POIT #063: Edukacja online

Witam w sześćdziesiątym trzecim odcinku podcastu „Porozmawiajmy o IT”. Tematem dzisiejszej rozmowy jest edukacja online.

Dziś moim gościem jest Jacek Tchórzewski – przedsiębiorca, programista. Współzałożyciel szkoły programowania Coders Lab, w której pełni funkcję Head of Education i nadzoruje proces edukacji od strony planowania i IT a także sam prowadzi zajęcia z PHP i mySQL.

W tym odcinku o edukacji online rozmawiamy w następujących kontekstach:

  • jak wirtualna klasa ma się do tej tradycyjnej?
  • co to jest blended learning?
  • czy przenoszenie kursów stacjonarnych do kursów online ma sens?
  • co daje możliwość konsultowania się z mentorem w edukacji online?
  • czym musi się charakteryzować dobre szkolenie online?
  • czy branża IT jest szczególna jeśli chodzi o nauczanie online?
  • z jakich narzędzi się korzysta?
  • czy nauka umiejętności twardych w wydaniu online się sprawdza?
  • czym jest i do czego można wykorzystywać mikrolearning?
  • jakie trendy w edukacji online są obecnie widoczne?

Subskrypcja podcastu:

Linki:

Pozostańmy w kontakcie:

 

Muzyka użyta w podcaście: „Endless Inspiration” Alex Stoner  (posłuchaj)

Transkrypcja podcastu

To jest 63. odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT, w którym ze swoim gościem rozmawiam o edukacji online. 
Przypominam, że w poprzednim odcinku rozmawiałem o zlecaniu i prowadzeniu projektów IT. 
Wszystkie linki oraz transkrypcję dzisiejszej rozmowy znajdziesz pod adresem porozmawiajmyoit.pl/63 

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to wystaw ocenę lub recenzję podcastowi w aplikacji, w której teraz tego słuchasz abym wiedział, że jesteś. 

Chcę poszerzać horyzonty ludzi z branży IT i wierzę, że poprzez wywiady takie jak ten, publikowane jako podcasty, będę to robił z sukcesem. 

Nazywam się Krzysztof Kempiński i życzę ci miłego słuchania.

Odpalamy!

 

Cześć, mój dzisiejszy gość to przedsiębiorca, programista, współzałożyciel szkoły programowania Coders Lab, w której pełni funkcję Head of Education. 

Nadzoruje proces edukacji od strony planowania i IT, a także sam prowadzi zajęcia z PHP i MySQL.

Moim i Waszym gościem jest dzisiaj Jacek Tchórzewski. 

Cześć, Jacku! Bardzo miło jest mi cię gościć w podcaście. 

 

Cześć, bardzo miło jest tutaj z Tobą być! 

 

Super. Z Jackiem porozmawiamy sobie o edukacji online, o podstawowych pojęciach, które właśnie są z nią związane, a także z tym, co nam, ludziom z IT, taka edukacja może dać. 

Zawsze rozpoczynam podcast od pytania, czy słuchasz podcastów i jeśli tak, to jakich najczęściej? 

 

Do tej pory rzadko mi się zdarzało słuchać podcastów, dlatego że za bardzo na to, szczerze mówiąc, nie miałem czasu. Dopiero niedawno przy całej sytuacji związanej z pandemią to się zmieniło, dlatego że o wiele więcej jeżdżę samochodem. Do tej pory wolałem jeździć komunikacją miejską.

Teraz zacząłem słuchać podcastów. Głównie to są podcasty technologiczne, związane z nauką. Na przykład bardzo wpadł mi w ucho podcast StarTalk, prowadzony przez Neila deGrasse Tysona. Drugi, którego słucham, to jest Radiolab. 

 

Bardzo fajne podcasty! Też jak najbardziej mogę polecić.

Z tą sytuacją z pandemią, koronawirusem. Zmusiło nas to do przeniesienia wielu aktywności online, takich codziennych, związanych z pracą, ale również z nauką. 

Jakie, według ciebie możliwości, zwłaszcza dla ludzi z branży IT daje prowadzenie i uczestniczenie w kursach online?

Chodzi mi głównie o porównanie tradycyjnej formy, kiedy jesteśmy stacjonarnie w klasie, do takiej wirtualnej klasy.

 

Muszę powiedzieć tak: u nas ta wirtualna klasa, którą wprowadziliśmy, polega na tym, że przez 8 godzin kursanci są połączeni razem z wykładowcą. Dlatego, tutaj nie można mówić o wielkiej zmianie w formie nauczania. 

Tu jest po prostu przeniesienie wszystkich dobrych praktyk, jakie my wytworzyliśmy, jakie mamy stworzone podczas lat prowadzenia zajęć na sali do wideokonferencji. Tutaj na pewno dużym plusem jest to, że kursanci od początku uczą się pracy zdalnej, co jest bardzo przydatne i według mnie będzie bardzo przydatne w przyszłych latach. Szczególnie że podejrzewa się, że duża część pracy programisty zostanie przerzucona na pracę zdalną. 

Często się mówiło, że pewnych projektów zdalnie prowadzić się nie da, że jest to za trudne. Ostatnie tygodnie pokazały nam, że wszystkie projekty da się prowadzić zdalnie. To wychodzi, to działa. Sam swego czasu współpracowałem z TomTomem, gdzie oni wymagali, żebyśmy przez tydzień w miesiącu jechali do Holandii, do siedziby głównej, żeby utrzymywać tę współpracę na wysokim poziomie. 

Teraz się okazuje, że bardzo dużo takich wyjazdów nie będzie potrzebnych, że bardzo duża część pracy programisty staje się całkowicie zdalna. Właśnie ta wirtualna klasa bardzo dobrze przygotowuje do tego kursantów, którzy zaczną już pracę i zaczną swoją karierę w IT w nowej rzeczywistości. Rzeczywistości totalnie, całkowicie zdalnej. 

 

Jasne. Niebywałą zaletą edukacji online jest to, że można uczyć się w sposób asynchroniczny. Czy udział w wirtualnej klasie niweluje nam tę asynchroniczność, bo musimy być dostępni od pewnej określonej godzinie, w której odbywają się zajęcia czy nie ma to za bardzo znaczenia? 

 

Wchodzimy na temat tego, że mamy różne sposoby nauki zdalnej, nauki online. Sam tutaj mam trzy grupy kursów online, przy których wszystko sobie pogrupowałem. 

Pierwszy typ to kursy całkowicie zdalne. Kursy typu Udemy, kursy, które kupujemy za 40- 50 złotych. To są tylko i wyłącznie materiały, które dostajemy, filmy nagrane przez jakiegoś wykładowcę, materiały do przeczytania i to są całkowicie, tak jak to nazwałeś, asynchroniczne. Możemy do tego usiąść w dowolnej godzinie, kiedy chcemy.

