komunikacja-business-it

POIT #044: Komunikacja biznes – IT

Witam w czterdziestym czwartym odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy są wyzwania w komunikacji biznes – IT.

Dziś moimi gościem jest Mariusz Walczak, osoba odpowiedzialna za rozwój biznesu, strategicznych partnerstw, prace nad produktem i współprace międzynarodową w software house Liki Mobile Solutions. Od wielu lat działający na skraju biznesu i IT. Sam siebie określa jako osobę łączącą prawdziwy świat ze światem IT. Po godzinach gra na perkusji w jednej z krakowskich kapeli.

Merytoryczne rozmowy o IT wspiera www.polecaj.home.pl. Program partnerski, w którym zyskujesz nawet 400 zł za polecenie hostingu. www.polecaj.home.pl.

W tym odcinku o komunikacji biznesu z IT opowiemy w następujących kontekstach:

  • czy branża IT jest inna pod względem komunikowania się z biznesem?
  • czy cele sprzedażowe to główny cel biznesu?
  • co się liczy i co jest ważne z perspektywy IT?
  • czy biznes nie jest skory do poświęcania wystarczającego czasu na analizę projektu informatycznego?
  • jak definicja skończonego projektu wpływa na tę komunikację?
  • jaki wpływ mają różne osobowości?
  • a jaki inteligencja emocjonalna i czy jej brakuje informatykom?
  • jak umiejętności miękkie kształtują tę komunikację?
  • czego od komunikacji oczekuje biznes a czego IT?
  • jak czas, deadliny i terminy przekładają się na jakość komunikacji?
  • czy osoby sprzedażowe interesują się IT i odwrotnie?
  • jak polepszyć komunikację biznes – IT?

4Developers Poznań:

Lada moment 4Developers – największy, interdyscyplinarny festiwal technologiczny dla programistów w Polsce – rozpocznie programistyczną podróż po kraju. 18 listopada 2019 r. festiwal po raz pierwszy zawita do Poznania! Jako Media Partner mam dla Was aż 15% zniżki na bilety! Zniżkę można odebrać wpisując kod: POROZMAWIAJMY_O_IT na stronie: https://evenea.pl/event/4developerspoznan2019/

Dodatkowo osoba, która na swoim Facebooku umieści post z informacją o tym odcinku podcastu i jako pierwsza wyśle na adres krzysztof@porozmawiajmyoit.pl link do tego wpisu dostanie ode mnie kod uprawniający do odebrania darmowej wejściówki na to wydarzenie!

Więcej informacji na stronie wydarzenia: https://4developers.org.pl/poznan-2019/


Cloudyna:

13 listopada 2019 r. w Katowicach odbędzie się konferencja poświęcona zagadnieniom chmury obliczeniowej o nazwie Cloudyna. Wzorce, porady, techniki projektowania, implementacji i testowania. To wszystko znajdziecie na tej konferencji.

Więcej informacji na stronie https://cloudyna.net/.

Subskrypcja podcastu:

Linki:

 

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner  (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 44 odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym z moim gościem rozmawiam o komunikacji biznes IT. Merytoryczne rozmowy o IT wspiera polecaj.home.pl – program partnerski, w którym zyskujesz nawet 400 zł za polecenie hostingu www.polecaj.home.pl.

Przypominam, że w poprzednim odcinku poruszyłem temat zdrowia psychicznego w IT.

Wszystkie linki oraz transkrypcję naszej rozmowy do obecnego odcinka znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/44

Na końcu będzie informacja z kodami zniżkowymi i konkurs na  wejściówkę na konferencję 4Developers Poznań.

Chcę poszerzać horyzonty ludzi z IT. Wierzę, że poprzez wywiady takie jak ten, publikowane jako podcasty, będę to robił z sukcesem. Ja nazywam się Krzysztof Kempiński i życzę ci miłego słuchania.

Odpalamy!

Krzysztof: Cześć! Mój dzisiejszy gość to osoba odpowiedzialna za rozwój biznesu, strategicznych partnerstw, pracy nad produktem i współpracę międzynarodowe w ramach Software House LIKI. Od wielu lata, osoba ta działa, na skraju biznesu i IT. Sama siebie określa jako osobę łączącą prawdziwy świat ze światem IT. Po godzinach gra na perkusji w jednej z krakowskich kapeli. Moim i waszym gościem jest dziś Mariusz Walczak. Cześć Mariusz! Bardzo mi miło, gościć Ciebie w podcaście!

Mariusz: Cześć Krzysztofie, bardzo mi miło. Witam serdecznie wszystkich słuchaczy!

Krzysztof: Dzisiaj będę chciał skorzystać z Twojego doświadczenia i wiedzy związanej z pracą na skraju biznesu i IT, żeby porozmawiać o temacie komunikacji biznes – IT. Jakie występują problemy, potencjalne rozwiązania oraz jak na co dzień radzić sobie z tym aspektem? Zawsze rozpoczynam od standardowego wprowadzającego pytania na rozluźnienie – Czy słuchasz podcastów? Jeśli tak, to jakich najczęściej?

Mariusz: To bardzo dobre pytanie. Nie mogę powiedzieć, że się go nie spodziewałem, dlatego, że jak dostałem zaproszenie do tej rozmowy, to pierwsze, jak zwykłem robić, to posłuchać tego, co prezentujesz. Zauważyłem, że na każdym Twoim podcaście pada to pytanie. Ostatnio nawet miałem okazję przesłuchać podcastu o Konferencjach IT, który prowadziłeś. Słucham podcastów rzeczywiście, przede wszystkim jeżdżąc samochodem. Korzystam tutaj z fajnej funkcji AppleCar. Oprócz wcześniej wspomnianego Twojego podcastu, są też takie które chętnie polecam. Nie wiem czy miałeś okazję poznać Karola Paciorka i Imponderabilia ? Jest to podcast, gdzie zaprasza różne osoby z ciekawych dziedzin. Można dowiedzieć się jak funkcjonują różnego rodzaju gałęzie świata. Oprócz tego Mała Wielka Firma, gdzie tak naprawdę poruszane są nie tylko małe kwestie, lecz dla każdego przedsiębiorcy bardzo pomocne rzeczy. Moja przygoda właściwie zaczęła się od GaryVee, który dzieli się wiedzą, jak wykorzystać potencjał mediów społecznościowych. To są główne podcasty, które śledzę, choć zdarza się też nauka języka angielskiego, BBC. 

Krzysztof: Zawsze pytam gości o tę kwestię, ponieważ sam dowiaduję się o nowych podcastach. Powstaje ich stosunkowo dużo. Nie sposób wyłapać, jakie fajne, nowy tytuły pojawiają się na rynku. Niekiedy goście podpowiadają mi całkiem fajne pozycje. Przechodzimy do mięsa naszej rozmowy, czyli o komunikacji biznes-IT. Masz ponad 27 lat, jeśli dobrze doliczyłem się na LinkedInie, doświadczeń z różnymi branżami jako sprzedawca, osoba zajmująca się marketingiem, dzieleniem się wiedzą i produktem – stosunkowo szeroki zakres miałeś okazję zawodowo dotknąć i miałeś okazję obserwować jak wygląda komunikacja w tych różnych branżach, nie tylko w IT. Chciałem Cię zapytać czy IT jest pod tym względem inne? Czy czymś się wyróżnia?

Mariusz: Pamiętam jak dzisiaj, kiedy prezes LIKI Jan Ekiel powiedział: „Mariusz, dołączasz do nas to super. Na pewno będziemy się dzięki temu razem szybciej rozwijać. Pamiętaj – świat IT jest inny od tego, który znasz. Osoby tam pracujące są trochę inne”. Miał na myśli to, że ta inteligencja i IQ jest na bardzo wysokim poziomie. To jest prawda. Szczególnie jeśli chodzi o deweloperów, którzy jeżeli chcą być profesjonalistami są bardzo wymagający pod kątem wszystkich detali i szczegółów, które należy zaprogramować. Jak wiemy sami, pewnie dzisiaj też o tym porozmawiamy, świat biznes czy też osoby, które na co dzień budują relacje ukierunkowane są na sprzedaż, raczej mają mocniejszą miękką stronę i niekoniecznie skupiają się na tych detalach. Rzeczywiście jest tak, że dział IT jest bardziej wymagający. Ja miałem to szczęście, że współpracując z różnymi firmami  mogłem spróbować różnych branż: od AGD, bankowość, ubezpieczenia, sprzedaż bezpośrednią, po sprzedaż sprzętów do maszyn rolniczych. Z tego, co widzę, we wszystkich branżach, w których występuje przemysł techniczny lub produkcja jest to coś wyjątkowego, jednak w IT jest to najbardziej wyjątkowe. 

Krzysztof: Czy większa inteligencja i zważanie na detale ma przełożenie na komunikację?

