jest taki problem, który dość często się pojawia, chociaż mam wrażenie, że już coraz mniej. Ta świadomość jest budowana, że bez projektów już ani rusz. Tak naprawdę, mając CV z pięknym portfolio, z projektami i mając CV, które jest puste, nie ma czego przejrzeć, gdzie kliknąć, to oczywiste jest, że firma raczej będzie zainteresowana tym pierwszym, gdzie będzie miała bezpośrednio wgląd w tę historię nauki, doświadczenie — nawet nie komercyjne, bo to też jest ważne, że projekty niekomercyjne też dają doświadczenie. 

Trzeba o tym pamiętać i trzeba o tym mówić, bo często się zapomina. Osoby początkujące zadają pytania jak mają to doświadczenie zdobyć? Po prostu tworząc i pisząc projekty. 

 

Czyli powiedziałeś o takich brakach formalnych w CV, wręcz wymaganych prawnie, żebyśmy mieli szansę, żeby nasza kandydatura była w ogóle brana pod uwagę. Mówiłeś też o takim, nazwijmy to niechlujstwie, niedbałości, które też o nas świadczy. Jeżeli ktoś ocenia nas na zasadzie naszego CV, to niestety jeżeli to będzie rzecz niechlujna, która nie jest w stanie dobrze o nas powiedzieć, to sami sobie strzelamy w stopę. 

To jest też ważne, dotknąłeś tematu doświadczenia. Nie wiem jak Ty, ale gdy ja oceniam tego typu CV, to oczywiście takie niezbędne rzeczy zakładam, że powinny być, ale drugą rzeczą, którą biorę pod uwagę, jest doświadczenie. Nie wykształcenie, bo to ma powiedzmy drugorzędne znaczenie — dobrze, jeśli jest, ale jeżeli nie ma to absolutnie nie wpływa na scoring kandydata. Natomiast doświadczenie jest mega istotne. 

Łatwo jest nam mówić, kiedy mamy już co tam wpisać w tę sekcję, kiedy to doświadczenie jest już duże. Ale co mają zrobić osoby, które dopiero startują? Które być może nie mają jeszcze żadnych komercyjnych doświadczeń? Jak obejść ten problem braku doświadczenia, żeby nie zostawić takiego złego czy niepełnego wrażenia po sobie? 

 

To jest temat, który często pojawia się u nas na Discordzie Zaprogramuj życie. Osoby początkujące pytają się nas, co mają wpisać, jeżeli nie mają żadnego komercyjnego doświadczenia, a startują do pierwszej firmy. 

Jedno z pytań jest czy jakieś inne prace, które wykonywali wcześniej — typu kelner, kierowca? Tutaj zdania są podzielone. Ja uważam, że jeżeli nie mamy co wpisać, to dobrze jest wpisać to doświadczenie, bo to daje już jakąś informację potencjalnemu pracodawcy, że już mieliśmy styczność z pracą. To po pierwsze, a po drugie, przy odrobinie szczęścia możemy trafić do firmy, która planuje uruchomić projekt związany z branżą, z którą mieliśmy wcześniej styczność i wejdziemy do tego projektu trochę z innej pozycji, z pozycji osoby doświadczonej w danej dziedzinie. Moim zdaniem warto wpisywać takie doświadczenie. 

Jeżeli chodzi o temat doświadczenia związanego z samym IT, to moim zdaniem warto pamiętać i warto tworzyć te projekty „do szuflady” i starać się, aby miały jak najlepsza jakość. Żeby nie były taką kopią powielaną w szkołach czy kursach programowania np. na Udemy. Zawsze coś dodać od siebie, coś, co wyróżni dany projekt, coś, co sprawi, że zapadnie nam w pamięć. Prosty przykład projektu lista to do to nie jest tak banalne jak mogłoby się wydawać. Możemy do takiej listy podpiąć system mailowy, możemy zrobić integrację z jakimś innym job board’em, możemy zrobić integrację z bramką SMS-ową. Jest wiele możliwości. W zasadzie wszystko zależy od naszej wyobraźni, naszych pomysłów i tego jak chcielibyśmy się wyróżnić w tłumie. Jeżeli gdzieś wpiszemy w CV, że mamy aplikację to do, która posiada integrację z kilkoma platformami, z kilkoma systemami związanymi z komunikacją, ten mail, bramka SMS-owa, to na pewno wzbudzi zainteresowanie i zwróci uwagę osoby, która rekrutuje. To nie jest powiedziane, że każdy projekt to do jest zły, że każdy jest banalny. Starajmy się wykrzesać coś z tych projektów, coś, co będzie wyjątkowe i co nas wyróżni. To jest fajne i ważne, żeby te projekty, które robimy, żeby one wychodziły z tej szuflady, żeby one nie zalegały tam i były do niczego. 

Starajmy się szukać też pomysłów z naszej codzienności, albo podpytywać rodziny, znajomych, czy potrzebują jakąś stronę, czy potrzebują jakiś system do obsługi sklepu, czy potrzebują właśnie jakiś sklep na przykład i starać się im to dostarczyć. Coś, co po prostu zapełni nam to CV. Często robiąc to za darmo dla znajomych, czy za jakiś symboliczny grosz, ale pozwoli nam to zdobyć doświadczenie. 

Bo z programowaniem jest troszkę jak z matematyką, nie nauczymy się tego, czytając, musimy cały czas ćwiczyć, praktykować. Musimy sparzyć się kilka razy, kilka razy wynik musi wyjść nam zły, muszą się pojawić błędy. Na bazie tego wszystkiego my zdobywamy doświadczenie, które potem przeradza się z tego niekomercyjnego w to komercyjne. 

 

Dokładnie. Nie wstydźmy się naszych wcześniejszych doświadczeń zawodowych, bo jeżeli mieliśmy wcześniej do czynienia z klientem, mieliśmy okazję współpracować z innymi działami, ludźmi, to jest dowód na nasze, coraz bardziej cenione w IT, kompetencje miękkie. Tego absolutnie nie należy się wstydzić. Te projekty, site project’y, tego typu rzeczy, które robimy, ważne, żeby były one jakoś rozwijane. Żeby to nie był jeden commit, który wypycha nam cały projekt, tylko żeby pokazać, że my faktycznie jesteśmy w stanie przez jakiś czas coś robić, dodawać itd. To też pokazuje, że łatwo wejdziemy w proces wytwarzania, programowania w firmie. Myślę, że to jest tutaj ważne.