Ta nauka ma jednak bardzo dużo wad, główną wadą jest to, że nie mamy żadnego rygoru. To bardzo fajne, kiedy chcemy doszkolić się z jakichś rzeczy, w bardzo wolny sposób. Nie potrzebujemy bardzo szybko tej wiedzy. Sam muszę przyznać, że mam chyba z 10 kursów na Udemy teraz kupionych, rozpoczęte po 10-15%. Potem zawsze przychodzi coś ważniejszego i ta nauka na Udemy zawsze odchodzi gdzieś na bok i do niej nie wracam.

To jest właśnie duży problem, dlatego, że bez rygoru bardzo dużo osób nie jest w stanie dokończyć takiego kursu albo wyciągnąć z niego informacji. Co więcej, jeżeli zablokujemy się przy takiej nauce, w jakimkolwiek momencie, nie zrozumiemy chociaż jednej części, która jest potrzebna dalej — a pewnie, jeśli programujesz, to wiesz, że bardzo często w programowaniu ta wiedza szybko nawarstwia się na siebie. 

Jeżeli nie zrozumiemy dobrze pętli — to nie będziemy mogli rozumieć dalej, co się dzieje w programie. 

Jeżeli zablokujemy się na takim kursie online — to de facto nie ma nam kto pomóc. Zostajemy sami z tym problemem, nie ma osoby, która może nam cokolwiek wytłumaczyć. 

Drugi sposób nauki online to są właśnie takie kursy wspomagane przez mentora. Czyli mamy przygotowane wszystkie materiały w formie filmów, czegoś do przeczytania i raz na tydzień mamy spotkanie z mentorem. Tutaj problemem jest to, że przez ten tydzień możemy się zablokować i musimy czekać długą ilość czasu na to, żeby spotkać się z kimś na żywo, z kimś, kto by nam to wyjaśnił. 

Druga rzecz, która według mnie tutaj jest bardzo, bardzo problematyczna, to jest to, że przez tydzień możemy sobie już wyrobić złe nawyki. Na przykład: nie przeczytamy czegoś do końca. Jak powinniśmy dokładnie formatować kod, jak robić pewne rzeczy poprawnie. Te rzeczy oczywiście będą działać, ale nie będą na takim dobrym jakościowo poziomie. Przez tydzień, zanim ktoś nas wyprowadzi z tego błędu, my ten błąd bardzo mocno sobie powielimy i bardzo mocno go utrwalimy. Co szczególnie przy samych początkach nauki jest bardzo problematyczne, dlatego że takie początkowe, utrwalone błędy bardzo będą nam przeszkadzać w dalszej części naszej kariery. 

Trzecią formą nauki, to, co my robimy, to jest nauka, gdzie tę asynchroniczność, dowolność czasu trochę poświęcamy na rzecz jakości i tempa nauki. U nas, w wirtualnej klasie, każdy kursant musi być o tej samej godzinie. Musi być o 9:00 rano wdzwoniony w Zooma, z którego my korzystamy i pojawić się. Osobiście być przy komputerze — nie może opuścić sali. Wykładowca też oczywiście wtedy jest, prowadzi. 

Jeżeli kursant nie rozumie czegokolwiek podczas części wykładowej, od razu może podnieść rękę, zadać pytanie, wykładowca mu to od razu wytłumaczy. 

Po drugie, podczas rozwiązywania ćwiczeń wykładowcy cały czas przyglądają się, patrzą w kod, który piszą kursanci, przez co na bieżąco mogą poprawiać błędy, poprawiać złe nawyki, poprawiać rzeczy, które piszą kursanci. Wskazywać im lepszą drogę.

Najważniejsze jest to, że jeżeli jakikolwiek kursant się zablokuje, to ma żywą osobę, z którą może na temat tego porozmawiać. Jeżeli nie trafia do niego jedno wytłumaczenie tematu, no to zawsze wykładowca siedzący po drugiej stronie w ciągu minuty, dwóch przyjdzie z innym przykładem. Z innym pomysłem, jak to wytłumaczyć. 

Tutaj więc mamy bardzo dużą interakcję i mamy też bardzo mocno nałożone ramy czasowe, w których my musimy pracować, przez co nauka nam się nie rozwleka i dzięki temu jest efektywna. Tutaj nie istnieje złoty środek, bo albo mamy asynchroniczną tę naukę, gdzie możemy robić to, kiedy chcemy, ale ta nauka będzie gorsza jakościowo i będzie mniej wydajna na dobrą sprawę. Lub też na rzecz jakości i wydajności musimy poświęcić tę dowolność czasu.

 

Z tego, co mówiłeś, to wywnioskowałem, że takie kompulsywne kupowanie kursów w dobrych przecenach na Udemy, zwłaszcza dla osób początkujących nie ma totalnie sensu. Nie są w stanie dowiedzieć się, zapytać kogoś o pewne problemy, które naturalnie zawsze wynikają w procesie nauki. 

Poza tym, jeśli pewnego początkowego etapu nie są w stanie przejść, to bardzo trudno będzie im iść dalej — wyobrażam sobie, że taki udział w nauce z mentorem, bądź to w formie takiej wirtualnej klasy, kiedy wszyscy o jednakowej porze uczestniczą, bądź to takie spotkania z mentorami co jakiś czas są o tyle lepsze, że przynajmniej mamy taką osobę, która zwłaszcza na takim początkowym etapie jest w stanie pewne kwestie skorygować i nakierować nas na odpowiednie tory — tak, aby ta nauka mogła w miarę efektywnie iść do przodu. 

 

Zgadzam się. Uważam, że takie kursy Udemy są dobre dla już bardziej doświadczonych osób. Dla midów, seniorów, jeśli chcą douczyć się jakiejś wiedzy. Też trzeba powiedzieć — ja z mojej perspektywy, osoby, która w świecie IT jest już od mniej więcej 10 lat, wiem, że napotykanie problemów i blokad to jest część nauki. Po prostu sobie z tym radzę.

 

Też trzeba powiedzieć — ja z mojej perspektywy, osoby, która w świecie IT jest już od mniej więcej 10 lat, wiem, że napotykanie problemów i blokad to jest część nauki. Po prostu sobie z tym radzę.

 

Nie raz pisząc program w nowym języku, używając nowej technologii, wiem, że potrafię się zablokować na 3-4 dni i trzeba po prostu głową walić tak długo, aż w końcu to nie wyjdzie, nie zaskoczy.