Mariusz: Zawsze ma to przełożenie na komunikację. Ja uważam się za specjalistę od komunikacji i budowania zespołów. Stąd też cały czas rozwijam i poszerzam wiedzę. Bardzo lubię teorię Junga, kolorów. Tam występują cztery kolory: żółty, niebieski, zielony i czerwony. Osoby, które są umysłami ścisłymi, osoby bardzo mądre, w których głowach jest bardzo duża koncentracja na detalach przedstawione są kolorem niebieskim. Cechują się one introwersją, czyli niekoniecznie wyrażają swoje poglądy bardzo otwarcie. Z drugiej strony są osoby żółte i czerwone, które dużo lepiej budują relacje, ale detale tutaj trochę uciekają. Sama kwestia osobowości, tego, co nas ukształtowało, czym się interesujemy ma wpływ na to jak się komunikujemy. I teraz pozostaje pytanie czy jesteśmy w stanie znaleźć ten wspólny język, który oczywiście istnieje. 

Krzysztof: No właśnie, od kilku lat pracujesz w Software House po stronie biznesu i dlatego chciałem cię zapytać jak myśli ten biznes. Czy cele sprzedażowe, osiągnięcie określonych wyników finansowych zdobycie KPI są głównym priorytetem, z którym masz do czynienia na co dzień? Czy to osiąga się kosztem innych aspektów pracy?

Mariusz: Tutaj przyznam szczerze, że mógłbym powiedzieć trochę więcej o całej branży IT, dlatego, że mówiąc tylko o LIKI, mówiłbym tylko o sobie i o tym jak postępujemy w kwestiach biznesu. Jedną z rzeczy, za którą jestem odpowiedzialny w LIKI jest rozwój biznesu za granicami kraju. Są też osoby, które odpowiadają za rozwój biznesu w Polsce. Zaczynając od siebie, my w LIKI nie jesteśmy ukierunkowani wyłącznie na sprzedaż, czyli nie działamy za wszelką cenę, nie wszędzie i nie na hura. W tej chwili staramy się pracować nad wizerunkiem profesjonalisty i nad jakością naszych usług, tak, by klienci wracali potem z polecenia. Jest więc tutaj troszeczkę inaczej. W ramach organizacji pracodawców IT (SODA – Software Development Association), która powstała w ubiegłym roku,  mam do czynienia z innymi firmami, dzięki czemu mamy wiele różnych okazji, żeby powymieniać się doświadczeniami. Myślę, że to też wynika z tego, w którym miejscu jesteśmy z firmą. Na samym początku, kiedy koszty oprogramowania są dosyć duże, koncentrujemy się na tym, żeby mieć klientów, kontrakty oraz projekty i, żeby jak najszybciej zapewnić pracę dla programistów. Tymczasem im firma jest większa, tym bardziej koncentrujemy się na spokoju, jakości, przewidywaniu i na tym, żeby praca była ciekawa. Na koniec, są też takie firmy, które najczęściej są założone przez pasjonatów, szczególnie technicznych, u których na pierwszym miejscu jest to, żeby robić fajne projekty. Przede wszystkim, skupiają się oni na tym, żeby robić coś ciekawego, a wszystkie kwestie finansowe i technologiczne odsuwają na bok. Tutaj są firmy, które albo osiągnęły sukces i dalej są z nami, albo takie, którym się to nie udało, bo sfera finansowa i to, czy zarabiamy pieniądze też jest istotne.  

Krzysztof: Fajny przekrój. Myślę, że żeby dobrze zrozumieć komunikację biznes – IT, trzeba, oprócz biznesu, o którym już wspomniałeś, zrozumieć też IT. Bazując na twoim doświadczeniu, jak wygląda perspektywa IT? Czy kwestie technologiczne, czyli wybór konkretnych rozwiązań, utrzymanie ich i procesy wytwarzania oraz programowania, są jedynym zakresem, który interesuje branżę IT? 

 

Świat IT jest podzielony na wiele obszarów i każdy z nich zajmuje się czymś innym

 

Mariusz: Rozumiem, że definiujesz IT jako programistów deweloperów. Ten świat jest podzielony na wiele obszarów, którymi zajmują się te osoby. Są tacy, którzy tworzą wszystko od początku, rozpisują architektury, ale też ci, którzy zajmują się ich utrzymaniem, czy też infrastrukturą serwerową. Im bardziej ich praca jest związana z tworzeniem, czyli tak zwany frontend, tym bardziej rozwinięte są ich umiejętności miękkie i bardziej interesują się tym, żeby ich praca była ciekawa i kreatywna. Za to osoby, które interesują się backendem czyli przedmiotami ścisłymi, bardziej zwracają uwagę na stabilność oraz bezpieczeństwo i na to, w jaki sposób może się to skalować w rozwoju danej infrastruktury. Firma powinna być w stanie wejść w świat IT i go zrozumieć. Najczęściej klient lub firma, która zleca wykonanie danego oprogramowania lub aplikacji wie jakie funkcje i efekt chciałaby uzyskać. Natomiast niewiele czasu poświęca się na szczegółową analizę procesów, które powinny zachodzić w danym oprogramowaniu. Przez to wydaje im się to bardzo proste. Szczególnie mówię tutaj o klientach niezwiązanych z branżą IT. Bagatelizują oni kwestie techniczne, które później wychodzą w trakcie użytkowania. Kiedy dołączyłem do branży IT, z którą miałem okazję współpracować w przeszłości jako klient, wiedziałem, że te procesy są istotne. Jednak dopiero po dołączeniu do Software House dowiedziałem się jak bardzo trzeba przewidywać pewne rzeczy, związane na przykład z rosnącą liczbą uczestników danego podcastu, czy jak zadbać o ochronę danych, szczególnie po pojawieniu się RODO. Osoby, które zajmują się tworzeniem oprogramowania potrafią to bardzo dobrze zrozumieć. Te umiejętności, szczególnie związane z przedmiotami ścisłymi, sprawiają, że dla nich jest to bardzo oczywiste. Natomiast ten błąd w komunikacji wynika z tego, że dla drugiej strony nie jest to tak oczywiste. W zależności od temperamentu osób pracujących w IT i tych po drugiej stronie, albo jesteśmy w stanie wytłumaczyć to sobie nawzajem, albo rodzą się z tego powodu różnego rodzaju konflikty. Zapytałeś mnie wcześniej o to dlaczego IT jest wyjątkowe. Otóż, w wielu branżach produkcyjnych, czy choćby budowlanej, zazwyczaj procesy są powtarzalne. Można je optymalizować, a technologie są dobrze znane. Co jakiś czas pojawiają się innowacje, które możemy na spokojnie przetestować. Natomiast branża IT ciągle ma do czynienia z czymś nowym. Ciągle pojawiają się nowe funkcjonalności, frameworki, rozwiązania oraz urządzenia, z których korzystamy. Jeśli chodzi o urządzenia mobilne, to nie jestem pewny czy możemy podać ilość różnych modeli, które obecnie znajdują się na rynku. O ile inżynier, który buduje most musi dobrze znać technologię i jest w stanie wykonać identyczny most na podobnych warunkach, o tyle projekty IT są niepowtarzalne. Oczywiście pewnych elementów można użyć ponownie, ale zazwyczaj spotykamy się z innymi warunkami. Na koniec nasz klient, który zamówił aplikację, chciałby, żeby działa ona na każdym telefonie. Jednak on sam nie jest w stanie powiedzieć do jakiej wersji i jak długo powinniśmy to wspierać. Praca nie kończy się tylko na napisaniu aplikacji. Musimy zastanowić się co będzie kiedy pojawi się nowy telefon. To są rzeczy, które w IT ciągle się zmieniają. Dlatego programiści muszą cały czas być na bieżąco, muszą interesować się innowacjami. Dla nich oczywiste jest to, że każdy, kto pracuje w IT powinien tak robić. W LIKI fajne jest to, że weszliśmy w ten świat, daliśmy się mu porwać i na bieżąco się aktualizujemy. To bardzo pomaga i można powiedzieć, że u nas nie ma konfliktu między IT a biznesem. Jak to wszędzie, zdarzają się konflikty, ale nie ma czegoś takiego, że zupełnie nie możemy się ze sobą dogadać. 

Krzysztof: Niezwykle istotnym aspektem komunikacji jest to, żeby zrozumieć drugą stronę i właśnie o tym zrozumieniu chciałbym chwilę z Tobą porozmawiać. Mam wrażenie, że biznes nie zawsze chce poświęcać czas na analizę problemu związanego z IT. Nie chcą rozmawiać o tym jakie konsekwencje mogą wynikać z pewnych wyborów czy założeń. Sprzedawcy wolą doprowadzić do zamknięcia deala, a później niech się dział techniczny martwi realizacją. Wszędzie tutaj jest pewne niezrozumienie. Czy obserwujesz coś takiego na co dzień? Jak to się przekłada na komunikację wewnętrzną? 