 

Ja tutaj tylko dodam, że taką jedną z podstawowych rzeczy, której warto się uczyć, zaczynając naukę programowania, to żeby w parze szła nauka Git’a. To jest coś, co jest w zasadzie podstawą w każdej firmie i rzadko zdarza się, żeby firma nie korzystała z jakiegoś Git’a czy svn’a. Działają one gdzieś tam podobnie, więc warto uczyć się tych rozwiązań do wersjonowania kodu, do pracy z commitami, do systematycznego rozwijania aplikacji. Warto już od samych podstaw uczyć się tych dobrych praktyk, z którymi spotkamy się gdzieś tam w pracy komercyjnej i na pewno będzie to wartość dodatnia w przypadku rozmowy rekrutacyjnej, bo będziemy umieli już coś, czego firma używa, z czego korzysta. To jest w pewnym sensie troszkę ułatwienie dla firmy, bo jest jeden obszar, z którego nie musi szkolić nowego kandydata, a jak dobrze wiemy i zdajemy sobie sprawę, osoba początkująca jest w pewnym sensie inwestycją dla firmy. Zanim ona zacznie się zwracać, zanim zatrudnienie tej osoby będzie przynosiło jakiś dochód, musi zainwestować czas pracowników, musi zainwestować finanse. Tu też musimy o tym pamiętać. 

 

Dokładnie. Z tego co mówisz, wynika, że do takiego pierwszego wysyłania CV czy wysyłania aplikacji, trzeba się w jakiś sposób przygotować, na przykład stworzyć sobie bazę projektów, stworzyć CV. 

Kiedy mamy to już ogarnięte, kiedy już mniej więcej wiemy, z czym np. system kontroli wersji się je, jak się go używa w praktyce, to zaczynamy gdzieś aplikować. Tutaj pojawia się często pierwszy zgrzyt, bo okazuje się, że dostajemy odmowy, albo – co gorsza – nie ma żadnej odpowiedzi na te aplikacje, które wysyłamy. Może się pojawić zniechęcenie, uczucie porażki. No właśnie, czy właściwie? Czy to jest jakiś wyjątek, czy musimy zawsze liczyć się z takimi wydarzeniami, kiedy rozpoczynamy aplikować w IT i pewnie nie tylko w IT?

 

Jeżeli chodzi o sytuację, kiedy firma nam nie odpowiada w ogóle na maila, to tutaj trzeba spróbować wysunąć jakieś wnioski. Może coś jest rzeczywiście nie tak z tym CV? Może brakuje tego RODO, przez co nie przetworzyli i nie zapoznali się z tym CV i nie odpowiedzieli? Także warto zrobić sobie taki audyt tego dokumentu. Może zapytać kogoś bardziej doświadczonego? Często na LinkedInie pojawiają się oferty rekruterów, którzy za darmo robią audyt CV dla kilkunastu osób, starają się pomóc. To było zauważalne w szczególności, kiedy zaczęła się pandemia i można było odczuć tę pomoc ludzi z HR. Jeżeli chodzi o kwestie…

 

Tej porażki, bo możesz przecież przygotować się maksymalnie i uzyskać nawet pomoc, bo to faktycznie w IT jest fajną rzeczą, że można tę pomoc na różnych frontach uzyskać od bardziej doświadczonych. Często może pojawić się albo ściana, albo odmowa. Wiele razy, zanim się uda. I pytanie, czy to jest coś normalnego? Może znasz jakieś sposoby, żeby sobie z tym poradzić?

 

W momencie, kiedy jakaś firma odpowie nam, jesteśmy zaproszeni na rozmowę i nie uda nam się przejść, czy to pierwszego etapu gdzie dopiero rozmawiamy, zapoznajemy się ze sobą, czy też tego etapu technicznego, nie uda nam się zdobyć tego zatrudnienia, to w żadnym razie nie powinniśmy traktować tego jako porażki, tylko jako kolejne doświadczenie. 

Powinniśmy wyciągać sobie wnioski i starać się zaobserwować, czego dana firma wymagała, co było dla niej kluczowe, na co zwrócić uwagę przy kolejnych rozmowach. Tutaj miałem jakieś braki — tego się douczę. Tutaj czegoś nie wiedziałem — to tutaj muszę do tego bardziej przysiąść. 

Fajną praktyką jest, to też pojawił się ten temat ostatnio u nas na Discordzie, że firmy mogą nie odpowiadać w momencie, kiedy aplikujemy z job board’ów, z miejsc, które są często przeglądane przez bardzo wiele osób. Wtedy aplikacje spływają w bardzo sporej ilości i firmy mogą nie nadążać, czy nie weryfikować wszystkich tych dokumentów. 

Fajną praktyką jest rozejrzeć się, jakie firmy technologiczne są w naszej okolicy, jakie firmy nawet niekoniecznie rekrutują, ale mają dział IT i po prostu wysyłać do nich CV, trochę w ślepo, starając się zdobyć to pierwsze doświadczenie. 

Tutaj fajna historia, bo ja tak zaczynałem. Ja zaczynałem prawie 8 lat temu i wysyłałem CV, jeszcze wtedy jako student na 2 roku, bez totalnego doświadczenia. Ja z programowaniem nie miałem wtedy aż tak dużo wspólnego, były osoby, które umiały znacznie więcej. Wysłałem dwa CV. Na jednym mi się nie udało i zebrałem informacje, czego mi właśnie brakowało, co musiałem podszlifować. Po jakimś czasie wysłałem drugie CV, do firmy, która szukała regular Java developera. Napisałem w mailu: „słuchajcie, nie umiem Javy na poziomie regulara, ale chciałbym się nauczyć. Zrobię wszystko, żeby zdobyć tę wiedzę. Dajcie mi szansę, nie pożałujecie. Mogę zaczynać od stażu, nawet może być to staż darmowy.” 

Wiele osób może mnie skrytykować za to podejście — jak to, darmowy staż? Osiem lat temu miałem taką sytuację, że mogłem sobie na to pozwolić. Mogłem ten miesiąc przetestować i siebie i firmę, zdobyć doświadczenie i na końcu sobie powiedzieć — zostaję czy nie? Po dwóch tygodniach dostałem odpowiedź, że zostaję na dłużej. No i tak moja ścieżka kariery się gdzieś tam zaczęła. Ja też wysyłałem CV, po prostu weryfikując jakie firmy są w okolicy. 