Osoby, które wchodzą w jakąś technologię, bardzo szybko się zrażają w takich przypadkach. Bardzo szybko, napotykając jakiś problem, stwierdzają: to nie dla mnie, to jest za trudne, ja tego nie potrafię. W takim momencie ta ciągła szczególnie typowa dla naszej wirtualnej klasy ciągłe spotkania z wykładowcą, bardzo dobrze wpływają na taką osobę. 

Tutaj, dodatkowo, to co jest w naszej wirtualnej klasie, a nie ma w tej nauce wspomaganej spotkaniami co jakiś czas z mentorem jest to, że uczysz się razem z grupą osób, które są na twoim poziomie. Cały czas widzisz, że inni mają te same problemy. Inni też czasami rozumieją jedno, a ty tego nie rozumiesz, czasami ty coś rozumiesz, a oni nie. 

Widać, że po prostu wszyscy idziecie mniej więcej tym samym tempem, więc masz też taką motywację grupy za tym idącą, która na początkowych etapach nauki jest według mnie bardzo ważna. 

 

Rozmawiamy sobie tutaj o edukacji online jako w pewnym stopniu czymś takim, co stoi w opozycji do nauki w pełni stacjonarnej. De facto jednak te dwa światy w pewien sposób się przenikają i w pewien sposób łączą w postaci blended learningu. Powiem proszę, czym charakteryzuje się to podejście i w jaki sposób można połączyć naukę w wirtualnej klasie z nauką w tradycyjnej.

 

Blended learning jest bardzo ciekawym podejściem, dosyć nowym, które bardzo często jest łączone z tak zwaną odwróconą klasą. Bardzo lubię tę teorię w nauczaniu.

To jest teoria, która pokazuje, że możemy podzielić naukę na dwie części. 

Pasywną, czyli moment, w którym kursant przyjmuje część wiedzy teoretycznej oglądając film, słuchając wykładowcy, czytając artykuł i część aktywną, czyli część, w której kursant rozwiązuje zadanie i aktywnie wykorzystuje swoją wiedzę. 

My w CodersLabie jesteśmy w tym momencie w czasie wprowadzania tej odwróconej klasy, bardzo mocno wspomaganej blended learningiem do naszych kursów. Bardzo chcemy, żeby duża część teoretyczna była zadawana jako praca domowa dla kursanta. Czyli przeczytaj artykuł, rozwiąż quiz, przejrzyj film, przeczytaj coś dodatkowego. Dlatego, że to jest coś, przy czym kursant nie jest w stanie się zablokować. 

Jeżeli jest chęć, to film zawsze się obejrzy, quiz zawsze się rozwiąże — tu nie ma możliwości zablokowania. To, co buduje największą frustrację u kursantów, czyli właśnie to blokowanie się przy rozwiązywaniu ćwiczeń, chcemy przerzucić całkowicie na czas spędzony z wykładowcą na sali: czy to rzeczywistej, czy wirtualnej, gdzie wykładowca może od razu ci pomóc i rozwiać te wszystkie problemy, też wytłumaczyć, te rzeczy, które przeczytałeś wczoraj a których ewentualnie nie zrozumiałeś. 

 

przyszłość nauczania w ogóle idzie w stronę blended learningu. Idzie w stronę mieszania części materiałów do samodzielnego zrobienia, przyswojenia, ale też dużej części interakcji z wykładowcą, albo z resztą grupy.

 

Dlatego uważam, że przyszłość nauczania w ogóle idzie w stronę blended learningu. Idzie w stronę mieszania części materiałów do samodzielnego zrobienia, przyswojenia, ale też dużej części interakcji z wykładowcą, albo z resztą grupy. 

 

Ciekawy trend! Zwłaszcza w IT mamy do czynienia z szerokim wachlarzem kursów, szkoleń online, które zostały zaprojektowane z myślą o takim właśnie medium internetowym — są do niego specjalnie przygotowane. 

 

Ostatnio, zwłaszcza na sytuację, w której żyjemy mamy do czynienia z mniej lub bardziej szybkim przenoszeniem kursów stacjonarnych na wersje online. 

Myślisz, że to jest dobry pomysł? Na co należy zwrócić uwagę i czy takie przeniesienie 1:1 w ogóle ma tutaj sens? 

 

Jak najbardziej ma sens, dlatego że my bardzo dużo naszych kursów stacjonarnych na początku całego wybuchu pandemii przenieśliśmy 1:1, jak to nazwałeś, do online. Przy tym trzeba powiedzieć, że ta nauka online a stacjonarnie to jest bardzo rozmyta granica. 

Kiedy nauka jest online, a kiedy stacjonarna? W momencie, kiedy mamy na sali wykładowcę, który siedzi obok ciebie, mówimy, że to nauka stacjonarna. Z drugiej strony jednak już od lat wszystkie nasze materiały dajemy kursantom w formie online. Czy prezentacje, czy artykuły, quizy, zadania do zrobienia — one są osadzone w naszym LMS, one są osadzone na platformie GitHub, gdzie kursanci to rozwiązują. Całe sprawdzanie ćwiczeń jest w oparciu o requesty i GitHuba, bo jak najbardziej zależało mi na symulacji rzeczywistej pracy programisty. 

To zawsze było online. U nas przeniesienie się w online polegało tylko na tym, że zamiast być z wykładowcą na sali, jesteś z nim wdzwoniony przez wideokonferencję. Tutaj jest to rozmycie, że Internet i nauczanie online już od dawna było, tylko my zrobiliśmy jeszcze mały krok do przodu, przez co jest to już całkowicie online. 

Na początku swojego pytania powiedziałeś o wszystkich kursach, które były stworzone do online. Musimy powiedzieć, że to są zazwyczaj kursy, tak jak je opisywałem, z tej pierwszej, drugiej grupy, gdzie w większości masz materiały do samodzielnego przerobienia, każdy działa sobie w swoim tempie i uczy się w swoim czasie. 

Osobiście uważam, że tego typu kursy są mniej wydajne — one były stworzone, ale nie można mówić, że to są kursy stworzone do Internetu. Tego typu kursy istniały już ponad sto lat temu, kiedy zamiast przez Internet, wysyłało się pocztą pewne części, więc to nie jest żadne nowe odkrycie w nauczaniu. Tylko, my zawsze poświęcamy tę jakość i prędkość nauczania. 

 

Czy są jakieś zastosowania, szczególne warunki, w którym taki kurs, który przechodzimy we własnym tempie, bez interakcji z nauczycielem, może nam przynieść jakieś pozytywne rezultaty? 

Powiedzmy, codziennie robimy małą lekcję we własnym tempie, albo kiedy wracamy do domu tramwajem i tak dalej, i tak dalej. Czy jest jakiś obszar zastosowań tego typu nauki online, kursów online, który po prostu się sprawdza w pewnych zastosowaniach? 