Mariusz: W wielu przypadkach jest to przełożenie presji drugiej strony klienta. Oczywiście my, jako osoby reprezentujące biznes chcemy pozyskać ten kontrakt, czy projekt. Moja praktyka mnie nauczyła, że jeżeli nie dogra się tych wszystkich rzeczy, to wywiązanie się z umowy staje pod znakiem zapytania. Na koniec klient z zewnątrz patrzy na funkcjonalności, na to, czy wszystko działa i w domyśle zostawia nam wszystkie rzeczy, o których on nie chciałby już myśleć. Zdarza się, że omija się ten aspekt techniczny, bo nie ma na niego czasu, a na koniec wychodzi różnie. W ten sposób powstaje konflikt pomiędzy tymi, którzy odpowiadają za oprogramowanie i tymi, którzy zajmują się stroną biznesową. My już przestaliśmy to robić. Od dwóch lat pracujemy w LIKI nad tym, żeby mieć w biznesie jak najszerszą wiedzę, która potem pomoże osobom tworzącym oprogramowanie. To są pytania, które zadajemy: o co należy zapytać? jaką analizę na początku zrobić? My już jesteśmy w stanie odpowiedzieć na 20-25% zapytań, które przychodzą do nas i ocenić z perspektywy biznesu czy one mają szansę za wykonanie, czy nie. Od razu widzimy czy druga strona jest otwarta na jakiekolwiek analizy, na sprawdzenie. Na przykład, przychodzi do nas prośba o zbudowanie nowego Facebook’a z budżetem w wysokości 30 tys. złotych. Już wiemy, że to się nie uda, więc zapraszamy do wykonania takiej analizy. Tutaj dużo się zmieniło. W LIKI od jakiegoś czasu mamy bardzo fajnego CTO, Krzyśka Wyrzykowskiego, i staramy się z nim dosyć blisko współpracować, po to, żeby biznes szedł w parze z IT. Idziemy głowa w głowę i staramy się razem zastanawiać nad nowymi projektami. Jeżeli nowy projekt, to jaki on będzie miał wpływ na zatrudnienie zespołu? Jaki to będzie miało wpływ na stan technologiczny? Jeżeli zespół chce rozwijać się w jakiejś dziedzinie, na przykład deweloperzy chcieliby poznać nową technologię, albo spróbować jakiegoś nowego rozwiązania, my w biznesie staramy się szukać takich projektów, które dadzą tym osobom możliwość rozwoju.  Rzeczywiście współpracujemy bardzo blisko. Jedną z fajniejszych rzeczy, która odbywa się nie tylko u nas, ale też w innych firmach, są tak zwane devtalki, podczas których osoby techniczne dzielą się wiedzą na temat różnych rozwiązań, czy też błędów, które popełnili oraz jak ich uniknąć. W naszym przypadku staramy się rozwijać umiejętności miękkie i dawać szerszy know-how. Bliska współpraca jest możliwa i można powiedzieć, że wtedy wykluczają się wszelkie animozje czy konflikty. Jednak, jak mówiłem, każdy projekt jest nieprzewidywalny, więc zdarza się  tak, że mimo tego, że mamy przygotowaną listę 50-60 fajnych pytań, nagle trzeba będzie dopisać jeszcze jedno, o którym nie pomyśleliśmy. 

 

Blisko współpraca jest możliwa. Wtedy wykluczają się różne animozje czy konflikty 

 

Krzysztof: Chciałbym jeszcze pociągnąć ten temat współpracy biznes – IT. Moim zdaniem odbiór tego, co jest dla nas definicją skończonego produkcji również ma tutaj znaczenie. Dla biznesu gotowy produkt to jest taki, który jest wdrożony, a faktura została wysłana do klienta. Natomiast w IT jest różnie, bo już jakaś wersja demo może być traktowana jako skończona. Ten walor techniczny jest dużo bardziej istotny, niż całościowe podejście do projektu. Czy zauważasz wpływ percepcji gotowego produktu na potencjalne zgrzyty w komunikacji biznes – IT? 

Mariusz: Czasami tak się zdarza, ale zastanawiam się czy w ogóle spotkałem skończony produkt IT. Są projekty, w których prowadzimy prace od dwóch lat i ciągle coś rozwijamy. Oczywiście pewne funkcjonalności, jak agile w Spotify, który zainspirował resztę, są wyważone i zamykają się. Jednak de facto, te produkty ciągle rozwijają się i rosną. To jest ciekawe, bo jak sobie teraz przypominam, to nad każdym produktem nadal pracujemy. Z punktu widzenia biznesu zewnętrznego i klienta, apetyt często rośnie. Jeden z projektów, które rozwijamy nazywa się Power Report.  On miał na początku prostą funkcjonalność zbierania danych, a potem okazało się, że fajnie byłoby móc dodawać zdjęcia i komentarze. Teraz zaczęła się też rozmowa o geolokalizacji. To ciągle żyje, pomijając już fakt, że w związku ze zmieniającym się środowiskiem trzeba było wprowadzić nowe technologie z punktu widzenia zabezpieczeń danych czy też zadbać o to, by współpracowało to z nowymi modelami telefonów. Jest to bardzo trudne do określenia. My to rozwiązujemy w ten sposób, że w ważnych projektach, a ostatnio mamy same ważne, angażujemy i osoby z biznesu, i z IT. Podchodzimy do tych rozmów wspólnie, próbujemy rozłożyć dany projekt na czynniki pierwsze i ustalamy co kto zrobi i jakie mamy możliwości. Chociaż czasem pojawia się presja ze strony biznesu, żeby to było szybciej. 

Krzysztof: Jasne, znam to doskonale. Myślę, że również świadomość po stronie klienta jest istotna, bo klient, który chce drugiego Facebooka pewnie nie zrobił pracy domowej. Natomiast tacy, którzy mieli już okazję realizować jakieś projekty w podejściu agilowym i wiedzą, że raczej inkrementalnie, a nie “waterfallowo” dowozi się kolejne etapy są osobami, z którymi pracuje się znacznie łatwiej. Na koniec dnia, komunikacja jest czymś, co następuje między ludźmi, niezależnie od tego, czy mówimy tutaj o biznesie, kliencie, czy o IT, jako o czym nienamacalnym. Mimo wszystko faktycznie jest to komunikacja człowiek – człowiek. Jako ludzie mamy inne osobowości, wartości, inaczej podchodzimy do życia. Czy te różnice w osobowości ludzi, z jednej strony technicznych, z drugiej biznesowych, potencjalnie przekładają się na problemy w komunikacji?