Osiem lat temu tych job board’ów jeszcze nie było, więc nasze początki IT, te 8-10 lat temu wyglądały zupełnie inaczej. Teraz ten rynek strasznie się zmienił, trudniej jest znaleźć pracę. Wtedy było moim zdaniem troszeczkę łatwiej. Ale jest to dobra praktyka, wtedy to CV trafia tylko jedno, może kilka, jak ktoś jeszcze wpadnie na taki pomysł i tak jakby, zmniejszamy sobie skalę i zwiększamy szanse na znalezienie tej pracy.

 

Czyli powiedzieliśmy o doświadczeniu, tak ogólnie. Ale wiem też, że rekruterzy bardzo cenią sobie wszelkiego typu dodatkowe aktywności, które taka osoba może gdzieś tam działać. Na Twoim przykładzie, udzielasz się w social mediach, prowadzisz kanał na YouTube’ie, że tak powiem „animujesz” społeczność IT. Ja też w tym temacie marki osobistej trochę się poruszam. 

Kiedy opowiadam o marce osobistej programisty, wtedy często słyszę pytanie od osób początkujących, czy ma sens — będąc osobą początkującą — żeby w ogóle tym tematem się interesować? Żeby udzielać się w social mediach, żeby w jakikolwiek sposób się pokazywać. Co Ty o tym myślisz?

 

W moim odczuciu marka osobista kojarzy się z czymś dużym. Ze markę osobistą mogą budować osoby, które już są w tym IT sporo lat, mają duży zasób wiedzy itd. Z drugiej strony marka osobista kojarzy się z kanałem na YouTube, z własnym blogiem, z jakimiś dodatkowymi kosztami, opłatami. Z rzeczami, które trzeba ogarnąć, żeby z tym wystartować. Zapominamy o tym, że markę osobistą możemy po pierwsze wystartować w zasadzie bez kosztów i z dnia na dzień. Wystarczy założyć sobie profil na LinkedInie. Wystarczy założyć sobie profil na Twitterze. Na Facebook’u dołączyć do grup związanych z IT i tam pomagać ludziom, odpowiadać na ich pytania. Albo korzystać z Medium, Dev.to, no i od niedawna naszego takiego Oh My Dev, które fajnie wbiło się moim zdaniem w ten rynek IT, w potrzeby pisania, w potrzeby tworzenia treści i w podstawę wylewania fundamentów pod budowanie własnej marki. 

Własna marka może o tyle fajnie wpłynąć na karierę, czy na wystartowanie, czy na zdobywanie lepszych ofert, zdobycie tej rozpoznawalności, że troszkę odwracamy ten schemat, że to my staramy się o pracę. Mając markę, będąc rozpoznawalnym, firmy bardzo często same piszą: „hej, mamy tutaj taki projekt. Widzę, że znasz się na tym, bo piszesz o tym w taki i taki sposób. Nie chciałbyś dołączyć do naszego projektu?”. Ta droga, nie dość, że się skraca, to często jeszcze możemy liczyć na lepsze wynagrodzenie, na lepsze warunki tego zatrudnienia, więc nad tą marką warto pracować. 

Tak jak mówiłem, to nie jest tak, że tylko osoby z bogatym doświadczeniem tę markę mogą mieć. Warto pisać np. na Oh My Dev’ie czy LinkedInie o rzeczach, których się na bieżąco uczymy, o rzeczach, które na bieżąco stworzyliśmy, o programach, które napisaliśmy. Tutaj mam przykład z naszej społeczności, jest taki chłopak, który co kilka dni pisze posty po angielsku na LinkedInie związane z algorytmami, z Data Science itd. Jakiś czas temu zaczął go obserwować gościu, który ma 150 tysięcy followersów na LinkedInie. To jest proces, który on robi regularnie. To jest proces, dzięki któremu on zaczyna się robić rozpoznawalny. Pokazuje siebie, po pierwsze, że zna angielski, po drugie, że pracuje cały czas: tworzy commity, pracuje nad nowymi programami. O tym właśnie pisze. 

Wystarczy usiąść raz na kilka dni, np. dwa razy w tygodniu. Napisać kilka rzeczy, np. co przeczytałem, co mi się spodobało, jakie miałem wnioski, co udało mi się stworzyć, a nad czym planuję pracować, albo jakie kroki planuję podjąć. To jest na pewno coś, co pozwala zboostować ten start i poprawić jakość naszych umiejętności miękkich, które w moim odczuciu, nabierają coraz większego znaczenia w tej branży. 

Coraz więcej firm zwraca na to uwagę. Spotkałem się już z takim podejściem, z taką tezą, że umiejętności miękkich nie każdego się nauczy, a jednak tę wiedzę techniczną w jakiś sposób można zdobyć. Te umiejętności miękkie często zależą od naszej osobowości, od tego, jacy po prostu jesteśmy i niektórych rzeczy nie będziemy w stanie w sobie przełamać, więc warto nad tym pracować, warto zwracać na to uwagę. To nie jest tak, że wchodząc do IT, zamykamy się w czterech ścianach, jesteśmy sami. Będąc w firmach, często pracujemy z wieloosobowymi zespołami, często mamy kontakt z klientem, musimy coś poustalać. Musimy dbać o to, żeby te umiejętności interpersonalne były na odpowiednim poziomie i były dopieszczone. 

 

Jak najbardziej. Oprócz tej rozpoznawalności, która jest jak najbardziej fajna, to dla osób początkujących, rozpoczynających działanie wokoło marki osobistej są dowodem na ich umiejętności i techniczne i miękkie. To może znacznie upraszczać ten start, znacznie przyspieszać rekrutację. Ale tak jak powiedziałeś, trzeba sobie jasno uświadomić, że takiej marki się nie wypracowuje w ciągu tygodnia czy trzech. Trzeba sobie uświadomić, że to jest raczej maraton, a nie sprint. 

Okey, zostawmy ten temat marki osobistej, bo to jest niezwykle szeroki temat. Chciałbym dotknąć czegoś bardziej przyziemnego. Gdy ja startowałem, powiedzmy 16 lat temu, to moje pierwsze wynagrodzenie to było 500 zł. Teraz ten świat wygląda kompletnie inaczej i zgodzisz się ze mną, że oczekiwania osób początkujących, już na wstępie, są dużo wyższe. Pytanie, czy one są adekwatne? Czy te umiejętności, które taka początkująca osoba, nazwijmy junior, wnosi do firmy, czy one są adekwatne do tych żądań finansowych? 