 

Oczywiście, tutaj zahaczamy o ideę mikrolearningu, ideę, którą bardzo lubię i sam staram się kultywować, czyli tak zwanego lifelong learning. Codziennego uczenia się małymi, drobnymi kroczkami.

Taka nauka ma jak najbardziej sens, kiedy uczymy, doszkalamy się z jakiejś rzeczy. Kiedy zdobywamy właśnie umiejętności w zakresie, w którym już coś znamy. Tak jak mówiłem, w IT jestem od ponad 10 lat. Z drugiej strony cały czas uczę się nowych technologii, nowych języków, nowych frameworków, dlatego że w IT nie można przestać się uczyć. 

Robię to na takiej zasadzie, jak to opisałeś. Pół godziny wieczorem, obejrzę jakiś film, przeczytam artykuł, wracając tramwajem do domu, czy robiąc jakiś mini projekcik. 

Taka nauka jednak nie jest do końca dobra, jeżeli staramy się szybko nauczyć i szybko nauczyć nowej dla siebie rzeczy. Trzeba powiedzieć, że CodersLab po to właśnie został stworzony, żeby kursant był w stanie szybko zmienić swoją branżę z czegokolwiek na bycie programistą. W takim przypadku przez samą ilość czasu i rozdrobnienie tego materiał, który przyjmujemy, taka nauka małymi kroczkami jest nieefektywna, bo trwa za długo i to jest jej problem. Dodatkowo tak jak mówiłem — ona jest dobra w przypadkach, kiedy już mamy jakiś background i chcemy się tylko czegoś douczyć. Nie w momencie, kiedy zaczynamy się całkowicie uczyć czegoś nowego. 

 

Jak rozumiem, wówczas przydaje się właśnie ta rola nauczyciela, mentora, zwał jak zwał. Czy jego zadanie tylko ogranicza się do tego, żeby poprawiać nasze błędy albo mówić nam co, zrobiliśmy źle? 

Jak mógłbyś ogólnie w takim obszarze edukacji online zdefiniować rolę mentora czy nauczyciela? 

 

Na naszych kursach mamy dwie role, które na dobrą sprawę wzajemnie się wspierają. Mamy rolę wykładowcy, czyli nauczyciela, którego rolą jest przekazanie części wiedzy. Prowadzi zajęcia tylko i wyłącznie z SQR. Jego rolą jest nauczenie ciebie tego SQR-a, wytłumaczenie, jak to wszystko działa i przejście przez tematy, wspomaganie cię podczas ćwiczeń. 

Rola nauczyciela mniej więcej na tym się kończy. Rola mentora za to jest o wiele bardziej rozbudowaną rolą, dlatego że mentor jest taką osobą, która ma cię wspierać. On nie ma być z tobą na sali i cię uczyć poszczególnych rzeczy. On ma cię wspierać w momentach, kiedy masz problem, kiedy się blokujesz, ale też, kiedy dochodzisz do takiego momentu, że jesteś już zmęczony, czujesz, że to nie jest dla ciebie, że masz tego trochę dosyć. W każdej intensywnej nauce dochodzi taki moment, że człowiek ma już tego dosyć.

Nie raz już to przeżyłem: i na studiach, i po studiach, jak się uczyłem i w pracy. Mentor właśnie jest po to, żeby wkroczyć, żeby rozładować te emocje, żeby poklepać po plecach i powiedzieć, że będzie dobrze, że wszyscy przechodzą przez coś takiego i żeby cię wesprzeć na duchu.

Dodatkową rolą mentora jest też takie nakreślenie całej ścieżki, którą będziesz kroczył, jak będziesz się uczył. Pokazanie gdzie dalej można się rozwijać. Na przykład nasi mentorzy na kursach CodersLabowych. Na zajęciach mamy ograniczoną ilość czasu. Wiadomo, że nie nauczymy kursanta wszystkiego, czego można w JavaScript. Ludzie uczą się tego języka po 5-10 lat i nadal nie wiedzą wszystkiego. 

My uczymy tylko tej rzeczy, która jest potrzebna do rozpoczęcia pierwszej pracy. Do zaczęcia pracy jako developer, a nasi mentorzy oprócz tego wskazują: wiecie co, widzę, że jesteś zainteresowany takim i takim tematem. Tutaj są rzeczy, które powinny cię zainteresować. Tu są artykuły, które powinieneś przeczytać. Tu są książki, które dalej dadzą ci możliwość rozwoju w IT w stronę, która dokładnie cię interesuje. 

To jest właśnie takie osobiste podejście do nauki, która pomaga ci znaleźć swój kierunek. Dlatego też kierunków rozwoju w IT są dziesiątki i nie każdy po naszym kursie frontendowym musi tworzyć strony. Mogą być to osoby, które potem pójdą w naukę JSA i zaczną być backendowcami. Mogą być to bardziej osoby, które pójdą w HTML, CSS i będą tworzyć piękne, responsywne strony. Mogą być to osoby, które zaczną tworzyć strony, bardziej ich logikę, używając Reacta, Reduxa, więc mamy tych ścieżek rozwoju bardzo dużo. Mentor nakierowuje kursantów, w którą stronę powinni iść. 

 

Powiedziałeś, że wirtualna klasa, to jest coś takiego, co wymusza pewne określone godziny, żeby studenci się wdzwaniali, żeby ten nauczyciel, wykładowca też się wdzwaniał w określonej godzinie, był dostępny. Chciałbym cię zapytać, jakie jeszcze ograniczenia czy wymagania stawia wirtualna klasa przed tymi dwiema stronami procesu edukacji i jakie też możliwości z drugiej strony daje, które nie są dostępne w innych formach nauczania. 

 

Po pierwsze, co daje nam wirtualna klasa — na dobrą sprawę, dzięki technologii, której używamy, nie widzimy jakichś dużych ograniczeń i dużych minusów wirtualnej klasy a normalnych zajęć, które prowadziliśmy. Na początku naszym kursantom towarzyszyło mnóstwo obaw, że ta klasa będzie gorsza, że oni trochę stracą na tym przeniesieniu zajęć osobistych na wirtualną klasę. Z tego, co rozmawiam z kursantami, co przeglądam ankiety przez ostatnie tygodnie bardzo intensywnie, to główne rzeczy, na jakie kursanci narzekają, to jest niemożność wyjścia na piwo ze swoim wykładowcą po zajęciach. 

Niestety, tutaj wirtualna klasa takie ograniczenie daje i tutaj nic się z tym, niestety, nie da zrobić. 