Mariusz: Mógłbym odpowiedzieć jednym słowem: tak. Kiedyś widziałem bardzo ciekawy obrazek z takim niemowlakiem o innym kolorze skóry i było napisane, że kiedy on się urodził, nie znał konkretnej religii, nikogo nie nienawidzi, nie dyskryminuje. Na końcu było napisane “Nie ucz go”. I rzeczywiście, tutaj nakładają się dwie rzeczy. Po pierwsze, są pewne osobowości, które się kreują. To się ciągle zmienia. Jeżeli my zaczynamy pracować w branży, która wymaga od nas skrupulatności i znajomości matematyki, to siłą rzeczy nasza półkula mózgu odpowiedzialna za logikę będzie pracowała częściej. Jest to dla nas coraz łatwiejsze, a my się uczymy. Można powiedzieć, że ta kolorystyka może się zmieniać. Nasza osobowość też się zmienia. Mało tego, na początku wspomniałeś, że gram na perkusji. Używam troszeczkę innych umiejętności na koncercie. Pojawia się wtedy inna osobowość. Inna wychodzi kiedy mamy poważne spotkanie biznesowe, jestem skupiony na detalach i pracuję analitycznie. Jakby ktoś miał mnie ocenić z zewnątrz, okazałoby się, że moja rockowa osobowość jest bardziej żółto-czerwona, a biznesowa będzie czerwono-niebieska, czyli bardziej konkretna. Żółty oznacza rozrywkę, a więc część żółto-czerwona oznacza osobę, która idzie do celu, ale jest rozrywkowa. Trzeba pamiętać też, że w różnych miejscach zachowujemy się różnie. Zaobserwowałem, że osoby, które mają bardzo wysokie IQ, często dla nich pewne jest to, że rzeczy o których dyskutujemy powinny być dla nas oczywiste. Pamiętam pewną dyskusję. Nie będę wchodził w szczegóły, ale było to rozwiązanie pewnego projektu. Zaplanowaliśmy na to dwie godziny. Po półtorej godzinie pojawiło się wiele świetnych pomysłów, a nagle wstał pewien chłopak, który jest mocnym introwertykiem, bardzo niebieskim. Podszedł on do tablicy i powiedział: “Jeżeli pójdziecie tą drogą, to na pewno nie zadziała. To na pewno nie jest taki budżet, to wymaga tego i tego i będzie trzy razy więcej, a tego nie da się połączyć, bo za trzy miesiące wyłączają support dla tej technologii”. Było tam siedem osób. Cała euforia zniknęła i wszyscy pytali czy nie mógł on powiedzieć wcześniej.  A on powiedział: “No ale ja myślałem, że wy to wiecie”. Założył, że dyskutujemy o rzeczach, o których powinniśmy wiedzieć. Osoby introwertyczne raczej skupiają wszystko w sobie, w zależności od tego jak bardzo są one introwertyczne. On był akurat dosyć mocno. Musi się więc naprawdę coś zadziać, żeby on wyszedł i powiedział co ma na myśli. Najczęściej te osoby mają niesamowite umiejętności dostrzegania wszystkich błędów czy braków, ale nie mają siły przebicia, żeby to wygłosić. My też na to zwracamy uwagę i jeżeli planujemy jakieś ważniejsze ruchy, próbujemy zapraszać takie osoby i zachęcać je do rozmowy. Na pewno zadajemy im pytania, bo kiedy to zrobimy, okazuje się, że takie osoby zapytane zdradzą nam swoje zdanie, które często jest z trochę innej perspektywy. Pozwala to na koniec zmontować pełny obraz. Osobowości na pewno mają tutaj znaczenie i z pewnością też doświadczenie i wartości. Mamy różne wartości czy też różne rzeczy kulturowe, które nas kształtują. Ja spotykam się na co dzień z różnymi narodowościami przez to, że prowadzę biznes głównie poza Polską. Widać tutaj różne podejście do tematów. Trzeba pamiętać o tym, że gdzieś na dole wszyscy jesteśmy tacy sami, ale postrzegamy świat przez pryzmat różnych doświadczeń. Każdy te doświadczenia ma inne, bo nie ma dwóch takich samych osób. Teoretycznie można sklonować go fizycznie, ale pod kątem doświadczeń już nie. Nie chodzi o to, że mamy różne rodziny i strefy kulturowe, ale też różnego rodzaju środowisko, którym się otaczamy. Pomijam już tutaj branżę. Jung odrobił zadanie i odnalazł te cztery kolory. Potem tych metodologii pojawiło się dużo więcej. Ja znam co najmniej kilka i kilka stosuję w różnych sytuacjach, jeśli chcę budować fajne zespoły. Wszystko sprowadza się do świadomości tego, że ktoś nie jest taki sam jak ja, niekoniecznie wszystko wie i, że inaczej może się komunikować. To jest ta główna cecha. 

 

Znaczenie mają osobowości – mamy różne wartości moralne czy kulturowe, które nas kształtują

 

Krzysztof: Na początku wspomniałeś o IQ jako o czymś, co potencjalnie może wyróżniać branżę IT, ale jak mówi nam psychologia, IQ nie jest jedyną inteligencją, z którą mamy do czynienia. Jest też inteligencja emocjonalna i kilka innych. Teraz skupmy się na inteligencji emocjonalnej, która jest równie ważna. Czy myślisz, że informatykom jej brakuje? Tej inteligencji emocjonalnej, która pozwoliłaby im postawić się w miejscu drugiej osoby, rozumieć ją i zaakceptować. Czy to jest coś, co obserwujesz na co dzień? 

Mariusz: Pozwól, że się z Tobą nie zgodzę. Mianowicie, inteligencja emocjonalna jest czymś, nad czym zaczęło się pracować hucznie od 2017 roku w wielu branżach i korporacjach. Ludzie przypomnieli sobie, że nie chodzi tylko o to jak wiele wiedzy potrafimy zebrać w głowach i być precyzyjni, ale jak otwarci potrafimy być na drugiego człowieka. Okazało się, że na rynkach, w których trudno jest o pracownika warto otworzyć się na drugiego człowieka i warto, żeby ludzie wiązali się z firmami na dłużej. Jest to zjawisko, które cały czas pojawia się w wielu branżach. Ostatnio miałem okazję współpracować z firmą, która produkuje pociągi, bo cały czas zajmuję się też doradztwem biznesowym. Potrzebowali oni wzmocnić kwestię otwartości na innych. Inteligencja emocjonalna składa się z kilku różnych składników. Dwa z nich są kluczowe. Pierwszą jest empatia, czyli wchodzenie w buty drugiego człowieka i rozumienie go. W zależności od tego jak bardzo jestem introwertyczny, jest mi trudniej to zrobić. Im bardziej ekstrawertyczny jestem, tym łatwiej. Osoby z wysokim IQ czasami zadają sobie pytanie “Po co? Dlaczego ja mam się do niego dostosować? Przecież on może zapytać”. Tylko tutaj pytanie, czy on wie o co zapytać, a osoby bardzo inteligentne przyjmują, że wiele rzeczy jest oczywista. Z drugiej strony mamy samoświadomość tego, jak my jesteśmy postrzegani i jak odbieramy. Osoby, które są umysłami ścisłymi i opierają się na danych, często nie zdają sobie sprawy z tego, że odbierane są jako aroganckie i krytyczne, szukające dziury w całym, a nie jako osoby, które rzeczywiście mają intencje wymienienia się wiedzą. Robią to po prostu wprost. Nie jest to tylko IT, bo w zeszłym tygodniu współpracowałem z firmą, która produkuje wafle ryżowe. Jest tam wielu inżynierów. Tam też dzieją się takie rzeczy. Osoby ścisłe mówią wprost, nie owijają w bawełnę. Nie zastanawiają się one jak strona niewerbalna, miękka wpływa na tą komunikację i na inne osoby. Rzeczywiście jest to obszar, nad którym można i warto pracować. My też staramy się to robić. Na przykład, bardzo fajnie to działa w ramach organizacji SODA, gdzie nie tylko podczas konferencji czy wydarzeń poruszamy kwestie związane z techniką i prowadzeniem biznesu IT, ale też z tych sfer miękkich, czyli organizacji. Pomagamy sobie zrozumieć kto wdrożył jakie rozwiązania motywacji zespołu czy komunikacji. Staramy się to potem wykorzystywać na co dzień w swoich firmach. Kiedy rozmawiam z programistami czy deweloperami, okazuje się, że są to osoby, które chcą nad sobą pracować i dużo od siebie wymagają. Wystarczy powiedzieć dlaczego warto. To jest najtrudniejsze. Dlaczego warto wychodzić na przeciw innym i dać szansę na budowanie empatii. 

Krzysztof: Jasne. Umiejętności miękkie – temat, który trochę zahaczyłeś, są według mnie tematem, który zyskuje na popularności i ważności w IT. Coraz częściej zauważa się ich istotny wpływ na pracę jednostki i zespołu. Umiejętności miękkie mają bezpośrednie przełożenie na jakość komunikacji. Jest taki mit, że twardym technicznie programistom brakuje tych umiejętności miękkich, a biznes może mieć ich nawet w nadmiarze. Czy to faktycznie jest mit, czy udało Ci się zaobserwować jaki podział?