 

Tak… Przypominając i nawiązując do tego co powiedziałem wcześniej, to zaczynając w pierwszej firmie, zaczynałem od stażu, który przez pierwszy miesiąc był darmowy. To była cena, którą byłem w stanie ponieść za to, że zdobędę to doświadczenie i będę mógł wejść do tego świata IT, zanurzyć się w tej wodzie i zobaczyć, czy to jest dla mnie, czy nie. Jestem takiego podejścia i gdzieś tam zawsze proponuję, żeby te żądania finansowe na starcie, jeżeli nie mamy tego doświadczenia komercyjnego, ale też to nasze portfolio nie jest za bardzo rozbudowane, żeby one nie były jakieś wygórowane. Stawki zawsze możemy negocjować. Możemy po miesiącu, po trzech miesiącach tego okresu próbnego podejść do pracodawcy, powiedzieć: „zrobiłem takie postępy, brałem udział w takich projektach. Zrobiłem to, to i to, a po godzinach jeszcze zrobiłem taki projekt. Czy możemy podjeść do negocjacji finansowej?”. To nie jest tak, że na starcie, zaczynając od tysiąca złotych czy na minimalnej krajowej to jest stawka, na której się zatrzymamy. 

Tak jak mówiłem wcześniej, zatrudnienie osoby początkującej dla firmy to też jest duży koszt. Musimy pamiętać, że w zależności od tego jak wyglądają kwestie podatkowe, nie zawsze to, co dostajemy na rękę, tyle pracodawca za nas płaci. Koszt pracodawcy często jest znacznie większy, ale to jest temat na inną rozmowę. 

Jeżeli chodzi o te nasze wymagania finansowe, moim zdaniem warto zaczynać od dołu, warto gdziekolwiek się załapać. Warto nabierać tego pierwszego doświadczenia, a potem negocjować. Jeśli nie uda się negocjować, nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozejrzeć się za inną firmą, która może lepiej będzie umiała docenić nasze nowo nabyte umiejętności. Nasza wartość rynkowa, jako programisty, jako osoby z IT rośnie z każdym miesiącem kiedy my w tej branży jesteśmy. Im więcej projektów zrobimy, im więcej nowych rzeczy poznamy, im więcej tego doświadczenia będzie, tym nasza wartość rośnie. Ale warto zaczynać od tych niższych kwot, jeżeli gdzieś z tym doświadczeniem nie ma szału i potem negocjować te warunki. W moim odczuciu nie ma tutaj nic złego. Problem jest taki, że niestety rynek się zmienia, inflacja idzie do góry i nie każdy może sobie pozwolić na to, że przy przebranżowieniu będzie zarabiał najniższą krajową, bo jest np. rodzina do utrzymania czy kredyt do spłaty. 

 

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że krzywa wynagrodzeń w IT w tych pierwszych 4-5 lat rośnie bardzo szybko. Rośnie naprawdę skokowo. Później się wypłaszcza oczywiście, ale tak jak powiedziałeś, nie musimy się martwić, że nawet rozpoczynając od niższych stawek, będziemy latami z tymi stawkami tkwili, bo zazwyczaj ten progres jest dosyć szybki. 

No ale właśnie, dotknąłeś bardzo istotnego tematu rodziny, przyjaciół, tego najbliższego otoczenia, tych naszych warunków, z którymi przechodzimy do innej branży. Rozmawialiśmy sobie jeszcze przed rozpoczęciem nagrywania, że coraz więcej osób się przebranżawia. Coraz więcej osób chce wskoczyć do IT, ale zazwyczaj to oznacza, że takie osoby nie mogą sobie pozwolić np. na 3. miesięczny bezpłatny staż, bo muszą utrzymać rodzinę, jest kredyt do spłaty, samochód w leasingu itd. 

Chciałem Cię zapytać jeszcze o te kwestie niematerialne, tylko o takie zwykłe wsparcie otoczenia, rodziny, przyjaciół, w tych przygotowaniach. Czy to jest ważne, czy to jest nieważne? Czy warto ten nasz najbliższy krąg przygotować, że przez jakiś czas będzie trochę gorzej, ale w perspektywie czasu będzie polepszenie warunków bytowych?

 

Jeżeli chodzi o podejście rodziny, jak w ogóle jest postrzegany zawód programisty czy zawód z kategorii IT to jest mega ważne. Nie tylko dla osób, które się przebranżawiają, które są początkujące, ale też dla tych osób, które już w tej branży są. 

Dobrze wiemy, że to nie jest tak, że raz zdobytą wiedzę potem powtarzamy w kółko, cały czas musimy się rozwijać. W pracy nie zawsze na to jest możliwość, więc po godzinach często też trzeba próbować, trzeba testować różne nowe technologie, różne nowe rozwiązania, więc zrozumienie ze strony rodziny jest tutaj bardzo istotne. Tak naprawdę, jeżeli jest para, oni muszą być świadomi, musi być to pogodzenie się z tym, że czasem wieczory ja będę przy kompie, że nie będę miał czasu dla rodziny, nie będę miał czasu, powiedzmy dla żony, ponieważ albo będę musiał zostać dłużej w pracy, bo będzie taka potrzeba, jest np. wydanie czy uruchomienie nowego systemu i trzeba te nadgodziny zrobić, nie można tego odłożyć. Albo jest start nowego projektu, trzeba zrobić research technologiczny, trzeba się do tego dobrze przygotować, więc druga strona związku musi być na to gotowa, że jest to w pewnym sensie poświęcenie. Rodzina musi postrzegać zawód związany z IT, że to nie jest po prostu klepanie w komputer i zarabianie pieniędzy w zasadzie za nic, że to jest praca umysłowa, która potrafi zebrać żniwo, czy to zdrowotne, czy to właśnie czasowe. 

To jest zawód, który wymaga bardzo dużo poświęceń. Jak ktoś pyta się mnie na Facebook’u czy na Discordzie, na co trzeba się nastawić, wchodząc do IT, to ja mówię: po pierwsze trzeba się na stawić na bardzo dużą ilość rozwoju, samorozwoju, pracy we własnym zakresie i poświęcania tego czasu. Technologia zmienia się tak szybko, te nowe frameworki dochodzą w zasadzie co chwile jakieś nowe, pojawiają się nowe możliwości, że trzeba z tym nadążać. A nie można też liczyć, że 100% takiego researchu będziemy robić w ramach pracy, w ramach kosztów pracodawcy, bo warto też jednak we własnym rozwoju tutaj się rozwijać. 