Z drugiej strony, problemy wszystkich, w stylu: boję się, że wykładowca nie będzie mi w stanie pomóc w moim zadaniu, jak się zablokuję. To rozwiązaliśmy dlatego, że używamy narzędzia, dzięki któremu wykładowca w każdej chwili może poprosić kursanta o dodanie kontroli nad jego komputerem i po prostu zobaczyć konfigurację, przeklikać się przez wszystko, wyedytować wręcz kod. 

Wykładowca może też przeglądać ekran kursanta i na bieżąco na nim rysować — podkreślać pewne rzeczy, pokazywać gdzie są błędy. Baliśmy się tego, że kursanci będą się trochę bać, pytać o różne rzeczy, ponieważ w momencie, kiedy jesteś na sali, możesz podnieść rękę, wykładowca do ciebie podejdzie i możesz cicho z nim przegadać jakiś problem. Często nasi kursanci trochę boją się zapytać, bo nie chcą się ośmieszyć przed innymi osobami, że czegoś nie rozumieją. 

W wirtualnej klasie jest możliwość stworzenia osobnego pokoju, gdzie na chwilę kursant i wykładowca przechodzą. Reszta grupy pracuje cały czas nad swoimi zadaniami, wykładowca z kursantem wtedy obgaduje jego problem, żeby też nie przeszkadzać reszcie jakimś gadaniem, które ich nie dotyczy. 

Z drugiej strony wiemy na pewno, że wirtualna klasa jest bardziej wymagająca zarówno dla kursantów, jak i wykładowców. Dla kursantów jest to reżim tego, że siedzą w domu i naturalnie chcieliby się położyć na kanapie, rozłożyć na łóżku i trochę się rozkojarzyć, bo wszyscy wiemy, że praca z domu nie jest najłatwiejsza. Tutaj też wysłaliśmy informację do naszych kursantów, jak powinna wyglądać ich praca, żeby pamiętali o tym, żeby oddzielić sobie swoją część do nauki od tej części, gdzie się mieszka.

Są to ogólne, dobre zasady pracy z domu, które większość freelancerów zna i to nie jest nic nowego, odkrywczego, ale dla wielu osób, które u nas się uczą, były to nowe informacje. Dodatkowo wymagamy od naszych kursantów, żeby zawsze mieli podczas zajęć włączone kamery i żeby logowali się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, dlatego że to też pomaga. Jak powiedziałem, nie leżą na kanapie, tylko siedzą przy komputerze. Widać, że są i wtedy pomaga im to w koncentracji na zajęciach. 

Z drugiej strony, wykładowcy dają mi znać, że od nich taka klasa wymaga więcej skupienia. Jest to dla nich na pewno bardziej satysfakcjonujące, że to działa, ale mówią mi, że są bardziej zmęczeni po całym takim dniu pracy niż byli po zwykłej klasie. Dlatego, że wymaga to od nich stu procent skupienia na tym, co się dzieje i na dużej ilości osób.

 

Tak, na pewno jest to też kwestia przyzwyczajenia się do takiej nowej formy, jeśli wcześniej cała nasza edukacja polegała na nauce stacjonarnej, do tego się przyzwyczailiśmy, nauczyliśmy. Kiedy musimy się nagle przerzucić na taką wersję online, zwłaszcza w sytuacji, jak powiedziałeś: kiedy wcześniej na przykład nie pracowaliśmy w żaden sposób zdalnie, no to ten cały świat jest dla nas zupełnie nowy, sporo wyzwań i trzeba się tego po prostu nauczyć. Nie dziwię się, że to może być bardziej męczące i dla uczestników i dla wykładowców, to jest oczywiste. 

Chciałem cię zapytać, tak ogólnie, czym według ciebie musi się charakteryzować takie dobre szkolenie online? żeby właśnie z jednej strony zaangażować uczestników, żeby chcieli pogłębiać swoją wiedzę, realizować te zadania, ale żeby też na końcu takiego szkolenia mieli konkretne umiejętności, posiadali konkretną wiedzę. Tu nie chodzi o to, żeby tylko ten kurs odbębnić, tylko żeby w końcu wynieść jakieś realne umiejętności.

Wobec tego, czym taki kurs online, szkolenie online musi się wyróżniać, żeby taki efekt uzyskać? 

 

Tutaj jest kilka rzeczy. Po pierwsze, przy takim szkoleniu online muszą być dobrze do tego przygotowani. W momencie, kiedy przygotowywaliśmy się do tego przejścia na fully online, na wirtualne klasy — dlatego, że już od momentu, kiedy zaczęła się już pandemia w Europie, zastanawialiśmy się i byliśmy przekonani, że prędzej czy później to nastąpi — przygotowaliśmy serię szkoleń dla wszystkich naszych wykładowców z tego, jak korzystać z narzędzi, które będą dla nich dostępne, ale też, jakie są dobre praktyki aktywizacji kursantów podczas zajęć. Jakie są dobre praktyki prowadzenia takich wirtualnych klas. 

Tutaj muszę powiedzieć, że byliśmy na tej szczęśliwej pozycji, że takie zajęcia w wirtualnej klasie prowadziliśmy na kursach online już od ponad roku — mieliśmy też więc grono wykładowców, którzy mieli duże doświadczenie w prowadzeniu takich zajęć. Byli w stanie podzielić się wiedzą i stworzyć wytyczne, żeby wdrożyć szybko w takie zajęcia resztę wykładowców. 

Dodatkowo cały czas organizujemy, co 2-3 tygodnie spotkania wszystkich wykładowców, na których dzielą się spostrzeżeniami, wiedzą, dlatego że sytuacja jest bardzo dynamiczna i też zdajemy sobie sprawę, że wielu z nich wypracowuje sobie dobre pomysły i dobre sposoby pracy w wirtualnej klasie. Dlatego zależy nam na tym, żeby oni jak najszybciej tą wiedzą się dzielili i żeby dobre praktyki były jak najszybciej wdrażane w całej firmie. 

Z drugiej strony, to co jest potrzebne, to są dobrze stworzone materiały i procesy, dzięki którym ten kursant, pomimo tego, że usiądzie u siebie w domu, to wie, co w którym momencie ma robić i to, że materiały muszą być dla kursanta interesujące. 

Taką typową rzeczą, jaką się wprowadza, to jest na początku pokazanie: dzisiejszego dnia nauczysz się tego, będziesz umieć tyle rzeczy pod koniec, jakieś umiejętności. Zachęcanie kursanta co będzie umieć po danym dniu, do czego mu się to przyda, żeby on od początku wiedział i rozumiał jakie tematy będą i jak to się ułoży w całość.

To nie są rzeczy, które da się szybko wdrożyć — przy naszych materiałach, przy prezentacjach, artykułach, których używamy na kursie, u nas w dziale edukacji pracuje kilka osób, których rolą jest tylko i wyłącznie dbanie o te materiały.