Mariusz: Obserwuję ewolucję. Kilka lat temu, kiedy zacząłem współpracować z branżą IT krok po kroku, było mnóstwo programistów, którzy rzeczywiście pracowali nad kodami, którzy niechętnie brali udział w spotkania z klientami. Chcieli się skoncentrować tylko na tworzeniu oprogramowania i, żeby kwestię kontaktu załatwił biznes. Z racji tego, że pokazaliśmy dlaczego to jest ważne i jak to przekłada się na jakość pracy w projekcie, osoby techniczne nieśmiało zaczęły brać udział w takich spotkaniach. Dobraliśmy sobie do zespołu osoby, które mają dobrze rozwinięte umiejętności miękkie. Na końcu ośmieliły się następne osoby. Okazało się, że nie ma bardziej efektywnego spotkania z klientem, od takiego, w którym uczestniczy osoba z biznesu i ze strony technicznej. Jeśli ze strony klienta jest taki komfort, że mamy osoby, które rozumieją technologię i mogą zaangażować się w ten projekt, jest to świat idealny. Rzeczywiście jesteśmy w stanie wtedy przewidzieć większość zagrożeń, które mogą wystąpić i przedstawić wiele szczegółów, które mają wpływ na powodzenie projektu. Osoba techniczna od razu przekłada pewne funkcjonalności na kod i wie, czy są to rozwiązania, z którymi miała już ona do czynienia, lub może jest to nowy temat, który trzeba dopiero badać. Oznacza to, że ten obszar trzeba bardzo dokładnie rozpisać i się nad nim zastanowić. Staramy się pracować w duetach, kiedy jest to możliwe. Z drugiej strony, kiedy wzięło się na klatę zlecenie, którego nie byliśmy pewni, musieliśmy stawić mu czoła. Udało nam się wstępnie podpisać kontrakt, a później przychodzimy do osoby technicznej, a ona mówi: “Mariusz, ale my takich rzeczy tutaj nie jesteśmy w stanie zrobić, bo to było możliwe w poprzednich wersjach systemu i nie będzie to już współpracował. A jeśli ma to współpracować, to trzeba będzie zatrudnić osobę, która zna konkretny machine learning i będzie musiała dostosować do niego nasz projekt. Oznacza to potrojenie budżetu”. I kto szedł patrzeć w twarz klientowi i starał się wytłumaczyć tę sytuację? Ja. Dlatego chcąc uniknąć ich na przyszłość, postanowiłem poszukać innych rozwiązań. Najprostszym stało się wspólne chodzenie na spotkania i rozmowa. Z drugiej strony, wracając do biznesu, bo widzę, że próbujesz podkreślić, że część techniczna jest bardzo detaliczna, z rozwiniętą inteligencją, ścisła, a biznes to “high life”, impreza, tylko kontrakty. Nie jest tak. Pamiętajmy, że w biznesie są różne osobowości, które pracują w różny sposób. Patrząc pod kątem sprzedaży, którą zajmuję się 27 lat, obserwuję dwa charaktery w samym biznesie. Są osoby, które są myśliwymi, którzy wpadają i chcą pozyskać jak najwięcej kontaktów w jak najkrótszym czasie, a później już niewiele go interesuje. Są też osoby ze stylem pracy farmera. Oni wchodzą w projekt danego klienta i dopieszczają każdy szczegół. Takie osoby, które mają styl pracy farmera i bardziej koncentrują się na różnych detalach dużo szybciej znajdują porozumienie z deweloperami, bo okazuje się, że oni mają podobny typ osobowości. Mamy też takie osoby na pokładzie. Cała zabawa polega na tym, że jeżeli chcesz mieć dobrze prosperującą firmę, musisz mieć każdego – i te osoby z fajnym temperamentem, i osoby ścisłe. W ten sposób rzeczywiście można będzie popatrzeć na biznes z każdej perspektywy i ułożyć układankę. Nie ma idealnego człowieka, ale można zbudować idealny zespół, zatrudniając odpowiednie osoby.

 

 Nie ma idealnego człowieka, ale można zbudować idealny zespół, zatrudniając odpowiednie osoby

 

Krzysztof: W jednym z ostatnich odcinków rozmawiałem o sprzedaży w IT z Piotrem Buckim z J-Labs. Poruszyliśmy tam temat postrzegania biznesu przez IT i w drugą stronę. Pomimo tego, że teoretycznie te dwa zespoły powinny grać do jednej bramki, bo zależy im na sukcesie firmy i zysku, to niekiedy słyszy się jednak informacje, że jest jakaś animozja pomiędzy tymi zespołami. Każdy z tych zespołów uważa, że ich praca jest ważniejsza. Informatycy muszą teraz to zrealizować i to dowieść, więc tutaj jest cały core. Sprzedawcy uważają, że pozyskanie klienta jest najważniejsze, a później jakoś to się zrealizuje. Jestem ciekaw jak Ty to widzisz. Czy takie wewnętrzne problemy komunikacyjne pomiędzy zespołami istnieją.

Mariusz: Im większa firma, tym większe problemy. Istnieją one też w innych branżach. To nie tylko IT jest tutaj odosobnione, bo tak jak wspomniałeś, wszędzie są ludzie. Jak najbardziej, one są. Pytanie tylko czy robimy coś, żeby je zminimalizować. Ja zawsze sobie przypominam na różnego rodzaju warsztatach, które prowadzę, że jeżeli wejdziemy tylko na temat sprzedaży i marketingu, to okaże się, że dział sprzedaży swoją drogą i dział marketingu swoją. A wydawać by się mogło, że te działy powinny ze sobą współpracować. Okazuje się, że nawet działy miękkie mogą między sobą odczuwać pewne animozje. Inaczej jest kiedy pojawiają się działy produkcyjne, bo Software House jest miejscem, którym zachodzi produkcja oprogramowania. Niekiedy jest tak, że niektóre rzeczy wydają się proste, a okazuje się, że ze strony produkcji wcale tak nie jest i te animozje powstają. Pytanie czy coś się z tym robi i czy staramy się wymieniać tych ludzi wiedzą i tworzyć okazję, w których mają one możliwość co jedna i druga strona robi. Zazwyczaj marketing myśli, że ci w sprzedaży mają fajnie, bo pogadają sobie z klientem i już. Nagle, kiedy przejadą się do klienta, to okazuje się, że pojawia się wiele zastrzeżeń i wcale ta sprzedaż nie ma tak fajnie. Podobnie jest w przypadku deweloperów. Te wspólne wizyty pokazują jak to jest ze strony klienta, że są osoby, które nie chcą odpowiadać na pytania i mówią: “Słuchajcie, to wy się znacie na aplikacjach, ja wiem czego chcę i wy to zróbcie”. Okazuje się, że to nie jest takie kolorowe. Możliwość poznania tych światów i wymienienia się tą wiedzą, czyli dania możliwości deweloperom zasmakowania trochę w tym, co robi biznes jest konieczna. Z drugiej strony, my, czyli biznes, kiedy popatrzymy o co chodzi w tym kodzie i dlaczego to tak długo trwa, znajdziemy sposób na zlikwidowanie konfliktów. Dużo firm tak robi i jest to zadowalające. Z Mak Consulting, z którą współpracuję robiliśmy kiedyś takie badania, w których okazało się, że około 70% niepowodzeń bierze się z braku komunikacji. Czyli albo czegoś nie dopowiadamy, albo coś bagatelizujemy. Natomiast kiedy faktycznie pojawia się jakaś animozja, na przykład mamy szefów działów, którzy się nie lubią, utrudnia to całą pracę. Na koniec dla firmy nie znaczy to nic dobrego. Ten efekt jest słabszy, niż mógłby być. Im większa organizacja, tym jest to trudniej zrobić, szczególnie, jeśli stosuje się silosowe zarządzanie, mówiące, że każde ciało jest niezależne. Wspomniałeś wcześniej o KPI. Nie jestem pewny, czy każdy zna to słowo. Nie wszyscy posługują się w tym żargonie. Oznacza to Key Performance Indicators – mierniki kluczowe sukcesu. Z jednej strony wymyślone po to, żeby wiedzieć jak idzie biznes i czy się rozwijamy. Z drugiej stronie, gdy są wprowadzane tylko w konkretnych działach i każdy dział patrzy tylko na swoje i  nie zastanawia się jak idzie praca w innych działach, mogą one przynieść sporo szkody. Jeśli nie ma przepływu informacji między działami, może być kłopot. My w LIKI mamy o tyle fajnie, że Przemek i Janek, którzy szefują w firmie prowadzą takie spotkania co miesiąc, w których uczestniczą osoby z różnych działach. Pewne rzeczy próbujemy sobie przepracowywać razem i szukać wspólnych rozwiązań. Mam na myśli naprawdę wspólne. Czyli nie jest tak, że ktoś przyjdzie i będziemy robić tak jak on chce, tylko zastanawiamy się jak to wygląda z punktu widzenia biznesu i części technicznej. Jest u nas też Szymon, który odpowiada za dział HR, dział delivery. Nagle okazuje się, że im więcej jest projektów, tym więcej ludzi jest potrzebnych do ich wykonania. Rekrutujemy nowe osoby i firma się rozrasta. Kiedy było nas 10 osób, każdy wiedział wszystko o każdym. Teraz, kiedy jest nas 50, już tak nie jest i wymaga to pewnych usprawnień. Zastanawiamy się też na tym, jak będzie to wpływać na przyszłość. Można powiedzieć, że dzięki temu nie jest to jeszcze droga usłana różami, ale budujemy coś, co będzie trwało. Mamy nadzieję, że przynajmniej u nas te kwestie pomiędzy biznesem i IT będą na koniec dobre. Nie znaczy to, że konflikty nie będą się zdarzały, bo oczywiście będą, tak jak to w życiu. 

Krzysztof: Pewnie. Podkreśliłeś wpływ problemów w komunikacji na ewentualne kłopoty i myślę, że może być tak, że biznes i IT mogą mogą mieć inne oczekiwania od tej komunikacji. IT oczekuje konkretów i wyłożenia kawy na ławę, powiedzenia w jakich ramach projektu się poruszamy. Biznes zwyczajnie może nie być w stanie tego dostarczyć. Ta analiza z klientem być może nie przebiegła na tyle skutecznie, żeby dało się wyciągnąć wszystkie detale. Co o tym myślisz? Czy takie różnice w podejściu do oczekiwań i do tego, co chcemy uzyskać z komunikacji występują?