 

No właśnie, trzeba być świadomym, że ten rozwój będzie musiał następować cały czas, że to nie jest tylko tak, że poświęcam się na początku, żeby nauczyć się podstaw i na tym będę już bazował i pracował. Niestety, widzę, że często tym osobom przebranżawiającym się często brakuje tej wiedzy, tej świadomości, tego, że tak to będzie wyglądało. Nie są na to gotowe, a co gorsza, to otoczenie nie jest na to przygotowane. Brakuje zrozumienia, że taka jest specyfika tej pracy, że taka jest specyfika wejścia do tej branży i trzeba coś za coś poświęcić. To jest ten koszt taki emocjonalny, społeczny, można go nazwać w ten sposób. Ale jest też taki zwykły koszt materialny. Jeśli ktoś był, dajmy na to menedżerem w banku, zarabiał całkiem nieźle, a nagle jego zainteresowania się zmieniają i chce wejść do IT, to musi się liczyć z tym, że przynajmniej na początku, to wynagrodzenie będzie sporo mniejsze. 

I znowu, ta świadomość tego jest kluczowa i niezbędna, ale to też nie jest tak, że mamy z tym jakiś problem, bo możemy się na to przygotować odpowiednio wcześniej. Co byś tutaj zalecał dla osób, które planują w perspektywie taką zmianę? Jak ułatwić sobie pod względem takim bytowym taką tranzycję?

 

Jeżeli chodzi o te kwestie finansowe, to w zasadzie rozwiązanie dla mnie jest jedno i typowe — żeby zbudować poduszkę finansową i jakiś zapas finansowy, dzięki, któremu albo będziemy mogli się utrzymać, albo z którego będziemy mogli sobie dobierać do nowej wypłaty, która nie będzie na równi z tym co mieliśmy wcześniej i co zarabialiśmy w poprzedniej pracy. 

Taki zapas finansowy jest bardzo ważny w tym etapie przejścia, przez pierwsze kilka miesięcy, dopóki nie złapiemy tego pierwszego doświadczenia i dopóki nie dojdziemy do jakiegoś pułapu finansowego, wyrównującego nam zarobki z poprzedniego stanowiska. Często jest tak, że — widzę taki trend na grupach Facebook’owych — są osoby, które wchodzą, wykupują te drogie bootcampy po 17-20 tysięcy i zawsze staram się gdzieś tam pisać w komentarzach: zastanów się, czy na pewno potrzebujesz tego bootcampu? Czy nie lepiej te pieniądze odłożyć na poduszkę finansową, żeby mieć ten zapas i komfort w momencie przejścia i zmiany branży? A uczyć się we własnym zakresie, z kursów, które są dostępne na YouTube, na Udemy czy na blogach. Bo naprawdę pierwszą pracę i te podstawowe umiejętności, aby złapać, chociażby staż, są dostępne w darmowych materiałach, czy tych materiałach, które kosztują kilkadziesiąt złotych — czy to są książki, czy jakieś kursy, czy tutoriale. Zawsze warto zastanowić się, czy jesteśmy gotowi wykładać kupę kasy na bootcamp i potem mieć problem, że jestem po bootcampie, znalazłem pracę, ale co z tego, że mam propozycję pracy, ale nie mogę przejść, bo to nie spełnia moich oczekiwań finansowych i nie dam sobie rady. 

Warto pracować nad tym portfelem, mądrze starać się to wszystko rozplanować. Mam taką zasadę, że od kilku lat prowadzę rejestr wydatków, które mam w ciągu miesiąca, żeby sprawować kontrolę nad wydatkami i obserwować co jest nadmiarowe, gdzie można by to zoptymalizować, tak żeby mieć kontrolę nad pieniądzem. To też jest fajna metoda, żeby zrobić sobie taką rozpiskę, zbierać paragony powiedzmy przez miesiąc i przeanalizować, na co idą moje pieniądze, na co idą moje wydatki i z czego mógłbym zrezygnować ewentualnie. W momencie przejścia na mniej płatne stanowisko, do mniej płatnej pracy, już jako programista, już będąc w IT, zrezygnować z tego nadmiaru, który nie jest mi potrzebny i odchudzi wydatki, pozwoli zbilansować portfel. 

To są dwa takie pomysły, które mi przychodzą do głowy, które ja stosuje i polecam innym, żeby jednak szli w tym kierunku. 

 

Czyli poduszka finansowa, która nam trochę złagodzi to uszczuplenie finansowe. Tutaj powiedziałeś o angażowaniu się w takie drogie materiały, kursy, bootcampy itd. Powiedziałbym, że pół biedy, jeśli kogoś na to stać, ale jeśli bierzemy kredyt, żeby coś takiego sfinansować — bardzo często, wręcz w większości przypadków, nie mając pojęcia, czy to będzie nam się podobało — to już jest proszenie się, niestety, o kłopoty. Naprawdę uważam, że w dzisiejszym świecie jesteśmy w stanie, że tak powiem zasmakować IT, niekoniecznie inwestując w to mnóstwo pieniędzy, bo tych materiałów jest sporo. A te kwestie okołofinansowe, które poruszyłeś, szkoda niestety, że tego nie uczą w szkołach. Natomiast to jest taka podstawa, myślę, że tutaj odesłałbym też do Michała Szafrańskiego, do Marcina Iwucia i ich blogów, podcastów, materiałów. Można sobie dużo więcej na ten temat posłuchać i poczytać.

 

Od siebie tylko dodam, że jeżeli chodzi o Michała Szafrańskiego, polecę książkę — mam nadzieję, że to nie problem — Finansowy ninja. Świetna pozycja, która naprawdę otwiera oczy i pozwala zapanować realnie nad budżetem. To jest taka podstawowa książka, która pozwoli zrozumieć wiele rzeczy i pozwoli troszkę przeorganizować nasze życie i wydatki, tak żeby udało się zaoszczędzić trochę grosza. Mimo że na początku może wydawać się, że nie mamy z czego odłożyć, to może się okazać, że parę groszy z każdego miesiąca może coś kapać. 

 

Teraz chciałbym przejść do następnej fazy. Powiedzmy, że nam się udało. Zyskaliśmy pierwszą pracę. Na tym etapie nie kończą się niestety różnego typu potknięcia, błędy i problemy osób początkujących. 

Jakie najczęstsze problemy, najczęstsze błędy według Ciebie popełniają osoby na tym początkowym okresie, kiedy rozpoczynają tą pierwszą, wymarzoną pracę w IT?