Tutaj znowu nasza przewaga była taka, że te materiały mieliśmy przygotowane w taki sposób, dlatego, że wiedzieliśmy, że jest to ważne dla kursantów na sali, żeby rozumieli tok nauki. Widzieli, co dokładnie przed nimi jest i jak to szkolenie będzie skonstruowane. 

Dodatkowo ważne są ciekawe, interesujące dla kursantów ćwiczenia, które ich wdrożą w to, co będą robić. Ćwiczenia te powinny być osadzone w takiej formule, która jak najbardziej będzie przypominała to, jak programista będzie pracował. Mówię tutaj z perspektywy szkoleń dla programistów, ale zawsze jest to dla mnie ważne, żeby osadzenie tego w tym środowisku, w jakim później będziemy tej wiedzy używać.

Na naszych kursach dajemy kursantom licencję na 6 miesięcy do środowisk programistycznych, gdzie normalnie takie środowiska są płatne. Dajemy im dostęp do ćwiczeń poprzez GitHub, czyli platformę, która jest szeroko używana w IT do współpracy. Sprawdzanie jakichkolwiek egzaminów, zadań, ćwiczeń jest też prowadzone przez tę platformę w formie cold review, czyli w formie, z która każdy programista będzie miał styczność. 

To właśnie wciągnięcie ich w cały ekosystem: tutaj jest bardzo ważne, żeby oni od razu zobaczyli, jak to wygląda i od razu mają poczucie, że traktujemy ich poważnie. Że to nie jest szkolenie przygotowane, że gdzieś tam sobie w przeglądarce kopiujemy kod pomiędzy okienkami i to wszystko magicznie działa, tylko na początku też muszę skonfigurować swój komputer. Nauczyć się narzędzi.

To jest traktowanie ich jak dorosłych ludzi, jak ludzi, którzy naprawdę chcą pracować w tym i to od razu ich bardzo angażuje i powoduje, że oni chcą się tego uczyć. Powoduje też, że jakość tego szkolenia jest na wysokim poziomie, dlatego że oni wiedzą dokładnie, czego się od nich będzie oczekiwało i co będą robić w pracy. 

 

Jako szkoła programowania, tak jak powiedziałeś, świadczycie usługi nauczania też online, głównie dla programistów i testerów. 

Czy według ciebie branża IT jest szczególna, jeśli chodzi o prowadzenie nauki przez internet? Czy stawia jakieś szczególne wymagania, może w jakiś sposób podnosi poprzeczkę? 

Jestem ciekawy twojej opinii od środka, na temat wymagań branży IT co do edukacji online. 

 

Tutaj jest tak, że z jednej strony w branży IT jest łatwiej prowadzić szkolenie online z dwóch powodów. Po pierwsze, nasi wykładowcy są osobami, które są na bieżąco z technologią. W momencie, kiedy pokazujemy im narzędzia, z których będą korzystać, jakąś wideokonferencję, to nie mam problemu z tym że napotykam barierę w postaci: jest to nowe narzędzie, ja się go boję, nie będę go używać, dlatego, że są to osoby, które na co dzień bardzo często spotykają się z nowymi narzędziami i to nie jest dla nich żaden problem. 

Podejrzewam, że o wiele większym wyzwaniem byłoby stworzenie i przerzucenie takich szkoleń językowych, szkoły języków obcych na taki format. Z tego względu, że osoby tam uczące są od lat przyzwyczajone do sali, do książek i wdrożenie ich nagle w wirtualną klasę, w LMS-a, w to wszystko online, może u nich budować jakąś barierę przed nowością, przed nowymi technologiami. 

Niestety, to co słyszy się teraz o polskich szkołach, które mają duży problem z wprowadzeniem takich zajęć — dlatego, że nauczyciele sobie nie do końca radzą z Zoomem, z Discordem, który jest tam używany. Jest ta bariera technologiczna, której u nas nie ma. 

Też nam jest łatwiej z tego powodu, że bardzo dużo narzędzi używanych w IT jest online. Tak jak już mówiłem, GitHub, wymiana kodu, Slack, który u nas jest używany na kursie do wymiany informacji pomiędzy wykładowcami i kursantami. 

To są narzędzia, które działają w branży, która od lat w jakiejś formie jest bardzo mocno powiązana z Internetem i mocno powiązana z wymianą informacji przez Internet, z pracą zdalną. 

 

Z drugiej strony wymagało to od nas wdrożenia szybko pewnych narzędzi i pewnych praktyk, dlatego że musimy być w stanie pracować z kursantem na jego komputerze. Tak jak mówiłem, wykładowca musiał być w stanie poprosić o udostępnienie kontroli nad komputerem, o udostępnienie ekranu, dlatego, że bardzo trudno wytłumaczyć błąd w kodzie, jeżeli nie widzę tego kodu. Nie jestem często w stanie zdiagnozować błędu w konfiguracji komputera lub systemu, jeżeli nie mogę wpisać pewnych komend, nie mogę sprawdzić co de facto dzieje się w tym systemie. 

 

Pod tym względem to było trudniejsze, ale tu właśnie korzystamy z narzędzi, które są narzędziami działającymi od lat i które działają dobrze, więc tutaj też nie było to tak dużym wyzwaniem, jak na początku się tego obawiałem. 

 

Chciałbym jeszcze przez chwilę pociągnąć, kontynuować ten temat narzędzi. 

Zazwyczaj jest tak, przynajmniej większość kursów online, z którymi miałem do czynienia, nie daje szczególnych obostrzeń, wysokich wymagań co do przejścia takiego kursu pod względem narzędziowym. 

Najczęściej wystarczy przeglądarka, dowolna, nieraz towarzyszy temu jakaś grupa na Facebooku. De facto w tej przeglądarce zamyka się wszystko, czego potrzebujemy, żeby uczestniczyć w takim kursie online.

To nie zamyka całej puli i wszystkich możliwości, narzędzi, z których możemy skorzystać. Czy mógłbyś się podzielić, z jakimi jeszcze narzędziami macie do czynienia, z jakich korzystacie, prowadząc kursy online w ramach CodersLab?

 

Tak jak wspomniałeś, wiele kursów używa przeglądarki, grupy na Facebooku. To są kursy, tak jak wspominałem, w których jest dla mnie taka symulacja nauki programowania. Dlatego, że uruchamiam przeglądarkę, otwiera mi się okienko, w którym mogę wpisać kod, kliknąć guzik, on się uruchamia i wyrzuca mi wynik czy jest poprawnie czy nie. 

 

W naszej szkole staramy się uczyć tak, jak będzie ta praca wyglądała, przez co dajemy profesjonalne środowisko do pracy.