Mariusz: Występują, jak najbardziej. Jednak pytanie czy my coś z tym robimy. Zdecydowaliśmy w firmie, że bez odpowiedniego stopnia szczegółowości projektu aplikacji my go nie realizujemy, nie puszczamy go do wyceny, nie zajmujemy cennego czasu deweloperów na to, żeby wstępnie rozrysowywali jakąś architekturę. Jeśli klient chce drugiego Facebook’a, uważa, że my wiemy najlepiej jak to zrobić i nie jest nawet w stanie powiedzieć na jakiej zasadzie ma to działać i jakie mają być jego funkcjonalności, my zapraszamy go do przeprowadzenia work shopu, na którym wytłumaczymy jak podejść do budowy aplikacji. Możemy wtedy też zbierać szczegóły dotyczące danego projektu. Nie wchodzi to dalej. Nie ma czegoś takiego, że “hej, czcionka ma być czerwona, 4-5 zdań, weźcie to wyceńcie”. Działa to jak płachta na byka. Po pierwsze, od nas też to sporo wymaga i dlatego przestaliśmy już dawno to robić. Jeśli wiemy, że wymagania są za małe, a klient nie jest nam w stanie ich dostarczyć, mimo chęci sprzedaży, rezygnujemy z tego projektu. Tego się nauczyliśmy z biznesie. To zostało też docenione przez osoby z działu technicznego. 

Krzysztof: Powiedziałeś o wycenach, które nieraz spływają do programistów. Ja wiem z doświadczenia, że czas, dealine i tego rodzaju ekstremacje to jest coś, czego programiści nie lubią. Z tym czasem związane jest to, że dla biznesu najfajniej by było jakby wszystko by było gotowe na wczoraj. Czasem komunikujemy to bezpośrednio, czasem nie bezpośrednio. Czy to może być kość niezgody? O ile nie ma nic złego w oczekiwaniu, że coś zostanie szybko dostarczone, o tyle wpływa to na to, że najczęściej wówczas brakuje czasu na analizę i przygotowanie. IT musi sobie jakoś z tym poradzić. Jak to wynika z Twojego doświadczenia?

Mariusz: To zależy od tego, co konkretnie jest tym deadlinem i co go spowodowało. Jeśli jest to stworzenie nowego oprogramowania, to my mamy wpływ na to kiedy uruchamiamy projekt i informujemy klienta o tym kiedy możemy to zrobić. W LIKI mamy taką taktykę, że na bieżąco współpracujemy ze sobą i z szefem technicznym. Wiemy jakie mamy możliwości produkcyjne i gdzie ludzie są zaangażowani w projekty i czy możemy coś jeszcze wziąć na klatę. Jeśli są sytuację, w których nie mamy możliwości realizacji w danym czasie, klient dostaje informację, że nie możemy tego zrobić. Możemy za to polecić jakąś inną firmę i pomóc mu w ten sposób. Natomiast możemy nie brać sobie tego problemu na głowę. Automatycznie oczywiście nie zarabiamy dodatkowych pieniędzy, a ta pokusa zawsze istnieje. Kiedy Ty masz już jakieś oprogramowanie i ono działa, to firmy, które szczególnie współpracują z bankami, gdzie opieka musi być całodobowa, nagle występuje niespodziewany pożar, albo po wdrożeniu nowej aktuacji coś się sypie. Szczególnie jeśli są to jakieś większe problemy, trzeba działać bardzo szybko. Musi to działać, choćby jeśli chodzi o płatności elektroniczne. I teraz jeżeli nasza firma, która świadczy usługi utrzymaniowe, będzie w stanie poświęcić na to odpowiedni czas. Czy faktycznie będziemy w stanie świadczyć te usługi czy w domyśle mamy, że nie będzie żadnych problemów? Działa to do momentu, kiedy pojawia się problem. Mamy tutaj konkretny deadline i musimy postawić wszystko na ostrzu noża i ratować sytuację. Kary pieniężne mogą być tutaj dosyć spore, szczególnie jeśli mamy do czynienia z jakimś dużym bankiem. Tutaj rzeczywiście w tym naprawianiu błędów czy pomyłek bywa tak, że deadline się pojawia i jest spinka. Pytanie oczywiście w jakiej metodologii i jak do tego podchodzimy. Są też metody takie, które się przed tym zabezpieczają. Można próbować wprowadzać tę aktualizację w międzyczasie. Jeśli okaże się, że jakaś nie zadziała, można automatycznie ją wycofać i pracować na starszej wersji. W tej chwili świat IT jest naprawdę bardzo mądry i zwinny w tych obszarach, więc jeżeli ktoś dobrze to robi, to jest w stanie uniknąć lub zminimalizować sytuacje, które wpływają na niezaplanowane wykorzystanie zasobów programistów. Chodzi o to, żeby mieli oni komfort pracy na spokojnie. Wiadomo, że kiedy jest deadline i trzeba coś szybko załatwiać, pojawia się dodatkowo stres, który wpływa negatywnie na myślenie. Na koniec działamy bardziej instynktownie i może się okazać, że w takim napięciu zamiast sprawnie coś rozwiązać, potrwa to dłużej, a wynik nie zawsze jest przewidywalny. Jednak masz rację. Klienci biznesowi chcą płacić w momencie, kiedy coś działa. Tak właśnie wymyślono ten agile Tak wymyślono pracę ze Scrumem: “My wam coś damy, to już działa”. Kolejną rzecz my wyprodukujemy w kolejnych miesiącach i dopiero wtedy ona będzie działać. W tym założeniu waterfallowym, pierwsza funkcjonalność jest za dwa lata. Goście coś robią, pojawiają się niemałe pieniądze, działają duże zespoły w grę wchodzą dziesiątki tysięcy złotych, a nic się nie dzieje. O co tutaj w ogóle chodzi? A z drugiej strony ta zwinność pozwana na danie klientowi wersji podstawowej. Biznes pokazuje są klientowi, który może ocenić czy podobają mu się kolory, a w międzyczasie za kolejne trzy miesiące mogą pojawić się zdjęcia, później film. Dzięki temu zwinne prowadzenie projektów pozwala na pojawianie się funkcjonalności krok po kroku i mogą one dopasowywać się do możliwości produkcyjnych zespołu. Biznes jest zadowolony z tego, że ciągle ma coś nowego. Ze strony użytkownika śmieję się, że pojawia się taki irytujący efekt, przez który, żeby być na czasie co dwa dni trzeba aktualizować aplikację, bo ciągle pojawia się coś nowego, albo wprowadzane są jakieś poprawki. Śmiejemy się, że z punktu widzenia użytkownika osoby, które kompletnie nie mają pojęcia o tym jak tworzy się aplikacje może to być irytujące. Pytają one: “Jak to jest w ogóle możliwe? Co wy tam robicie w tych Software House? Ja ciągle mam jakieś poprawki błędów albo jakieś aktualizacje! Nie możecie raz a porządnie?” To pokazuje ten biznesowy punkt widzenia, w którym jest brak zrozumienia co dzieje się w tych procesach i to, że to środowisko się zmienia.

Krzysztof: Tak to wygląda. Wspomniałeś, że zabieranie osób technicznych na spotkania z klientami jest prostym sposobem na uniknięcie wielu problemów i uproszczenie komunikacji. Czy deweloperów w ogóle interesuje w jaki sposób firma zarabia i w jak wyglądają interakcje z klientami? I w drugą stronę: czy osoby zajmujące się sprzedażą interesuje to w jaki sposób działają deweloperzy i czego potrzebują do pracy?