 

W moim odczuciu takim największym błędem i w zasadzie podstawowym jest takie podejście i świadomość, że „uf! Złapałem pierwszą pracę, więc to, co najtrudniejsze już jest za mną i teraz to już chill, nie muszę się niczym przejmować.”. Prawda jest taka, że to jest dopiero początek drogi. Dochodzimy dopiero do ogromnej góry, żeby dojść na szczyt. Taką osobę czeka jeszcze ogromna ilość pracy, żeby się gdzieś tam pokazać, wyróżnić się i rzeczywiście udowodnić, że te umiejętności, które były często reklamowane na rozmowach rekrutacyjnych, były w CV, że to jest rzeczywiście prawda. Bo w przypadku pracy programisty, pracy w IT, takie rzeczy jak „małe kłamstewka” w CV, jeżeli uda nam się nawet przejść rozmowę rekrutacyjną, one bardzo szybko wyjdą podczas pracy. Ważne jest to, żeby cały czas nadrabiać. Starać się, uzupełniać tę wiedzę, angażować i pokazywać pracodawcy, że jesteśmy wdzięczni za tę szansę, za zatrudnienie. Starać się pokazać z jak najlepszej strony. 

To jest taki podstawowy błąd i z tym się osobiście zetknąłem. Była osoba, która została zatrudniona i ona weszła w tryb takiego chillu, rozluźnienia, że przestało jej totalnie zależeć. Krótka to była historia, bo pracodawca szybko się na tym poznał i było pożegnanie. Warto jednak pamiętać, żeby nie pokazywać się z tej złej strony i cały czas podnosić sobie tę poprzeczkę. 

Drugi błąd i taki problem, który ja gdzieś tam zaobserwowałem, to jest jakby zmiana pracy miesiąc czy dwa miesiące zaraz po zatrudnieniu. Czyli już próby szukania nowego pracodawcy, bo mogą być lepsze pieniądze. Już jestem w tym IT, już zdobyłem troszeczkę tego doświadczenia i już próbuję gnać do przodu i szukać jakiejś lepszej oferty, lepiej płatnej. To też jest takie średnie, bo niektóre firmy często zwracają uwagę na historię zatrudnienia i jaki to był okres, czy to był miesiąc, dwa czy rok. Jeżeli będzie to miesiąc czy dwa to zaraz zaczną się pojawiać pytania „dlaczego?”. Dlaczego tak szybko zmiana pracy, zacznie się drążenie tematu. Moim zdaniem lepiej jest przesiedzieć ten początek, o ile oczywiście pracodawca jest w porządku i sami nie wpadliśmy w jakąś pułapkę. Bo czasami też się tak zdarza, że pracodawcy mają swoje za uszami i obiecują jedno, a potem wpadamy w jakiś projekt, z którego nie jesteśmy zadowoleni. Wpadamy w doła, w ogóle nabieramy takiego złego obrazu na IT i na programowanie. Tutaj też trzeba być ostrożnym i pamiętać, że kij ma dwa końce. Zarówno jedna jak i druga strona może popełniać błędy. Jeżeli pracodawca jest w porządku, starajmy się nie skakać po tych firmach, tylko zdobywajmy jak najwięcej tego doświadczenia, a gdy będziemy już pewni swojego, uda się stworzyć jakiś pierwszy projekt, coś, czym będziemy mogli się pochwalić, to wtedy można ewentualnie o tym pomyśleć. 

 

Pewnie, czyli zbudujmy coś, żeby później nad tym nadbudowywać. Powiedziałeś, że Twój start to był bezpłatny staż. Byłeś gotowy, mogłeś tą ścieżką pójść. Myślisz, że teraz, po tych 8 latach, nadal staż w IT ma sens?

 

Uważam, że nadal ma sens i uważam, że wielu osobom otwiera drogi do kariery. Niestety jednak jeżeli chodzi o te staże, to tutaj ten status studenta jest mile widziany przez firmy w przypadku staży. Jeżeli nie jesteśmy studentami, to ten staż może być nam trudniej zorganizować, złapać. Tym bardziej że te okienka stażowe bardzo często są uruchamiane w firmach właśnie wtedy, gdy przychodzi okres praktyk, czy to w technikach, czy na studiach, więc ciężko się wtedy wbić. 

Ja nadal uważam, że staże to jest świetna opcja na to, żeby zdobyć pracę. Możemy poznać, jak ten zawód wygląda od środka, możemy sprawdzić, czy firma nam odpowiada, czy my odpowiadamy firmie, czy jest to odpowiedni flow w komunikacji, czy jest wszystko w porządku i to, co było obiecane, rzeczywiście tak wygląda. Poza tym to jest ta pierwsza pozycja, którą możemy mieć w CV. Taki staż już jest mile widziany na rozmowach rekrutacyjnych. Jest fajną pozycją, kiedy już się chcemy czymś pochwalić, chcemy coś zaprezentować, bo nie każdy staż musi kończyć się zatrudnieniem. Ale ten staż będzie już jakąś pozycją w dokumencie, jest pierwszą kropką w historii naszego doświadczenia i w budowaniu naszego portfolio. Także jak najbardziej, moim zdaniem staże są w porządku. 

Co do tego czy powinny być darmowe, czy powinny być płatne — to jest kwestia bardzo dyskusyjna. Ja bym był w stanie ponownie podejść do tego tematu w taki sposób, że złapać gdzieś pracę, zbudować jakiś zapas finansowy na miesiąc czy dwa i potem szukać nawet tego stażu za darmo, byle sobie wejść do tej branży i zacząć tę pracę. Tak jak zrobiłem kiedyś, w tym momencie też byłbym na to gotowy.

 

Nie wiem jak Ty, ale ja przyznam Ci się szczerze, że ja, zwłaszcza na początku, tej swojej kariery zupełnie nie planowałem, To było wykorzystywanie szans, które się nadarzały. Chciałem Cię zapytać, czy Ty jesteś bardziej fanem takiego zaprojektowania sobie kariery, poukładania, że tyle lat będę tutaj zdobywał doświadczenie, potem przeskoczę tu itd., czy też raczej takiego bardziej, nazwałbym to oportunistycznego podejścia, łapania możliwości życiowych?

 

Ja jestem taką osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą, nie tylko jeżeli chodzi o mój zawód, czy to, czym się zajmuje, ale ogólnie o moje życie. Kwestia spisywania wydatków i trzymania kontroli nad finansami jest tego potwierdzeniem i dowodem. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, co jest też troszkę u mnie wadą, bo przez to, że lubię mieć wszystko pod kontrolą i lubię osobiście czegoś dopilnować, mam problem z delegowaniem różnych rzeczy i to wpływa później na to, że ja jestem przepracowany i jestem zmęczony zbytnio. To jest coś, nad czym ja muszę u siebie pracować. 