 

To wszystko wygląda bardzo ładnie, ale praca programisty tak nie wygląda. W naszej szkole staramy się uczyć tak, jak będzie ta praca wyglądała, przez co dajemy profesjonalne środowisko do pracy. Nie tylko na szkoleniach online i nie zostało to wprowadzone przez wirtualną klasę, tylko to było u nas od zawsze wdrożone w zajęcia. 

 

Tak jak mówiłem — dajemy profesjonalne środowisko do pracy. Środowisko firmy JetBrains to jest na pewno wszystkim programistom znane, gdzie kursanci dostają sześciomiesięczną licencję edukacyjną, gdzie mogą z tego korzystać po kursie i pracować nad tym. Dajemy instrukcje jak skonfigurować komputer, żeby wszystko na nim poprawnie działało. Może przy nauce frontendu nie jest to takie ważne, ale w momencie, kiedy uczymy się Javy, to konfiguracja komputera i zrozumienie, jak skonfigurować swój komputer jest bardzo ważne. 

 

Dodatkowo dajemy wszystkie narzędzia potrzebne do komunikacji. Zakładamy Slack, gdzie kursanci komunikują się ze swoim wykładowcą i z resztą grupy. Dajemy narzędzia do wideokonferencji, które wbrew pozorom są bardzo, bardzo ważne, w szczególności przy nauce online. Dajemy dostęp do narzędzi, do Jiry, przy kursach testerskich. Do TestLinka. 

 

Są to narzędzia, z którymi absolwenci naszego kursu pracują w swojej pierwszej pracy. To obycie z tymi narzędziami to jest coś, co jest dla nich bardzo ważne. 

 

Twoim zdaniem nauka takich umiejętności twardych jak programowanie, testowanie, zagadnienia chmury i tak dalej w modelu online. Czy to jest efektywne? Czy takie szkolenie musi charakteryzować się pewnymi szczególnymi cechami, żeby na końcu te umiejętności zostały? Twarde umiejętności, które w jakiś sposób są mierzalne, w jakiś sposób musimy w praktyce potrafić zastosować wiedzę, którą podczas takiego kursu posiedliśmy? Czy po prostu szkolenie online jest dobrym narzędziem do zdobycia umiejętności twardych?

 

Uważam, że tak. To narzędzie, w momencie, kiedy jest prowadzone z wykładowcą, jest tak samo skuteczne i tak samo dobre, jak nauka w sali. 

 

Żeby ta wiedza została, szczególnie przy szkoleniach twardych, gdzie ważna jest ta wiedza i łatwo da się ją zweryfikować, głównie gra rolę ułożenie kursu, materiały do niego i powtórzenia materiałów. 

 

Może to źle zabrzmi, ale zmuszanie kursantów do skakania czasami na głęboką wodę. W CodersLabie mamy taką formułę, że pod koniec każdego tygodnia zajęć jest jeden dzień, gdzie kursanci piszą projekt. Przygotowany przez nas, pocięty na małe zadania, żeby kursanci też się nie pogubili, ale zmuszający do użycia wiedzy z całego tygodnia zajęć, które były. Pokazujący jak całą ta wiedza składa się w całość i pokazujący jak to wszystko ze sobą współgra. 

 

Właśnie takie momenty, takie retrospektywy pokazujące czego się nauczyliśmy, jak to działa są bardzo ważne, żeby poukładać kursantom tę wiedzę i żeby pokazać im też, że oni to potrafią. 

 

To, z czym też często mamy problem… Problem? To jest naturalne przy nauce takich rzeczy. Ludzie bardzo często mają poczucie, że oni tego nie potrafią, jeszcze tego nie rozumieją. Tutaj właśnie te warsztaty mają na celu pokazać kursantom, że ty już to potrafisz. Ty już to rozumiesz. Nie jesteś jeszcze płynny, ale tę płynność nabiera się przez miesiące, jeżeli nie lata. Może czasami czegoś nie wiesz, musisz czegoś się doszukać, ale znów powiem z perspektywy osoby, która jest w tym 10 lat — też wyszukuję informację, też nie znam systemów na 100%. Tego po prostu nie da się znać. 

 

Tutaj właśnie to ułożenie materiałów: to gra główną rolę w tym, żeby to szkolenie było efektywne i żeby szkolenie dało tę konkretną wiedzę na sam koniec. 

 

Dużo mówimy tutaj o nauce online. Czy według ciebie obecna sytuacja, związana z pandemią, w jakiś sposób przyspieszy, zwiększ trend zainteresowania tą formą nauki? 

 

Jestem przekonany, że tak. Nie tylko nauki online. Ogólnie, według mnie, cała sytuacja spowoduje, że rynki otworzą się i na pracę zdalną, i na naukę zdalną. 

 

Z tego powodu, że przez wiele lat — to, o czym już mówiłem — istnieje przekonanie: nie da się. Musicie przyjechać. Musimy porozmawiać twarzą w twarz, bo to będzie efektywniejsze. Nagle nie mamy tych spotkań, nikt do siebie nie jeździ, a wszystkie firmy działają. Firmy informatyczne — nie wszystkie oczywiście. 

 

Firmy informatyczne działają. Wszystkie spotkania się odbywają zdalnie. Wszystkie projekty idą przed siebie i okazało się, że się da. To przełamie barierę psychologiczną u ludzi, bo pokaże, im: da się, więc to przekonanie zostanie nawet, jak cała sytuacja się skończy, jak będziemy mogli wrócić normalnie do pracy. Że da się. Nie trzeba do siebie jeździć, nie trzeba spotykać się twarzą w twarz — można to zrobić online. To przyspieszy całą transformację w stronę pracy zdalnej i nauki zdalnej.

 

To będzie pewnie jedna z nielicznych, pozytywnych rzeczy, które z tej całej sytuacji wynikną. Faktycznie zauważymy, że pewne rzeczy, które wydawały nam się niemożliwe albo bardzo trudne do przeniesienia online, to okaże się, że są na tyle wygodne i na tyle oczywiste, że nie będzie się chciało z nich rezygnować. 

 

Jestem ciekaw, co myślisz na temat mikrolearningu, o którym trochę wspomniałeś na początku. Czyli o takich drobnych porcjach materiału, które sobie przyswajamy w dogodnym dla nas czasie, dogodnych warunkach.

 

Czy taki rodzaj nauki ma sens w IT? Czy bardziej nadaje się do takich rzeczy jak nauka języka, gdzie możemy sobie jedno tu, drugie tam, słówko przypomnieć? Czy materiał w formie mikrolearningu w IT, czy to się może sprawdzić?

 

Mikrolearning w IT jak najbardziej może się sprawdzić, ale w dalszych krokach, w dalszych momentach, kiedy już mam jakąś wiedzę i tylko ją pogłębiam. 