Mariusz: Powiem za siebie i za LIKI. Absolutnie interesuje nas to, w jaki sposób część techniczna się przygotowuje i czego im potrzeba. Wiemy to. Wiemy też, że jest to droga do tego, żeby wspólnie zbudować mocną firmę. Wbrew pozorom, okazało się, że nawet małe detale dotyczące firmy interesują deweloperów i programistów. Od jakiegoś czasu w piątki mamy spotkania, podczas których poruszamy najważniejsze sprawy w firmie. Każdy może poruszyć jakiś temat, zapytać o coś. Natomiast jeśli pojawiły się jakieś trudności, z którymi musimy się zmierzyć, rozmawiamy o tym. Dyskutujemy też nad wprowadzaniem jakichś nowych rzeczy. Robimy to regularnie i staramy się poruszyć kwestie dotyczące obszaru technicznego, sprzedażowego, ale też HR. Rozmawiamy o najciekawszych rzeczach. Powiem szczerze, że działa to bardzo fajnie. Wszystkie osoby w firmie mają dostęp do tych samych informacji i mogą zrozumieć co na co ma wpływ i jak wszystko wygląda. Przygotowujemy się też do tego, żeby bardziej transparentnie pokazywać sferę finansową. Chodzi o to, żeby wszyscy mogli zobaczyć na przykład dlaczego inwestujemy w takie, a nie inne rzeczy, dlaczego nie kupujemy przysłowiowych piłkarzyków, że są ważniejsze inwestycje w naszej firmie. Im bardziej techniczne są te osoby i im większy iloraz inteligencji mają, są bardziej zainteresowane. Nagle pojawia się ten obszar, w którym są konkretne detale i ciekawostki. Pozwalają one też na utożsamianie się z firmą i pozwalają zrozumieć dlaczego podejmowane są takie decyzje, a nie inne. Natomiast dla nas jest to fajne, bo na takim spotkaniu pada pytanie: “Dlaczego zrobiliście tak, a nie tak?”. Okazuje się nagle, że być może nikt z nas nie pomyślał o takim rozwiązaniu, a może ono być lepsze. Możemy wykorzystać je na przyszłość. Chciałem się jeszcze odnieść do kwestii deadline i różnego rodzaju sposobów pracy. To są trudne rzeczy i my staramy się w takie obszary angażować zarówno osoby techniczne, jak i biznesowe. Razem opracowujemy rozwiązania, które później wdrażamy w firmie. To, że my pewnych projektów nie puszczamy dalej, jest wynikiem tego, że wewnętrznie został u nas wypracowany guideline tego, w jaki sposób dany projekt powinien być rozpoczęty i w którym momencie powinien trafić do działu technicznego do wyceny. Było to wypracowywane zarówno z osobami z działu biznes i tymi z technicznego, ale też z HR. Dzięki temu mogliśmy uwzględnić wszelkie scenariusze, które mogły się pojawić i to, co jest ważne dla każdej strony. To jest jedyna droga, niezależnie od firmy i branży, więc każdy powinien wiedzieć, że zrozumienie naszych różnych działów wewnętrznych w firmie jest kluczem. Nie chodzi nawet o to, że miło jest to mieć. To jest must have. Trzeba to mieć, żeby mieć efektywną firmę, w której ludzie współpracują i patrzą w jednym kierunku. Nie chodzi o to, żeby każdy ciągnął w inną stronę, bo w ten sposób cała maszyna zostanie rozmontowana. 

 

Opracowujemy działania zarówno z osobami z działu BIZNES jak i z działu technicznego, aby posiadać efektywną firmę

 

Krzysztof: Cenna uwaga. Mam takie wrażenie, że w firmach technologicznych spotykają się dwa światy, pod względem rozwoju. Z jednej strony mamy handel, który towarzyszy ludzkości od tysięcy lat, a z drugiej strony branża technologiczna, o której rozwoju można mówić od 30-40 lat. W związku z tym w sprzedaży udało się już pewne rzeczy wyklarować, natomiast w IT to jest jeszcze bardzo płynne. To dopiero dorasta. Czy myślisz, że IT nadgania sprzedaż?

Mariusz: Albo wyprzedza. Nie wiem na ile widzisz coś, co dzieje się w sprzedaży. To prawda, że sprzedaż jest od zarania dziejów. Jeszcze zanim powstały pieniądze, pojawiał się handel wymienny. Ona nabierała różnego rodzaju form, ale przecież dzisiaj najbardziej dynamicznie rozwija się sprzedaż internetowa. Wiele branż zastanawia się jak tam zaistnieć. To jest bardzo ciekawe, że praktycznie bez udziału człowieka możemy wykonać pewne transakcje. Miałem możliwość współpracy z firmą, która ma swoje centrum logistyczne. Po złożeniu przez komputer zamówienia, załóżmy na kartę pamięci do aparatu fotograficznego, kiedyś musiał się tym zająć jeszcze jakiś Kowalski, a w tej chwili dzięki automatyzacji tych procesów, na które ma wpływ branża IT, zamówienie wpada do systemu. Ten uruchamia pewne maszyny, które są w stanie wysegregować odpowiednią kopertę, zamknąć ją hermetycznie, wydrukować fakturę, wysłać ją i dostarczyć na rampę. W tym momencie pan z DHL to zapakuje i przywiezie do nas. A mówi się o tym, że niedługo drony będą dostarczały przesyłki. Nie chodzi przecież o to, żeby dostarczyć dostarczyć towar dziś, tylko, żeby dostarczyć go za chwilę. Może się okazać, że  niedługo w całej transakcji nie będzie występował człowiek. Ja, zamawiając tę kartę mogę zrobić to bardzo późno w niedzielę i cała procedura się zacznie. Dlaczego uważam, że branża IT nas wyprzeciła? Dzisiaj, jeżeli chodzi o tradycyjne metody sprzedaży, to stają się one coraz mniej skuteczne. Ludzie podchodzą z dystansem do różnych sprzedawców. Pomijam już domokrążców. Oczywiście nie jesteśmy odporni na trendy ekologiczne i jeśli ktoś fajnie zbuduje historię, to i tak to kupimy. Jednak, co ciekawe, teraz już nie wystarczy po prostu mieć żyłkę handlową i działać, tylko trzeba zupełnie inaczej podchodzić do sprawy. Trzeba być nie sprzedawcą, ale bardziej doradcą. Ludzie dzięki internetowi i tym, co my robimy, czyli różnym aplikacjom, są bardziej świadomi tego, co chcą osiągnąć i co kupują. To jest bardzo ciekawa transformacja. W przypadku branży IT mamy do czynienia z tym, że to środowisko ciągle się zmienia. Przy śniadaniach, które mamy w firmie często wymieniamy się nowinkami. Można powiedzieć, że z punktu widzenia deweloperów, szczególnie tych młodych, kiedy to wszystko się tak dynamicznie rozwija, pojawia się duża otwartość. Są oni bardzo konkretnymi osobami, ale też otwartymi. Ta otwartość pomaga też w komunikacji. 

Krzysztof: To ciekawe. Na koniec chciałem Cię zapytać jak wobec tego można ulepszyć komunikację biznes – IT? Czy zwykła ludzka komunikacja jest wystarczająca, czy warto podeprzeć się jakimiś technikami? 