Jeżeli chodzi o moją karierę, jest tak, że ja zawsze jedną nogą muszę mieć stabilny grunt i tak jest. Mając swoją działalność, cały czas mam stałego kontrahenta, z którym współpracuję od wielu lat, z którym działa nam się dobrze i tutaj z obu stron jest fajne flow i współpraca. A drugą nogą gdzieś tam sobie macam różne tereny, różne grunty, zakładając bloga, budując markę osobistą Zaprogramuj Życie, gdzieś tam podejmując współpracę z innymi kontrahentami i robiąc projekty na boku i realizując się w nowych technologiach. Lubie poznawać nowe rzeczy, ale jedną nogą muszę być na stabilnym gruncie. To też wynika z tego, że mam rodzinę w tym momencie i czuję taką presję i obowiązek na sobie, że chciałbym zapewnić im jak najlepszy byt, a takie podejście oportunistyczne, zmiana tak lekko pracy, pracodawcy, może różnie się zakończyć. Tak jak już mówiłem, możemy trafić na różnego pracodawcę, mogą być obiecane miliony monet, a potem się okaże, że wchodzimy i są opóźnienia w płatnościach, ten projekt nie wystartował, do którego była rekrutacja, więc wpadamy w jakiś projekt z legacy code’em i długiem technologicznym, w którym ja sam bym się źle czuł i musiałbym uciekać gdzieś dalej. Także ja tą jedną nogą stabilnie jestem.

 

Naprawdę dużo zależy od nas. Możemy sobie to właśnie zaprojektować, czy mieć takie podejście jak Twoje. Ale też, jakby nie było, otoczenie ma na nas duży wpływ. Tutaj przez otoczenie mam na myśli typy firm, do których możemy trafić, czy to korporacja, jakiś startup czy może software house. Formy pracy, o których teraz często słychać, czy to stacjonarnie, czy zdalnie. Czy Ty widzisz jakiś wpływ tych typów firm i form współpracy, właśnie na osobę, która dopiero rozpoczyna w IT? Któreś może są lepsze, któreś może są gorsze? 

 

Sam zaczynałem od software house i bardzo dobrze to wspominam. Trafiłem do zespołu, który zajmował się po troszku różnymi rzeczami. Były tematy DevOps’owe, było troszkę adminki, było oczywiście programowanie, były rzeczy związane z testami, także miałem różne pola manewru i mogłem poznawać to IT na samym początku z różnych stron, z różnych perspektyw. 

W przypadku korporacji to jest troszkę tak, że tam jest taka struktura i hierarchia — niekoniecznie w każdej firmie, która jest korpo tak musi być — że jak już wpadniemy w jakiś trybik i mamy tę łatkę, powiedzmy, Java developera to tym się zajmujemy. W software house’ach czy w startupach jest troszkę tak, że jest to bardzo rozmyte i jest duże pole manewru, do tego, żeby poznawać różne kierunki i z tym wszystkim zapoznawać. 

Jeżeli chodzi też o sam proces rekrutacji, to w przypadku korpo jest tak, że tam jest często kilka etapów: są pierwsze rozmowy, rozmowy techniczne, rozmowy z jakimś menedżerem. Ten proces rekrutacji jest bardzo wydłużony, przez co, nie ma co ukrywać, jest utrudniony, bo to CV na którymś z etapów może zaginąć, może się zawieruszyć, można odpaść i nie dostać właśnie odpowiedzi, bo ktoś pomyśli, że inna osoba odpisała i temat z głowy. W przypadku mniejszych firm i tych software house’ów jest tak, że te rozmowy rekrutacyjne często są z jedną osobą. Szybko, od razu gdzieś tam się dostaje rozmowę techniczną, potem ewentualnie ustalenie kwestii finansowych i to jest tyle. Ten feedback od razu się otrzymuje i jeśli chodzi o to, to moim zdaniem łatwiej jest zdobyć tę pracę w software house’ach, ale są osoby, tak jak Paweł Zaraś mówił, z którym też rozmawiałeś, są osoby, które lubią korpo. Są osoby, które chcą pracować w korpo i chcą się tam dostawać jak najbardziej. W moim odczuciu może być to trudniejsze. 

Jeżeli chodzi o pracę zdalną i stacjonarną, to tutaj mam mieszane uczucia. COVID pokazał, że jednak ta praca zdalna jest czymś, co działa, czymś, co stało się naszą codziennością. Ale dla osób początkujących i to wiem z własnego doświadczenia, z doświadczenia zespołu, w przypadku pracy zdalnej jest problem. Jest problem, żeby złapać fajną więź w zespole. Jest problem, żeby złapać tę współpracę, żeby wdrożyć tę osobę początkującą we wszystkie aspekty jego obowiązków i jego pracy. W przypadku pracy stacjonarnej, kiedy mamy okazję spotkać się face to face, kiedy możemy stanąć przy tablicy, rozrysować całą architekturę, pogadać sobie, stanąć z kubkiem kawy i poopowiadać, czy w momencie, kiedy ma jakiś problem, po prostu podejść biurko obok i pomóc takiej osobie, to jest naprawdę ogromny plus i ogromna zaleta. W tym momencie świat wygląda tak, że nawet osoby początkujące już są mocno nastawione na pracę zdalną i niestety ja się też o tym przekonałem w momencie, kiedy rekrutowałem do tej firmy, o której wspominałem na początku. Tam była praca stacjonarna i niestety było sporo komentarzy, które obierały kierunek: ale jak? Mamy COVID, mamy rok 2021 i jeszcze jakaś firma pracuje stacjonarnie? No tak, są firmy, które muszą pracować stacjonarnie, chociażby ze względów bezpieczeństwa czy przetwarzania danych. To wszystko zależy od tego, jakie są projekty, jaka jest polityka firmy i nie nam to oceniać, w jakim kierunku pójdą. Firmy mają procedury bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o COVID. Mają wdrożone różne standardy i  rozwiązania, żeby to bezpieczeństwo pracowników było, ale jednak ta praca często, zwłaszcza w przypadku osób początkujących, moim zdaniem lepiej się sprawdza. Jeżeli chodzi o bardziej doświadczone osoby, to w przypadku czy to regulara, czy seniora to wejście w projekt zajmuje o wiele mniej czasu i jest łatwiej i ta komunikacja zdalna ma wtedy sens. Chociaż i tak warto się spotkać od czasu do czasu, zintegrować, żeby złapać fajną więź w zespole. 