 

Uczę się całych technologii chmurowych, które de facto jak jeszcze byłem na studiach, jak się uczyłem w takiej formie kilku godzin, kilkunastu godzin zajęć dziennie, nie istniały jeszcze. Teraz w pracy są potrzebne, sam też bardzo nie chcę wypaść z obiegu tego, co dzieje się w świecie IT. Sam więc uczę się w formie mikrolearningu. Tak jak mówię — to jest dobre dla osób, które wiedzą, czego chcą się uczyć, mają konkretne cele i też mają już wiedzę w tej dziedzinie, której się uczą. 

 

Co więcej, co jest ważne w kwestii mikrolearningu, nie mają bardzo sztywnych ram czasowych, do kiedy taką wiedzę muszą zdobyć. Dlatego, że tak jak powiedziałem — uczę się technologii chmurowych, ale bardziej po to, żeby je znać, żeby wiedzieć, o co chodzi, nie wypaść z technologicznego obiegu. To nie jest jednak tak, że potrzebuję za tydzień rozpocząć projekt, który korzysta z tych technologii chmurowych i za 2 tygodnie mieć już kawałki kodu oparte i wykorzystujące te chmury. Po prostu chcę to wiedzieć.

 

W momencie, kiedy mamy bardzo bliski deadline, albo bardzo twardy deadline do kiedy taką wiedzę musimy posiąść, to niestety mikrolearning się tutaj nie sprawdza. Właśnie wtedy jest na to przeznaczone za mało czasu — mikrolearning uważa się, że jest to od pół godziny do godziny dziennie. Tutaj często są sytuacje, że musisz szybko taką wiedzę przyjąć, to wtedy po prostu musisz spędzić o wiele więcej i wtedy nie jest to już mikrolearning. 

 

Jakie trendy w edukacji online widzisz obecnie? Z czym mierzycie się jako szkoła programowania? Co będziemy widzieć w najbliższej przyszłości, jeśli chodzi o ten rodzaj edukacji?

 

W edukacji online głównym trendem, który teraz też się pojawia i który też staramy się wprowadzić, to są kursy wieczorowe. Może to źle zabrzmi, bo ta nazwa źle się nam kojarzy — ale takie kursy następnego stopnia: skończyłem boot camp. Znalazłem po nim pracę. Jestem w pracy, ale bardzo często ludziom brakuje samozaparcia, żeby się szybko rozwijać. Szybko uczyć się nowych technologii, co w IT jest bardzo potrzebne. Tutaj właśnie przychodzimy z takim rozwiązaniem kursów drugiego stopnia, gdzie kursanci frontendowi, osoby, które pracują jako frontendowcy, mogą się douczyć kursu   Node.JS, który też im bardzo pomaga, bo stają się takimi full stackami, które mogą stworzyć cały projekt od zera. 

 

Mamy wtedy takie spotkania po dwie godziny z wykładowcą, 2-3 razy w tygodniu, dodatkowo pomiędzy spotkaniami wrzucone są materiały do pracy zdalnej. Takie kursy, które będą pozwalać ci szybko rozwijać się w tej branży, którą wybrałeś. Kursy online, żebyś nie musiał martwić się, że jeszcze po pracy musisz pół godziny dojechać, pół godziny wrócić. Wracasz do domu, chwilę odpoczywasz, siadasz i albo uczysz się kawałek samemu, albo co drugi dzień łączysz się z wykładowcą, omawiasz swoje problemy, razem z grupą przerabiasz jakieś trudniejsze tematy. 

 

To jest według mnie trend, który będzie się teraz bardzo rozwijał w edukacji online. Ten trend też będzie wymuszony na nas przez bardzo szybko zmieniający się rynek pracy i bardzo szybko zmieniające się otoczenie z powodu digitalizacji i wszystkich przemian cyfrowych, które w następnych latach będą następowały.

 

Tutaj mam podejrzenie, że one nastąpią szybciej przez sytuację z pandemią, koronawirusem, dlatego że ta sytuacja przyspieszy pewne procesy automatyzacji, digitalizacji i zmian na rynku.

 

Dzięki Jacku za ciekawą rozmowę. Za podzielenie się informacjami i twoimi przemyśleniami na temat edukacji online, zwłaszcza w obszarze IT. 

 

Powiedz proszę na koniec, gdzie można znaleźć cię w Internecie, w jaki sposób najlepiej się z tobą skontaktować.

 

Jeżeli ktoś chce się skontaktować bezpośrednio ze mną, to najłatwiej będzie złapać mnie przez mój profil na LinkedInie. Jeżeli ktoś ma pytania dotyczące kursów w CodersLabie, to najłatwiej przez naszą stronę skontaktować się z działem course advisor, czyli osób, które pomagają w wybraniu odpowiedniej ścieżki kariery i doradzają dokładnie przy wyborze kursu. 

 

Oczywiście wszystkie linki znajdą się w notatce do tego odcinka. Jeszcze raz bardzo dziękuję. Do usłyszenia! Cześć!

 

Dzięki wielkie, cześć!

 

To na tyle z tego, co przygotowałem dla ciebie na dzisiaj. 

Ostatnio coraz więcej słyszy się o kursach i ogólnie o edukacji online. Sytuacja z koronawirusem na pewno przyspiesza ten trend. Jako branża IT mamy tę łatwość, że korzystanie z tego typu edukacji jest dla nas bardziej naturalne. Warto więc rozwijać się właśnie w ten sposób.

Edukacja online ma wiele odmian i myślę, że każdy może wybrać dogodną dla siebie formę. Jeśli spodobał ci się ten odcinek i nie chcesz przegapić kolejnych epizodów podcastu, zasubskrybuj go teraz w aplikacji, w której tego słuchasz. Jeśli nie wiesz jak to zrobić, wejdź na stronę porozmawiajmyoit.pl/subskrybuj.

Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało na krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Nazywam się Krzysztof Kempiński, a to był odcinek podcastu Porozmawiajmy o IT o edukacji online.

Zapraszam na kolejny odcinek już za tydzień! 

Cześć! 

+ Pokaż całą transkrypcję
– Schowaj transkrypcję
Tags:
mm
Krzysztof Kempiński
krzysztof@porozmawiajmyoit.pl

Jestem ekspertem w branży IT, w której działam od 2005 roku. Zawodowo zajmuję się web-developmentem i zarządzaniem działami IT. Dodatkowo prowadzę podcast, kanał na YouTube i blog programistyczny. Moją misją jest inspirowanie ludzi do poszerzania swoich horyzontów poprzez publikowanie wywiadów o trendach, technologiach i zjawiskach występujących w IT.