Mariusz: Po pierwsze, myślę, że warto po prostu nad tym pracować. Powinny być chęci. Dużą odpowiedzialność za to powinny zabrać osoby zarządzające firmą. Powinny one zastanowić się jak funkcjonuje ich organizacja, jaki jest przepływ komunikacji. Dzięki SODA poznałem Jaśka z firmy Softwaremill. To osoba, która prowadzi swoją firmę turkusowo, gdzie każdy jest partycypacyjny. Można powiedzieć, że dzięki temu ma zaangażowanie całego zespołu i dobre zrozumienie ludzi. Jest to bardzo zaawansowany ideał firmy, w której przepływ informacji i relacje między sobą są podstawą. Jest łatwo to robić, kiedy budujemy firmę od początku z takim nastawieniem. Trzeba być też otwartym na to, że są pewne technologie, które mogą nam w tym pomóc. Jeśli osoby nas słuchające chcą dowiedzieć się więcej, możesz podać do mnie maila, a ja chętnie pomogę. Można też skontaktować się na LinkedIn. Jest dużo darmowych narzędzi, które pomagają w poprawie zrozumienia, zbudowaniu samoświadomości, dowiedzenia się jakie typy osobowości mają nasi pracownicy, co z tego wynika i jak się z nimi komunikować. Mamy dostępne na dzień dobry całkiem zaawansowane darmowe narzędzia. Jeśli jest firma, która chce zainwestować, istnieją dodatkowe możliwości. Istnieje metodologia Belbina, czyli ról zespołowych, w której można wykonać badanie całej firmy ze wszystkich stron. Czyli robimy sobie nie tylko samą ocenę. Inne osoby też mogą nas ocenić. Na koniec dostajemy raport, który mówi o słabych i mocnych stronach zespołu. Znam osobę, która jest, można powiedzieć, ewangelistą Belbina w Polsce. Jakbyś miał ochotę zaprosić go na podcast, to podam namiary. Ta samoświadomość, chęć zmiany i transparentność bardzo pomagają w budowaniu zespołu. W związku z tym poprawia się komunikacja. Jeżeli wiemy, że ktoś mówi do nas w dany sposób, to nie chodzi o to, że ta osoba ma zły humor. On się po prostu w ten sposób komunikuje, bo taka jest jego osobowość. Ja jestem trochę inny i oboje o tym wiemy, więc możemy nad tym pracować i wyjść sobie naprzeciw. Osobowości są kluczowe. W tej chwili dużo firm inwestuje w bardzo drogie rozwiązania, które mają na celu to wzmocnić. To bardzo pomaga w budowie komunikacji. Najprostszą rzeczą jaką możemy zrobić na dzień dzisiejszy bez wydawania pieniędzy jest zastanowić się w naszej firmie mamy już KPI i czy mają one swoje działy. Jeśli tak jest, warto pomyśleć czy one ze sobą współpracują. Czy nie jest tak, że jeden dział ma takie współczynniki, które burzą współczynniki w innym dziale? To trzeba sprawdzić. Następnie, czas na wspólne zrozumienie. Czy w firmie jest transparentność. Rozmowa wygląda zupełnie inaczej w momencie, kiedy osoby z działu technologicznego wiedzą czym zajmuje dział biznes i kiedy dział biznes zrozumie na czym polega trud pracy osób z działu technologicznego. Jeżeli mamy to, to jesteśmy w stanie inaczej ze sobą rozmawiać i starać się wspólnych rozwiązań, które potem nam ułatwią współpracę. Potem warto zwrócić uwagę na kwestię samoświadomości, tego jakie mamy osobowości i temperament oraz jaki to ma wpływ na naszą pracę. Na koniec level hard: doprowadzenie do takiego momentu, w którym jesteśmy w stanie każdemu pracownikowi, niezależnie od tego, czy to jest na przykład osoba myjąca okna w firmie, dostarczać transparentnych informacji o tym, co dzieje się w firmie, jakie są nasze cele i założenia. Musimy po prostu rozmawiać z ludźmi. A więc nie takie integracje z napojami wyskokowymi, a właśnie coś takiego. Okazuje się, że to bardzo buduje zaangażowanie i przywiązanie do firmy. Czujemy się po prostu fajnie. Wiemy co się dzieje i ktoś się z nami liczy. Mało tego, ja dwa czy trzy razy byłem świadkiem tego, jak na całkiem ciekawy pomysł usprawnienia pewnych procesów wpadła osoba, która zajmowała się jakimiś prostymi rzeczami, na przykład była wsparciem dla administracji. Nagle się okazało, że mogła ona zaproponować rozwiązanie, które spowoduje zmniejszenie kosztów w gospodarce odpadami. Widać tutaj efekty nie tylko w komunikacji IT – biznes, ale w całej firmy. Nie możemy zapominać też, że w firmie mamy też inne osoby, bez których firma by nie działała. Chciałbym też podziękować tym osobom i proponuję, żeby osoby słuchające zrobiły to samo. Czasami jest tak, że każdy uważa, że robi ważniejsze rzeczy. Prawda jest taka, że jedni i drudzy robią ważne rzeczy. To nie ulega wątpliwości. A już na pewno i jedni i drudzy zapominają, że są jeszcze osoby z administracji czy z księgowości, które na co dzień dbają o to, żeby firma w ogóle funkcjonowała. O nich się zapomina, a robią ważną rzecz dla całej firmy. Nie można rozebrać firmy na czynniki pierwsze. Pamiętajmy o tym, żeby zastanowić się jak firma funkcjonuje i starajmy się być jednością. Wtedy dopiero zaczyna się zmiana myślenia. Teraz pytanie, jak to zrobić, żeby sprawnie działać. 

 

Zastanówmy się jak firma funkcjonuje i starajmy się być jednością- wtedy zacznie się zmiana myślenia

 

Krzysztof: Mariusz, bardzo Ci dziękuję, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Na koniec chciałem Cię zapytać gdzie Cię można znaleźć w internecie i poprosić, żebyś opowiedział o ciekawej inicjatywie, którą można znaleźć w internecie. Co jest za inicjatywa? Do kogo jest adresowana?

Mariusz: Rozumiem, że masz na myśli śniadanie w Krakowie, które się zaraz odbędzie. Jeżeli pozwolisz, powiem też parę zdań o SODA, a na końcu dodam gdzie można mnie znaleźć. Mamy tą przyjemność być członkiem organizacji pracodawców IT, o której już wcześniej wspomniałem. SODA skończyła jeden rok. Ja dostałem duży kredyt zaufania i jestem odpowiedzialny za jej marketing. Będę więc na bieżąco w kwestiach związanych z IT. Jest to też duża odpowiedzialność, żeby przekazywać różne ciekawe informacje. SODA przede wszystkim jest otwarta na każdą firmę z branży IT. Nasze spotkania dedykujemy do osób zarządzających, czyli tak zwany C-Level, albo jeżeli jest to jakaś duża firma, to też chętnie zapraszamy ten średni management. Na wszystkich spotkaniach dzielimy się wiedzą. Są tutaj osoby, które z przyjemnością pokażą jakie błędy popełniły, żeby inni mogli ich uniknąć. Opowiadają oni bardzo dużo ciekawych case study. Teraz zaczęliśmy robić konferencje na żywo, w których uczestniczy prawie 300 osób. Najbliższa będzie w Katowicach w październiku. Okazało się, że mamy już teraz 57 zrzeszonych firm i prawie 3 tys. deweloperów. Nabraliśmy apetytu, żeby być bliżej lokalnych społeczności. Będziemy mieli taką okazję. Mamy osobę, która jest odpowiedzialna za takie lokalne spotkania SODA. Jest to Bartek Borkowski. Jest inicjatywa śniadań SODA w różnych miastach. Między innymi, ja będę miał przyjemność organizować 25 września w Krakowie takie śniadanie. Miejsce jeszcze zostanie potwierdzone. Wiem, że Twój podcast pojawi się wcześniej, więc serdecznie zapraszam na śniadanie 25 września. Na Fanpage’u SODA będą informacje. Ja też na pewno udostępnię gdzie to będzie. Oczywiście nie trzeba być członkiem SODA. Zapraszamy szczególnie osoby zarządzające. Pierwsze spotkanie będzie dedykowane temu, żeby poznać się i porozmawiać, ale niewykluczone, że już poruszymy jakiś ciekawy temat, który dotyka Software House.  SODA jest po to, żeby rozgłaszać polską jakość oprogramowania. Chcemy się jednoczyć. Jesteśmy otwarci na wszystkie firmy założone z Polsce z polskim kapitałem. Nie wykluczamy tych  z zagranicznym kapitałem, ale wtedy, kiedy firmy te w Polsce produkują i płacą podatki. Jest to punkt, który należy spełnić, ale jesteśmy otwarci na każdego. Na takie śniadanie może przyjść każdy, nawet jeśli nie jest zrzeszony. Gdzie można mnie spotkać? Jeśli chodzi o kontakty biznesowe, zapraszam na LinkedIn. Wystarczy wpisać “Mariusz Walczak” i powinienem się pojawić, dlatego, że zakładałem LinkedIn w momencie, kiedy całe imię i nazwisko się pojawiło. Rozumiem, że Ty jakieś linki umieścisz, więc ten też możesz dodać. Osoby, które są zainteresowane poznaniem narzędzi, które można zastosować w poprawie komunikacji i pracy z zespołami, zapraszam do kontaktu. Można pisać na LinkedIn lub na maila. Bardzo chętnie odpiszę. Osoby z Krakowa, które mają ochotę, mogą spotkać się ze mną na żywo 25 września.  

Krzysztof: Bardzo dziękuję. Odsyłam po więcej informacji o SODA do trzydziestego odcinka podcastu, który nagrywałem z Bartkiem Majewskim, współzałożycielem SODA. Trzymam kciuki za rozwój inicjatywy. Wielkie dzięki za podzielenie się wiedzą. Do usłyszenia!

Mariusz: Do usłyszenia! Było mi bardzo miło i dziękuję za zaproszenie. Wszystkiego dobrego. 

Krzysztof: To na tyle z tego, co przygotowałem dla Ciebie na dzisiaj. O jakość komunikacji, nie tylko w IT warto dbać, by pracowało nam się lepiej i bez nieporozumień. Z kodem “POROZMAWIAJMY_O_IT” otrzymasz 15% rabatu na konferencję 4Developers Poznań, która odbędzie się 18 listopada 2019 roku w Poznaniu. Dodatkowo osoba, która na swoim Facebooku umieści informację o tym odcinku podcastu i jako pierwsza wyśle na adres krzysztof@porozmawiajmyoit.pl link do tego wpisu, dostanie ode mnie kod uprawniający do odebrania darmowej wejściówki na to wydarzenie.

 

Z ciekawych konferencji w listopadzie warto się też zainteresować Cloudyną, która odbędzie się 13 listopada 2019 roku w Katowicach i będzie dotyczyć tematów chmury.

28 września 2019 roku widzimy się w Poznaniu na konferencji, którą współorganizuję, czyli Międzynarodowy Dzień Podcastów

Jeśli spodobał Ci się ten odcinek, podziel się nim w social mediach lub oceń w aplikacji, w której słuchasz podcastów. Będzie to najlepsza forma odwdzięczenia się za treści, które dla Ciebie tworzę. 

Miło było mi gościć w Twoich uszach. Ja nazywam się Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o komunikacji biznes – IT. 

Zapraszam do kolejnego odcinka już za dwa tygodnie. 

Cześć!

mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.