 

No właśnie, to zdalne wdrażanie osoby początkującej jest problematyczne. Zdalne budowanie kultury organizacyjnej w przypadku osób początkujących jest bardzo trudne, bym powiedział. Ten rynek, który też nie jest łatwy dla juniorów. Rynek, na którym pracodawcy preferują osoby z doświadczeniem, osoby, które będą w stanie od razu wskoczyć do projektu, od razu być produktywne. Tutaj, osobiście uważam też, że juniorzy z tym przeskakiwaniem bardzo szybko, niestety sami sobie strzelają trochę w stopę, bo to powoduje, że pracodawcy, tak jak powiedziałeś, zwyczajnie nie chcą inwestować w doprowadzenie takiej osoby do poziomu, kiedy będzie na tyle wartościowa, żeby ta pensja przynajmniej wychodziła na zero. Ten rynek nie jest prosty, o tym się już mówi od pewnego czasu. Stąd właśnie ten Święty Graal pod tytułem pierwsza praca, pierwsze doświadczenia, które już mam, jako taka furtka otwierająca mi możliwość wejścia do IT. Tutaj mam do Ciebie pytanie, czy tak faktycznie jest? Czy jeśli już uda mi się znaleźć pierwszą pracę, jeśli mam już jakieś doświadczenia, to kolejne zatrudnienie przychodzi dużo łatwiej?

 

To zależy tak naprawdę od nas samych i co wynieśliśmy z tej pierwszej pracy, z tego pierwszego doświadczenia. Musimy pamiętać, że praca pracy nie jest równa. Czasami jest tak, że trafia się do projektu jako junior i ustawia się style w CSS-ie, a czasami jest tak, że trafia się do firmy jako junior fronted’owy i buduje się całą stronę, cały soft od samych podstaw. Także tutaj jest to bardzo zależne od tego, czego się nauczyliśmy, jak realnie to doświadczenie wpłynęło na naszą wiedzę i na to, co umiemy, co możemy zaprezentować u nowego pracodawcy. Bo jeżeli nawet mamy 3-4 miesiące doświadczenia w jednej firmie, a nie nauczyliśmy się zbyt wiele, bo naprawialiśmy tylko jakieś błędy lub robiliśmy błahe rzeczy, to kolejny pracodawca będzie średnio z tego zadowolony i może być tak, że zada pytanie „to, co Ty robiłeś przez te 4 miesiące, że tylko tyle umiesz?”. 

Także to jest bardzo zależne od tego jak wygląda nasz stan wiedzy, jak się rozwinęliśmy. W jednych przypadkach 3 miesiące pracy pozwolą na to, żeby wyskoczyć do innej firmy i zacząć od innego pułapu zarobków, a w innym przypadku może być tak, że nie uda się zdobyć tej kolejnej pracy. Więc warto podchodzić z pokorą do tego, nie szarżować tej swojej kariery, dać wygrzać tematowi i dać spokojnie się rozwinąć, nie myśląc o tych milionach, czy garnku ze złotem, który jest na końcu tęczy, tylko ze spokojem rozwijać się z pokorą, a pieniądze same się pojawią. Traktować pieniądze troszkę jak efekt uboczny tego co robimy. Nie traktować pieniędzy jako motywacji wejścia do branży, bo szybko się wypalimy i stwierdzimy, że to nie ma sensu. 

Moim zdaniem, warto te pieniądze traktować jako coś, co jest dodatkiem do tej naszej pracy, bo zarobki duże są, nie można mówić, że nie, ale wymaga to ogromnej ilości czasu, ogromnej ilości pracy, samozaparcia i poświęcenia, o którym też mówiliśmy, często po godzinach rozwoju. Wszystko ze spokojem, a pieniądze się gdzieś tam pojawią. 

 

Zgadzam się jak najbardziej. Mam wrażenie, że tą rozmową zbudowaliśmy taką jakby road mapę wątków do samodzielnego eksplorowania przez słuchaczy zainteresowanych właśnie pierwszą pracą w IT. 

Mateusz, dziękuję Ci bardzo za rozmowę, bo pokazałeś takie fajne, zdroworozsądkowe i pragmatyczne podejście do tego tematu. Myślę, że to jest tutaj najistotniejsze, żeby odrzeć ten temat z mitów, bo jakby nie było, to branża jak każda inna. Ma swoje specyficzne rzeczy, ale do wszystkiego można się przygotować, do wszystkiego można się przymierzyć, jeśli jest się świadomym, z czym to się wiąże. 

Zatem Mateusz Michalski z Zaprogramuj Życie był moim gościem. Rozmawialiśmy o pierwszej pracy w IT. Jeszcze raz bardzo Ci Mateusz dziękuję za poświęcony czas i za rozmowę! 

 

Dziękuję bardzo! Mam nadzieję, że Wam się podobało i zapraszam do siebie na social media, do ogromnej społeczności na Discordzie. Staramy się pomagać każdemu i podpowiadać, jak stawiać te pierwsze kroki.

 

To może powiedz, gdzie Cię można znaleźć, gdzie są te Twoje działania w sieci. 

 

Znaleźć można mnie w kilku miejscach. Jestem na YouTube. Działam pod szyldem Zaprogramuj Życie — jest blog, Discord również jest pod szyldem Zaprogramuj Życie. To są trzy filary, na których oparta jest w zasadzie cała moja marka. 

Oprócz tego jest Instagram — lysyzit, jest Facebook. Jest nasza społeczność na Oh My Dev’ie, dedykowana, o czym warto mówić, więc jeżeli chcecie zacząć pisać, chcecie zacząć tworzyć treści, dołączajcie do naszej społeczności, twórzcie, piszcie, będziemy to sprawdzać, będziemy podpowiadać, komentować. Będziemy starali się wybijać Was i starać się, żebyście byli zauważeni przez innych.

 

Oczywiście, dołączam się do tego apelu. Linki dla ułatwienia będą w notatce do odcinka. 

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! 

Do usłyszenia, do zobaczenia, cześć!

 

I to na tyle z tego co dla Ciebie przygotowałem na dzisiaj. Pierwsza praca w IT to duży krok w karierze. Warto pamiętać, że wymaga to odpowiedniego przygotowania, zwłaszcza jeżeli przebranżawiamy się lub mamy rodzinę na utrzymaniu. Jeśli ten odcinek był dla Ciebie interesujący i przydatny, podziel się, proszę, recenzją, oceną lub komentarzem w social mediach. 

Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało na: krzysztof@porozmawiajmyoit.pl Zapraszam też do moich mediów społecznościowych. 

Ja nazywam się Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o pierwszej pracy w IT. 

Zapraszamy do kolejnego odcinka już wkrótce, cześć!

 

+ Pokaż całą transkrypcję
– Schowaj transkrypcję
Tags:
mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.